Pierwszy od lat „cywilny” model Alpine powinien zostać pokazany za dwa i pół tygodnia na Paris Mondial de l’Automobile, największym motoryzacyjnym wydarzeniu nachodzącej jesieni. Pierwsze egzemplarze powinny trafić do klientów w drugim kwartale przyszłego roku. Ale Alpine trafi też, choć nieco później, do Australii.
Handlowy debiut „cywilnego” modelu Alpine o nie do końca ujawnionej jeszcze nazwie (A120?) ma nastąpić w Australii w roku 2018. Dlaczego Grupa Renault zdecyduje się oferować tam to auto, choć macierzysta marka koncernu ma tam znikomy udział w rynku? Okazuje się, że owszem, modeli Renault wciąż sprzedaje się w Australii niezbyt dużo, ale wersje R.S. są tam nie tylko dobrze znane, ale i wysoko cenione.
W Australii jest spora grupa fanów usportowionych modeli Renault, więc zanosi się na to, że będą oni mieli możliwość zakupu fabrycznie nowych modeli Alpine. Pewnie nie wiedzieliście, ale w ubiegłym roku Australia była drugim na świecie rynkiem, jeśli chodzi o sprzedaż Megane R.S.! Wchłonęła też 10% światowej sprzedaży Clio R.S. Czy więc Grupa Renault może odpuścić taki rynek dla Alpine?
Renault Australia nie wyklucza przy tym nowatorskiej metody sprzedaży – być może Alpine będzie oferowane w sprzedaży on-line. Z pewnością niektórzy dealerzy otrzymają samochody demonstracyjne, ale w dobie mediów elektronicznych importer spodziewa się, że część klientów zdecyduje się na zakup auta przez Internet.
Justin Hocevar, dyrektor zarządzający Renault Australia zdradził nawet, że spodziewana cena Alpine powinna oscylować w zakresie 75-90 tys. dolarów australijskich. W efekcie Alpine powinno być w Australii nieco tańsze od Alfy Romeo 4C.
Pewną trudnością na pewno będzie fakt, że marka Alpine jest w Australii niemal nieznana poza wąską grupą entuzjastów. Z drugiej strony może to być jednak zaletą. Jak mówi Justin Hocevar „Alpine nie będzie samochodem takim, jak modele niemieckie, czy włoskie – tu nie ma mowy o wielkiej i brutalnej mocy. Będziemy przedstawiać to auto jako połączenie lekkości, zwinności i świetnym stosunku mocy do masy”.
Pierwsze po latach „cywilne” Alpine będzie samochodem dwudrzwiowym, dwumiejscowym, z – najprawdopodobniej – centralnie umieszczonym turbodoładowanym silnikiem. Wielką zaletą ma być niska masa. Co do silnika, to na razie jest tu więcej gdybania, niż faktycznych wiadomości, ale spekuluje się bądź o tym motorze, który jest w Clio R.S. (1.6 turbo) bądź o jego rozwierconej do 1.8 wersji. Bazowe Alpine miałoby dysponować 185 kW mocy (250 KM), ale mówi się też o wersji z silnikiem rzędu 225 kW (300 KM).
Alpine otrzyma najprawdopodobniej sześciobiegową dwusprzęgłową skrzynię automatyczną. Czy będzie też manual? Trudno przewidzieć, ale zdaniem importera z antypodów w Australii byłaby to oczekiwana wersja. Napęd będzie prawdopodobnie przekazywany na tylne koła, a pierwszą setkę kierowca ma obserwować na zegarach nie później, niż po 4,5 sekundy od startu.
Produkcja Alpine ruszy w Dieppe i początkowo będzie pewnie raczej manufakturą, niż wielkoseryjną fabryką, ale to dobrze – unikatowość modelu na pewno dobrze mu zrobi. Ważne, by pojawił się odpowiedni szum medialny wokół tego samochodu. Grupa Renault szacuje, że w tym segmencie sprzedaje się około 200.000 samochodów rocznie. Ilu klientów wybierze Alpine? Wiemy, że w Australii już na to auto czekają!
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: Renault
Najnowsze komentarze