Wracamy na kontynent południowoamerykański, tym razem do Chile. Interesując się samochodami o rowerach wiem stosunkowo niewiele, acz zdarza się i mi wskoczyć na dwa kółka i popedałować. To jednak rzadkie sytuacje. I choć wylałem wczoraj trochę goryczy na rowerzystów, to tak naprawdę zupełnie mi oni nie przeszkadzają, o ile tylko nie utrudniają mi jazdy głupimi zachowaniami ;-) A tacy na pewno są uczestnicy Rowerowego Dakaru.
Nie wiecie, co to takiego? Otóż mianem Rowerowego Dakaru określa się wyścig przez pustynię Atacama. Położona jest ona w północnej części Chile i uznaje się ją za najsuchszy obszar na świecie, a przynajmniej jeden z najsuchszych. Są na niej tereny, na których nie zanotowano żadnych opadów od chwili, kiedy prowadzi się te obserwacje i nie jest to od wczoraj ;-) W niektórych miejscach nie padało od przeszło stu lat!
Wyścig określany mianem Rowerowego Dakaru odbędzie się w tym roku w dniach 5-10 września. Do pokonania będzie 500 kilometrów od Andów aż po Ocean Spokojny. Morderczy rajd przez pustynię na rowerach górskich. A oficjalnym samochodem tego wydarzenia będzie Citroën C4 Cactus.
Ale to nie tylko splendor i reklama. Przed autami z szewronami na masce ważkie zadania do wykonania. Cactusy będą się bowiem nie tylko prezentować podczas poszczególnych postojów, ale zapewnią opiekę i ewentualną pomoc startującym w rajdzie zawodnikom.
Sześć etapów o różnym stopniu trudności technicznej – to oznacza, że średnio dziennie pokonać trzeba będzie ponad 83 kilometry. W piasku, trochę pewnie przez górki i kamienie. Niezła zabawa. A wszędzie będą Citroëny, by pomóc w chwilach słabości pomóc uczestnikom Rowerowego Dakaru.
„To jest w naszym DNA, by być częścią wielkich zawodów sportowych” – mówi Pablo Ripetti, szef działu handlowego Citroën Chile. – „Dziewięciokrotnie zwyciężaliśmy w cyklu WRC, kilkakrotnie triumfowaliśmy w Dakarze, ale mamy też powiązania ze światem kolarstwa. Niedawno nawiązaliśmy współpracę z teamem Lapierre i wspieramy zespół Citroën Lapierre, w którym młodzi adepci kolarstwa szlifują swoje umiejętności. Dlatego tak ważne jest dla nas partnerstwo Rowerowego Dakaru”.
Co ciekawe nie trzeba być wytrawnym zawodnikiem, by stać się częścią Rowerowego Dakaru. Rafael Pizarro, dyrektor wyścigu, wyjaśnia, że „ci, którzy lubią kolarstwo górskie, mogą uczestniczyć w dwóch ostatnich etapach i przejechać w sumie 130 km. Będą mogli uczestniczyć w obozie z zawodnikami, doświadczyć koleżeństwa z innymi uczestnikami wyścigu, który ma nadzieję stać się światowym liderem w wielkich rowerowych maratonach”. To rzeczywiście pomysłowa inicjatywa.
Impreza odbywa się przy wsparciu chilijskiego Ministerstwa Sportu.
KG; zdjęcie: Citroën Chile
Najnowsze komentarze