Rozmawiamy z Krzysztofem i Jędrzejem, redaktorami Francuskie.pl. No i jak panowie, minęło 11 lat od czasu, gdy zaczęła się Wasza przygoda z francuską motoryzacją. Jak to wspominacie?
Krzysztof: Moja przygoda z francuskimi samochodami zaczęła się dużo, dużo wcześniej, od dwóch Citroenów Saxo, potem Xantii. Dzisiaj jest to Peugeot 807, a w garażu stoi jeszcze Citroen C2 żony. Ale faktycznie, 11 lat minęło od dnia, w którym Jędrzej założył Francuskie.pl. Szmat czasu.
A co Was skłoniło do założenia niszowego portalu o francuskiej motoryzacji?
Jędrzej: Słowo niszowy nie oddaje chyba w pełni skali naszej działalności. Oczywiście jest to nisza, w tym znaczeniu, że nikt w Polsce nie prowadzi tak wąsko profilowanego portalu o samochodach. Natomiast liczba odwiedzających jest dla nas stale pozytywnym zaskoczeniem. Miesięcznie jest to już ponad 50 tysięcy unikalnych odwiedzających. To bardzo dużo.
To rzeczywiście sporo, ale co Was skłoniło do realizacji tego projektu?
Krzysztof: Na pomysł wpadł Jędrzej. Jego dziennikarskie korzenie i duże doświadczenie internetowe zapewne ułatwiły decyzję. Najpierw był to mały portalik, w którym informacje pojawiały się kilka razy w tygodniu. Dzisiaj to potężny serwis informacyjny, zdarza się, że publikujemy do 10 informacji dziennie. Łącznie przez 11 lat opublikowaliśmy ponad 12.100 artykułów, testów oraz informacji. Czyli średnio wychodzi mniej więcej trzy teksty dziennie, wliczając w to niedziele, święta i wszelkie inne dni przez te lata. To naprawdę sporo. Zwłaszcza, że na przykład nasze testy są bardzo drobiazgowe, zupełnie nieporównywalne z notatkami testowymi, z jakimi często mamy do czynienia w przypadku testów prasowych.
I skąd wziął się ten pomysł?
Jędrzej: Pomysł to wypełnienie luki informacyjnej. Do zespołu szybko dołączył Krzysiek. Razem zauważyliśmy, że w Polsce bardzo mało i niestety niezbyt obiektywnie pisze się o motoryzacji francuskiej. A obaj mieliśmy samochody francuskie i wiedzieliśmy z własnych doświadczeń, że wiele opinii w prasie drukowanej, to wyssane z palca zarzuty, „minusy” szukane na siłę. Wiele kontrowersji budzi też na przykład awaryjność określonych modeli, która opiera się na danych z praktycznie tylko jednego rynku motoryzacyjnego. Można więc powiedzieć, że u podstaw powstania Francuskie.pl legł dysonans poznawczy ;-)
No to może jakiś przykład tego, jak to określacie, dysonansu?
Krzysztof: No tak, trudne słowo (śmiech). Mamy taki stały dział w naszym portalu, Przegląd Prasy. Znęcamy się tam, bo trudno mi o łagodniejsze słowo, nad niektórymi artykułami czy przedrukami z pism jakich jak „Auto Świat” czy „Motor”. No i ostatnio czytam, że Citroen Saxo, którymi intensywnie jeździłem wiele lat, ma wadę w postaci małego bagażnika. Tymczasem 280 litrów w czasach, gdy to auto było dostępne na rynku pierwotnym, to był w zasadzie rekordowy wynik! I tak w koło Macieju
I jak na takie „znęcanie się” reagują redakcje tych drukowanych pism?
Krzysztof: Reakcje są bardzo różne. Kiedyś straszono nas sądem, a pewien pan mocno obraził się za zasadną krytykę i próbował wpływać na importerów francuskich marek, żeby z nami nie współpracowali. Zdarzyło się, że przyznaliśmy jednemu z redaktorów specjalną antynagrodę Auto Ściema za wyjątkowo nieprawdziwe opisywanie samochodu Peugeot 308. Facet się zapędził i tłumacząc artykuł z Auto Bilda do polskiej mutacji… zmienił wyniki testu, dopisując masę bardzo kontrowersyjnych stwierdzeń. Nagroda była piękna, ale on chyba nas za to niespecjalnie lubi (śmiech).
A jak jest z Waszą obiektywnością?
