Nic więc dziwnego, że proste w budowie, wytrzymałe, a przy tym przestronne, komfortowo zawieszone i tanie Dacie trafiają na celownik coraz większej ilości potencjalnych klientów. Widać to z jednej strony na targach motoryzacyjnych, z drugiej zaś owo zainteresowanie wyraźnie przekłada się na nawiązanie bliższych stosunków, o czym świadczą wyniki sprzedaży, rosnące w przypadku Dacii z roku na rok, i to dynamicznie.
Co jakiś czas, za to bardzo regularnie, Dacia zaskakuje nas kolejnymi premierami. I nie chodzi tu o premierów ;-) lecz premiery. Zaczęło się od Logana, po którym pojawiło się Sandero. Równolegle rozbudowywano gamę Logana o wersję kombi i odmiany użytkowe. Potem Sandero otrzymało pakiet stylistyczny i powstała wersja Stepway, aż Dacia wystrzeliła z grubej rury pokazując pierwszego w gamie SUV-a. Duster podbił serca nieprzekonanych do tej pory do marki klientów i stał się z miejsca bestsellerem, a na wielu rynkach okres oczekiwania na dostawę tego samochodu sięgał pół roku! Fabryki nie nadążały z produkcją.
No i zanosi się, że sukces ten będzie powtórzony już w tym roku. A wszystko za sprawą oczekiwanego od dawna kompaktowego minivana, który miał swoją światową premierę na zakończonych w ostatnią niedzielę targach w Genewie. Ceny…
Ale nie. Lodgy omówię pod koniec mojej relacji ze Szwajcarii, wcześniej skupiając się na tym, co jeszcze można było zobaczyć na stoisku Dacii.
Wielkim nieobecnym był samochód, który wprowadził Dacię na wiele rynków, o których zarząd Grupy Renault nawet nie myślała zatwierdzając ten projekt do produkcji. Logan, bo o nim mowa, miał być sprzedawany na rynkach rozwijających się – w Europie oznaczało to głównie środkowo-wschodnią część kontynentu. W Polsce auto spotkało się ze zmasowaną krytyką ze strony papierowych mediów motoryzacyjnych, ale klienci wiedzieli swoje i przekonywali się do przestronnego wnętrza, świetnego na nasze drogi miękkiego zawieszenia, solidności konstrukcji, popartych oczywiście atrakcyjną ceną. I nie przeszkadzała im dość zachowawcza stylistyka samochodu.
Logana w Genewie nie pokazano, nawet w jakże praktycznej wersji MCV. Cóż – to ostatnie można zrozumieć – po co pokazywać swego rodzaju konkurenta, gdy prezentuje się kompaktowego minivana? Logan po prostu zrobił to, co przed nim postawiono, i to z nawiązką, więc powolutku jest wycofywany z niektórych rynków, gdzie dynamicznie rośnie sprzedaż nowszych modeli.
Nie było w Genewie także zwykłego Sandero, ale tutaj nie zrezygnowano całkowicie z prezentacji zgrabnego hatchbacka, pokazując jego podwyższoną i wystylizowaną na crossovera odmianę Stepway. Samochód ten już dość długo jest na rynku, a mimo to sporo ludzi oglądało atrakcyjne auto. I choć Stepway nie jest tak tani, jak podstawowe Sandero, to z uwagi na atrakcyjną stylistykę budzi spore zainteresowanie. Moda na SUV-y i crossovery nie przemija, więc Sandero Stepway wciąż może budzić zainteresowanie klientów. I rzeczywiście budzi – to naprawdę fajny samochód!
Duster zadebiutował – również w Genewie – przed dwoma laty i z miejsca stał się bestsellerem, w niektórych krajach lokując się w Top3 sprzedaży SUV-ów i to nie zawsze na najniższym stopniu podium. Również w Polsce Dacia Duster przebojem wdarła się do salonów, ale długo w nich nie pozostawała – klienci brali wszystko, co tylko Dustera przypominało ;-) Jak pokazał nasz test – nie bezpodstawnie! I chyba mieliśmy rację, bo w ubiegłym roku sprzedano w Polsce 3.673 Dustery, co stanowi niemal połowę całego wolumenu sprzedaży tej marki w roku 2011 i jednocześnie ponad 55% sprzedaży samochodów osobowych Dacii w Polsce. Innymi słowy więcej, niż co druga osoba kupująca osobową Dacię w ubiegłym roku w naszym kraju, decydowała się na Dustera!
