Czy niektórzy polscy dziennikarze motoryzacyjni przekształcili się w grupę niekompetentnych chłopców na posyłki, którzy – skupieni na własnym ego – stracili umiejętność myślenia ? Ta parafraza fragmentu pewnej popularnej książki może przynajmniej częściowo oddawać stan, w którym znajduje się dziennikarstwo, które jest związane z motoryzacją.
Kiedy w 2003 roku zakładałem Francuskie.pl, jednym z powodów była silna dominacja jednego poglądu na motoryzację w popularnych mediach. Stereotypy, rozpowszechniane w ten sposób, stały się elementem zakłamanej motoryzacyjnej rzeczywistości, w której jedna strona jest cacy a druga strona je be. Nie podobał mi się taki brak równowagi i wtedy powstał ten serwis. Stopniowo, od kilkuset czytelników doszliśmy do kilkunastu tysięcy – wszystko w małym gronie redakcyjnym, pracując po godzinach, bez wynagrodzenia, robiąc to z potrzeby i z pasji. I tak jest do dzisiaj.
Rynek treści jest trudny. Trudno jest prowadzić pismo motoryzacyjne, trudno jest je sprzedawać. Czasy się zmieniły i teraz coraz mniej osób sięga po kolorową gazetę, bo zdecydowanie łatwiej jest sięgnąć po smartfon czy tablet i poczytać to wszystko w wersji elektronicznej. Internet, jak żadne inne medium, daje prawie nieskończenie szerokie możliwości dotarcia do treści, której się poszukuje. Niektóre gazety, szukając jak najwięcej czytelników, stały się czymś w rodzaju moto-tabloidów, gdzie duże zdjęcia i krzykliwe tytuły mają zastąpić sensowną treść. Czemu tak jest? W takim kolorowym tygodniku powiedzą ci, że taki jest rynek, taki jest czytelnik. Ale to nie jest prawda.Te gazety same stworzyły takiego czytelnika. Przechodząc od ciekawych technicznych treści, precyzyjnych informacji, do tabloidowego dziennikarstwa, same, krok po kroku, wychowały odbiorców tych wielkich zdjęć, bezkrytycznego myślenia i prostych skojarzeń.
W naszych przeglądach prasy opisujemy coś w rodzaju manipulacji, jakich dopuszczają się – często anonimowi – autorzy tekstów, wydawcy czy kto tam jeszcze odpowiada za treści. Niektóre sformułowania ewidentnie wprowadzają czytelników w błąd. Nie wierzę, że dziennikarze w tych redakcjach są tak naiwni i łatwowierni. Czy zupełnie świadomie sprzeniewierzają się dziennikarskiej misji, polegającej na poszukiwaniu prawdy i rzetelnym informowaniu społeczeństwa? Ludźmi – w tym dziennikarzami – kierują potrzeby. I nie jest mi trudno uwierzyć w to, że smutni, zamknięci w swych redakcjach dziennikarze, realizują wytyczoną z góry misję. Kolorowy tabloid ma swoje zasady. W redakcji pewnego dużego i znanego tabloidu z gatunku tych podlejszych wisiał kiedyś taki duży napis, który dobitnie ogłaszał, że krew i seks to podstawowe informacje do publikacji. Tylko ten tytuł miał jasno określony styl- tabloidowy. Wydaje mi się, że gazety motoryzacyjne, przynajmniej niektóre, ukrywają swój szmatławy charakter pod otoczką z eleganckich limuzyn na zdjęciach. Duża marka maskuje jak puder, chociaż pod pudru wyziera zła, wykrzywiona twarz czegoś, co dziennikarzem już być przestało dawno. W pogoni za chlebem ludzie szybko zapominają o wartościach. Bo trzeba mieć, a nie być – twierdzą. Może muszą, może chcą. W końcu realizacja rozkazów, które generuje centrala katalogu z niemieckimi produktami też może być przygodą. Biznes to biznes przyjacielu, kasa musi się zgadzać.
Na szczęście dla bardziej świadomego czytelnika, a na nieszczęście dla tych zagubionych chcących-być-dziennikarzami, jest internet a w nim blogi, fora, strony, prowadzone przez ludzi, którzy mają własne spojrzenie. Czasem subiektywne – jak my – ale nie kryją się z tym. Jest inna konwencja, każdy coś znajdzie dla siebie. To się nie musi podobać, ale podobać się może.
W Europie trwa kryzys i walka na froncie marketingu i komunikacji przybiera coraz dziwniejsze formy. Ostatnio sporo reklamy zrobił nam pewien serwis internetowy, którego nazwy wymieniać nie wolno, ale sami wiecie, o kim piszę. Dziękujemy. Prawda zwykle boli a zarówno ja jak i Krzysiek obiecujemy, że będziemy jeszcze uważniej punktować wpadki dziennikarzy. Szczególnie takich, którzy nienawidzą samochodów ze względu na kraj ich pochodzenia. I potem powtarzają jak bezmyślne papugi kilka wyświechtanych i zużytych sloganów o nieprecyzyjnej skrzyni biegów, za małej kierownicy, trudności z odczytaniem wskaźników oraz inne, tym podobne bzdury. Nie wierzę oczywiście w plotki o specjalnym katalogu takich anty-pojęć z serii dla opornych, ale w każdej plotce jest zapewne trochę prawdy.
Wkrótce zbliżają się urodziny Francuskie.pl i z tej okazji będziemy mieli dla kilku redakcji trójkolorową niespodziankę, którą prześlemy oczywiście pocztą, życząc smacznego. A za kilka dni zapraszam do kolejnego przeglądu prasy. Takiej analizy tekstu dawno nie czytaliście.
Najnowsze komentarze