Jędrzej: My nie ukrywamy naszych sympatii do marek francuskich. Ale jak na coś patrzymy krytycznie, to piszemy wprost: to nam się nie podoba. I zdarzało się, że importerzy nie byli zadowoleni z takiej nieprzychylnej recenzji czy wiadomości. Jednak jesteśmy niezależni i nie musimy się poddawać żadnemu dyktatowi, nawet, jeśli straszy się nas odcięciem od dostępu do samochodów z parku prasowego.
Widzę, że pan Krzysztof chce coś dopowiedzieć
Krzysztof: No jasne, obiektywizm? Nie istnieje! Trzeba sobie to jasno powiedzieć, że każdy człowiek ma określone preferencje, upodobania. Ważne, by medium starające się być obiektywnym, zlecało pisanie osobom o różnych gustach. A gdy przeglądam pisma motoryzacyjne, to mam wrażenie, że wszyscy tam lubią jeden, dwa koncerny, i – co gorsza – nie lubią aut francuskich, które spycha się tam na margines, a w testach porównawczych często zrzuca na ostatnie miejsca. I tak 20 lat cały czas. To już ze statystyki wynika, że takie wyniki są nieprawdopodobne.
Staramy się by szczerze i dokładnie opisywać francuskie samochody. I tak, jesteśmy stronniczy, ale nie bałwochwalczy, jesteśmy nieobiektywni, ale nie ślepi. Jak mówi Jędrzej – jeśli uważamy, że coś jest kiepskim rozwiązaniem, to o tym piszemy. Ale jeśli coś mi się podoba, na przykład dotykowe ekrany, szklane dachy, czy małe kierownice z zegarami ponad wieńcem, to chwalę to zawsze i wszędzie. Bo naprawdę uważam to za świetne rozwiązania.
I naprawdę zdarzyło się, że chciano Wam odebrać dostęp do aut dla prasy?
Krzysztof: Nie raz (śmiech)
Ale mówicie, że Francuskie.pl jest niezależne, choć pisze jedynie o francuskich samochodach? Gdzie tu pomysł na biznes?
Jędrzej: Portal nie jest naszym źródłem utrzymania, nie robimy tego dla pieniędzy. Dlatego możemy sobie pozwolić na niezależność i obiektywizm. Albo brak obiektywizmu. Jak kto woli.
To inni dziennikarze motoryzacyjni chyba Wam zazdroszczą?
Krzysztof: Tego nie wiem, ale oczywiście zdarzyło się kilka zabawnych sytuacji. Na przykład wyprawa Jędrzeja po Nowej Zelandii wywołała komentarze pełne zazdrości. Jeździł wtedy Citroenem Aircross i na bieżąco relacjonował podróż. Kilku dziennikarzy (pozdrawiamy!) podejrzewało, że Citroen zorganizował jakąś podróż życia dla wybranych. Tymczasem były to prywatne wakacje za prywatne pieniądze. Ukłonem w naszą stronę było udostępnienie samochodu.
Przejmujecie się tym?
Jędrzej: A skąd! (śmiech). Francuskie.pl to strona dla Czytelników a nie dziennikarzy. Blisko współpracujemy z klubami marek, wspieramy organizację zlotów, relacjonujemy wydarzenia. I nie ma co ukrywać, że robimy to też dla siebie – w końcu lubimy motoryzację francuską. Tworzymy Francuskie.pl z pasji. To również strona dla całej branży związanej z tymi autami. Piszemy o dealerach, o ludziach, o wydarzeniach. A nawet robimy wywiady ze zwykłymi użytkownikami tych niezwykłych samochodów – udało mi się na przykład namówić do zwierzeń na temat Peugeot 406 warszawskiego taksówkarza.
No i jak na to reagują czytelnicy? Jakiś komentarz szczególnie utkwił Wam w pamięci?
Krzysztof: Mamy stałe grono, które krytycznym okiem komentuje działania producentów. Czasami komentarze bywają bardzo zabawne – kiedy robiliśmy relację z podróży Renault Megane po Australii, to jeden z czytelników zarzucił nam, że umieszczamy… zdjęcia profesjonalnego fotografa z katalogów reklamowych, a nie nasze własne. Najwyraźniej nie wiedział, że Jędrzej zawodowo zajmuje się fotografią. Zresztą chyba cała sesja z Australii została wykorzystana przez Renault.
Nowa Zelandia, Australia… daleko podróżujecie. A jaki wyjazd zapamiętaliście najbardziej?