I tak jest w wielu krajach, nic więc dziwnego, że Duster pojawił się także na genewskiej wystawie. Tym razem jednak, oprócz zwykłego modelu, zaproponowano też serię limitowaną Delsey, którą kupuje się z dwoma torbami firmy zaproszonej do współpracy przez Rumunów. I wbrew obawom wyrażanym przez część członków Klubu Dacii, dopłata w wysokości 800 euro do tych walizek i paru ekstrasów w Dusterze nie była żadną przeszkodą – to przecież bogata Szwajcaria, w której wydanie paru setek więcej nie stanowi problemu, za to jeżdżenie wersją limitowaną ma swój sens. Nic więc dziwnego, że Duster Delsey był intensywnie oglądany. Moim zdaniem zresztą bardzo dobrze, że pokazano właśnie serię limitowana, bo wydawać by się mogło, iż po dwóch latach obecności na rynku zwykły Duster nie będzie już taką atrakcją. Ale pozory mylą – nawet przy klasycznej wersji Dustera kłębił się tłum zwiedzających i Dacia może być spokojna o zbyt tego samochodu jeszcze przez lata!
Delseya jednakże oglądało, mam wrażenie, więcej ludzi i ewidentnie ta specjalna wersja spodobała się w Szwajcarii. Charakterystyczny kolor nadwozia, elementy wyróżniające tę wersję dyskretnie wkomponowane w samochód, nowy radioodtwarzacz i kierownica obszyta skórą, do czego użyto czerwonej nici – delikatne podkreślenie odmienności tej wersji naprawdę mogło się podobać. Podobne przeszycia znalazły się zresztą na tapicerce foteli. Jeśli zaś chodzi o radioodtwarzacz, to nie spodobał mi się do końca – skoro większość elementów sterujących, to przyciski, to dwa pokrętła będące wyjątkiem od tej reguły po prostu tam nie pasują.
No ale czas na gwiazdę stoiska, hali, a może nawet całych targów. Bo nie da się ukryć, że na stoiskach Ferrari, Astona Martina, czy Lamborghini wciąż kłębiła się spragniona widoku supersamochodów gawiedź ;-) ale cóż z tego, skoro podejść do tych cudów można było tylko wtedy, gdy wyglądało się na milion dolarów ;-) Albo na jeszcze więcej. Dlatego ominąłem je szerokim łukiem – we Frankfurcie nie ma aż takiej selekcji, więc zaczekam sobie te 1,5 roku. Za to Dacia Lodgy jaka jest, każdy mógł sprawdzić sam. A chętnych do tego nie brakowało! Tym bardziej, że ekspozycja rumuńsko-francuskiej firmy zlokalizowana była w bardzo dobrym miejscu, przy jednym z głównych wejść, trudno więc było tam nawet przypadkiem nie trafić :-)
Gdy oglądałem pierwsze zdjęcia Dacii Lodgy, to miałem dziwne wrażenie braku proporcji pomiędzy dolną i górną częścią nadwozia. Auto wyglądało trochę zbyt przysadziście. Z ferowaniem wyroków postanowiłem się jednak wstrzymać do osobistego kontaktu z tym samochodem i okazało się, że znowu miałem rację ;-) Lodgy wygląda dobrze. Robi naprawdę dobre wrażenie, a nowa deska rozdzielcza, że wskoczę do środka, zdecydowanie może się podobać. W bogatszych wersjach można otrzymać nawet system Dacia Media Nav, nowoczesny i funkcjonalny, a do tego w całkiem rozsądnej cenie (we Francji, to tylko 430 euro, przy czym w najdroższej odmianie Lodgy system otrzymuje się w standardzie).
