Sporo było ostatnio w mediach doniesień z przygotowań, a potem z biegu Wings for Life. W Polsce za kierownicą goniącego biegaczy samochodu niemieckiej marki zasiadł znany skoczek narciarski. Ograniczę się jedynie do takiego sformułowania, bo z pewnych – sportowych – powodów za nim nie przepadam. Są jednak kraje, w których samochód goniący uczestników Wings for Life pochodził z Francji.
To na przykład Szwajcaria. Tam właśnie Renault, jako firma społecznie odpowiedzialna, zaangażowała się w Wings for Life. Użyczono całą masę samochodów, z których Renault Kadjar był samochodem goniącym. Inny egzemplarz Kadjara był samochodem spikerskim. Ale w stawce pojawiły się także inne modele. Był Captur, był Espace, był Scenic i Grand Scenic, były wreszcie Kangoo, Trafic i Master. Ich role były zróżnicowane, ale obecności Renault w szwajcarskiej edycji Wings for Life nie dało się nie zauważyć.
„Biegniemy dla tych, którzy nie mogą chodzić” – to hasło przewodnie biegu Wings for Life. Tegoroczna edycja odbyła się w 23 krajach. W Szwajcarii na starcie stanęło 4.417 uczestników, a na całym świecie, w tym także w Polsce, aż 155.288 biegaczek i biegaczy. Część z nich zresztą trudno nazwać biegaczami, bo sami poruszali się na wózkach inwalidzkich. Tak, jak tegoroczny zwycięzca całego biegu, Szwed Aron Anderson. To był pierwszy przypadek w historii biegu, że zwyciężył zawodnik na wózku!
Aron Anderson został „dopadnięty” przez samochód pościgowy po 5,5 godzinach uciekania i pokonaniu 92,14 km. Szwedzki zwycięzca Wings for Life 2017 uciekał w Dubaju. W Szwajcarii najlepszą kobieta okazała się Diana Müller, dopadnięta przez Kadjara po przebiegnięciu 46,81 km, zaś zwycięzcą okazał się Sylvère Prevost, który został dogoniony przez kompaktowego SUV-a Renault po pokonaniu 68,11 km.
Renault zapewnił w Szwajcarii nie tylko flotę samochodów, ale i zespół biegaczy. 22 zawodniczki i zawodników z Renault Kadjar Team pokonało łącznie przeszło 340 km wspierając całą akcję. A o co chodzi w biegu Wings for Life? Nie wierzę, że wśród naszych Czytelników jest ktoś, kto tego nie wie, ale napiszę, gdyby trafił się tu ktoś przypadkowy. Wings for Life wspiera badania nad rdzeniem kręgowym. Mają one na celu „uruchomienie” ludzi, którzy z jakiegokolwiek powodu są sparaliżowani. Wbrew pozorom to nie tylko ofiary wypadków komunikacyjnych, czy skoków do wody.
Każdy uczestnik musi opłacić wpisowe, aby wziąć udział w biegu. W Polsce było to w tym roku 120 zł. Całość wpisowego jest przekazywana na rzecz Fundacji Wings for Life. Bieg jest dość specyficzny, bo startują wszyscy zawodnicy w tym samym czasie. Co więcej – jest to ten sam moment na całym świecie, więc na antypodach start odbywał się w nocy!
Pół godziny po starcie (w Polsce była to godzina 13:00) na trasę wyrusza samochód pościgowy. U nas był to SUV BMW, w Szwajcarii bliższe nam auto marki francuskiej – Renault Kadjar. Samochód jedzie z prędkością 15 km/h, którą zwiększa o 1 km/h po upływie każdego kolejnego pół godziny, aż do osiągnięcia 20 km/h. Z tą prędkością samochód pościgowy porusza się przez kolejne dwie godziny, po czym zwiększa ją do 35 km/h i jedzie z nią aż do dogonienia ostatniego uczestnika biegu.
Cieszymy się, że Renault po raz kolejny zaangażował się na rzecz zdrowia i badań poświęconych jego utrzymaniu.
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: Renault
Najnowsze komentarze