Jędrzej: W zeszłym roku Krzysiek, jako jedyny dziennikarz motoryzacyjny z Polski, pojechał na targi do Pekinu. Za własne pieniądze. Chiński zna mniej więcej tak dobrze jak ja, czyli wcale. A musiał nie tylko zrobić relację z wydarzeń motoryzacyjnych, ale odwiedzić również salon marki DS. W Chinach są bowiem salony dedykowane tej marki. To było spore wyzwanie, z uwagi na to, że bardzo mało Chińczyków, nawet w stolicy, mówi w języku angielskim. No ale się udało – jako jedyne medium w polskiej części sieci mamy własną relację z chińskiego salonu DS (śmiech).
Widzę, że pan Krzysztof też się uśmiecha na te wspomnienia
Krzysztof: Bo to była przygoda przed duże P. No ale właśnie – na wszystkie targi motoryzacyjne latamy, bądź jeździmy za własne pieniądze. Spore zdziwienie wyraził w związku z moją podróżą do Pekinu jeden z uznanych dziennikarzy motoryzacyjnych. Zwykle latają na targi na zaproszenie (a więc zapewne i za pieniądze) importerów samochodów. Jak potem ma wyglądać obiektywność?
Coś jeszcze?
Krzysztof: Jak już mówimy o dalekich wyjazdach to w tym roku udało nam się być na największym zlocie francuskich samochodów we wschodniej części… Stanów Zjednoczonych, w Carlisle, w stanie Nowy Jork. W tym dobrze ponad setka zabytkowych Citroenów SM, DS, Renault, Peugeotów – było na co popatrzeć! Dostaliśmy mnóstwo podziękowań za wizytę, zdjęcia i… zaproszeń na kolejne imprezy do USA i do Kanady.
Tylko pozazdrościć. A jakie macie plany na najbliższe miesiące?
Jędrzej: Jak widać zmieniliśmy logo, szatę graficzną serwisu, dużo czasu poświeciliśmy na optymalizację szybkości działania. To wszystko było wymuszone przez coraz większą liczbę odwiedzających. W każdej sekundzie w ciągu dnia na naszej stronie jest kilkunastu do kilkudziesięciu odwiedzających! Oprócz tego testy, relacje, wiadomości, wsparcie zlotów, ostatnio spotkanie Dacia Klub Polska no i organizacja własnego bardzo ciekawego wydarzenia, ale o tym na razie sza. Pewne rzeczy wydarzą się po raz pierwszy w historii motoryzacji (śmiech). Zapraszamy też do naszego konta na Instagramie oraz oczywiście na Facebooku. Dużo się tam dzieje.
A w tzw. realu?
Krzysztof: No i stawiamy na relacje, relacje, relacje. Będzie dużo informacji z targów – już za dwa tygodnie wybieram się do Frankfurtu, a w początkach marca do Genewy. Jeśli czas pozwoli, to pewnie w kwietniu znowu odwiedzę Pekin, bo choć chińska gospodarka nieco zwalnia, to tamtejszy rynek motoryzacyjny pozostaje największym na świecie. A przecież nigdzie nie ma relacji targowych poświęconych tylko samochodom francuskim, prawda? Nikt tyle nie pisze co my. Relację zdjęciową z Chin brał od nas nawet Peugeot ;), bo swojej w Europie nie miał!
To jeszcze muszę zapytać co z płcią piękną, panowie? Piszecie też dla kobiet?
Krzysztof: Oczywiście! Mamy współpracowniczki, które od czasu do czasu przygotowują dla Pań materiały. Ot choćby znana pisarka i dziennikarka Małgorzata Karolina Piekarska, która pisze felietony o samochodach babskim okiem. Drugą z naszych współpracowniczek jest Jola Leszczyńska. Nie zapominamy więc o kobietach, chociaż nie ukrywajmy, że motoryzacja to domena raczej męska (śmiech).
No to na koniec zapytam jak świętujecie urodziny Francuskie.pl?
Krzysztof: oczywiście tortem (śmiech), a dokładnie trzema tortami marzeń. W wersji lekkiej rzecz jasna. Zgodnie z naszym zwyczajem, prezenty zafundowaliśmy osobom, z którymi współpracujemy.
Chyba smakowało, bo Citroen Polska wspomniał o tym na swoim profilu , podobnie jak na facebooku Peugeot a i z samego tortu jak widać nie zostało wiele ;)
Dodatkowo wsparliśmy finansowo jeden z Domów Dziecka w Polsce. Dla Czytelników z okazji naszych urodzin też mamy prezenty – specjalny konkurs na naszym facebookowym profilu już od 9:00 rano. Z fajnymi nagrodami! :) A zawodowo to kończę właśnie test Peugeot 208 1.2 PureTech 110. Kawał fajnego auta ;-)
W takim razie pozostaje mi chyba życzyć Wam 100 lat!
Dziękujemy :-)
Najnowsze komentarze