Malkontenci będą z pewnością marudzić na lokalizację joysticka sterującego ustawieniem lusterek zewnętrznych (po lewej stronie kierownicy, mniej więcej tutaj, gdzie przycisk START/STOP w Peugeocie 508), czy małą ilość przycisków na kierownicy ;-) ale wreszcie nie powinni narzekać na lokalizację przycisków sterowania szybami (w zależności od wersji można opuszczać i podnosić szyby we wszystkich drzwiach), czy łatwość obsługi. Jeśli ktoś będzie to krytykował, to zwyczajnie możecie uznać, że się czepia ;-)
Wnętrze Dacii Lodgy może być wykończone w dwóch kolorach (jeśli chodzi o deskę rozdzielczą i boczki drzwiowe), co wygląda naprawdę dobrze. Jakości plastików trudno coś zarzucić, ale na pewno znajdą się tacy, co je porysują, tylko pokażcie mi plastik, którego zarysować się nie da. W samochodach się takich tworzyw po prostu nie stosuje.
Znalazłem jednak coś, czego znaleźć był nie powinienem. I to w miejscu, w którym najmniej bym się tego spodziewał. W bogatej odmianie, z systemem Dacia Media Nav, schowek na podszybiu jest zamykany. Szkoda… Dlaczego? Bo plastikowy „zawias”, na którym opiera się pokrywa, działa topornie i zupełnie nie pasuje do całej reszty auta. To w takich miejscach widać taniość konstrukcji, choć ciekawy jestem, o ile Lodgy byłoby droższe, gdyby zastosowano tam tradycyjne rozwiązanie. Przy wielkoseryjnej produkcji może o kilka euro. A spodziewam się, że właśnie po droższe odmiany będą sięgali klienci, jak to ma miejsce w przypadku Dustera.
Druga wpadka, to podnoszony już w innych mediach mechanizm ryglowania oparć drugiego rzędu. Nie zgodzę się jednak, że jest mało solidny. Moim zdaniem jest raczej tak solidny, że aż toporny. Szkoda, że go choć trochę nie obudowano. Owszem, może nie rzuca się w oczy przesadnie, ale ta odrobina plastiku za kolejne max kilka euro pewnie nie zrobiłaby różnicy.
Dacia Lodgy jednakże, to udany samochód. Zapewnia możliwość naprawdę wygodnego przewiezienia nawet siedmiu osób. Na tylnej kanapie, z dzielonym symetrycznie i niezależnie składanym oparciem, spokojnie może podróżować osobnik mający 180 cm wzrostu i będzie miał jeszcze całkiem sporo miejsca nad głową. Na nogi nieco mniej, ale dla człowieka o takim wzroście spokojnie tej przestrzeni wystarczy. Tym bardziej, że na szerokość też jest dobrze. Jedynie wsiadanie na te miejsca może wymagać odrobiny sprawności, ale to akurat cecha wszystkich samochodów z trzema rzędami siedzeń, jeśli tylko są one skierowane w tym samym kierunku.
Za to znalazłem drobiazg, który jest bardzo fajnym pomysłem. W słupkach C wycięto w boczkach małe szczeliny, w które włożyć można klamry pasów bezpieczeństwa, jeśli są one nieużywane, dzięki czemu nie tłuką się o drzwi. Drobiazg, a jakże przydatny.
Na stoisku Dacii nie zabrakło też wyczynowego Lodgy, którym Alain Prost zdobył w tym roku mistrzostwo w cyklu Trophee Andros. Choć auto nosi tę samą nazwę, co minivan Dacii, to jednak wygląda zupełnie inaczej. I w seryjnym nie ma wycieraczki lewej bocznej szyby ;-)
Dacia znowu pokazała, że warto zajrzeć na jej ekspozycję, bo ma propozycje praktycznie dla większości klientów szukających nowego auta. A Lodgy, którego cena we Francji wynosi w podstawowej wersji zaledwie 9.900 euro, na pewno okaże się wielkim przebojem!
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze