A zaczęło się bardzo dobrze. Świetnym startem popisał się Fernando Alono, który po kłopotach Heikkeigo Kovalainena z McLarena na pierwszym zakręcie wskoczył na czwarte miejsce tuż za Roberta Kubicę. Alonso dzielnie dotrzymywał kroku Polakowi, jednak jego szczęście nie trwało długo, bowiem do Hiszpana w szaleńczym tempie zbliżał się Kimi Räikkönen z Ferrari. Fernando, mimo wielkiego serca do walki, nie był w stanie utrzymać za sobą Fina i musiał ustąpić pola czerwonemu bolidowi. Tu najlepiej widać było różnicę w osiągach bolidów – wyprzedzenie Alonso poszło Räikkönenowi nadzwyczaj łatwo… O kunszcie Fernando może jednak świadczyć to, iż mimo braków sprzętowych zdołał wykręcić szóste najszybsze okrążenie w wyścigu! W efekcie Alonso zaliczył całkiem poprawny wyścig, który ukończył na szóstej pozycji.
Niestety optymizmem nie napawa fakt, że tak diametralna różnica osiągów bolidu Renault i Ferrari, miała miejsce mimo, iż Alonso miał najmniej paliwa z całej stawki 20 bolidów i jako pierwszy pojawił się w alei serwisowej.
Całkiem niezłe wyścigowe tempo utrzymywał świetny na treningach Mark Webber. Kierowca z Australii stracił niestety na starcie jedną pozycję i w efekcie ma mecie finiszował jako siódmy. Jego kolega z zespołu Red Bull-Renault, David Coulthard ukończył wyścig na dziewiątej pozycji, o jedno oczko wyżej niż jego ustawienie startowe. Kierowcy czerwonych byków mogą zaliczyć weekend do udanych, a zarazem spokojnych, bowiem przez cały okres trwania zmagań na torze jechali na niezagrożonych pozycjach, jednocześnie nie przeprowadzając zdecydowanych ataków na rywali. Po prostu chłopaki jechali swoje.
Całkiem inaczej było w przypadku najmłodszego z całej czwórki, Nelsinho Piqueta. Brazylijczyk startował z odległego, siedemnastego pola i zadanie miał jedno – wyprzedzić w czasie wyścigu jak największą ilość rywali. Niestety, w ostatecznym rozrachunku zdołał wyprzedzić jedynie dwóch, jednak słabsza postawa Nelsona Juniora wynikała zapewne po części z nie najszczęśliwiej dobranej taktyki zespołu oraz, co tu się oszukiwać, takiej a nie innej formy bolidu R28. Mimo to młody Piquet stoczył kilka bardzo interesujących pojedynków, między innymi z Heikki Kovalainenem oraz Timo Glockiem z Toyoty. Manewry wykonywane właśnie w tej drugiej walce przyprawiały nas czasem o zdumienie, bowiem chyba nikt w tych miejscach nie decydowałby się na bezpośredni atak. Manewry te były niewątpliwą ozdobą całego wyścigu, którego w żaden sposób nie można nazwać nudnym.
Zmagań nie ukończyło jedynie trzech kierowców. Na szczęście tylko raz na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Stało się tak już na pierwszym okrążeniu po kolizji Giancarlo Fisichelli i Kazuki Nakajimy. W skutek awarii bolidu wycofał się potem francuski rodzynek w stawce kierowców F1, Sebastien Bourdais.
Bezkonkurencyjny okazał się Felipe Massa, który zaliczył w Turcji hattrick. Wygrał tu trzeci raz z rzędu, po raz trzeci startując z pole position. Robert Kubica, po bardzo dobrym starcie dojechał do mety jako czwarty.
Pozostali kierowcy dojechali do mety Grand Prix Turcji w następującej kolejności:
1. Felipe Massa, Ferrari, 1:26.49,451
2. Lewis Hamilton, McLaren, +3,779
3. Kimi Räikkönen, Ferrari, +4,271
4. Robert Kubica, BMW Sauber, +21,945
5. Nick Heidfeld, BMW Sauber, +38,741
6. Fernando Alonso, Renault, +53,724
7. Mark Webber, Red Bull, +1.04,229
8. Nico Rosberg, Williams, +1.11,406
9. David Coulthard, Red Bull, +1.15,270
10. Jarno Trulli, Toyota, +1.16,344
11. Jenson Button, Honda, +1 okrążenie
12. Heikki Kovalainen, McLaren, +1 okrążenie
13. Timo Glock, Toyota, +1 okrążenie
14. Rubens Barrichello, Honda, +1 okrążenie
15. Nelson Piquet Jr, Renault, +1 okrążenie
16. Adrian Sutil, Force India, +1 okrążenie
17. Sebastian Vettel, Toro Rosso, +1 okrążenie
Niestety, po raz kolejny okazało się, że Renault nie jest konkurencyjne w stosunku do wielkiej trójki – Ferrari, BMW, McLaren. Bolidom R28 wyraźnie brakuje szybkości. Miejmy nadzieję, że na krętym torze Monako zdolności Fernando Alonso w połączeniu z charakterystyką toru pozwolą na odniesienie sukcesu. Czas jest na to najwyższy, jeśli Renault chce włączyć się do walki choćby o podium w klasyfikacji konstruktorów.
Grzegorz Różycki
Najnowsze komentarze