Czas najwyższy na trzecią relację z 84. Salonu Samochodowego w Genewie. Po materiałach ze stoisk Citroëna i Peugeota idziemy dalej po alfabecie i napotykamy Renault. A tam w zasadzie tylko jedna nowość, za to prawdziwie rewolucyjna – Nowe Twingo otrzymało napęd na tylne koła, który przekazywany jest z silnika umieszczonego pomiędzy tymi kołami!
Nowe Twingo jest autkiem krótszym od dotychczasowego modelu o dobrych 10 cm (ma teraz 3,59 m przy 2,49 m rozstawu osi), a mimo to ma dłuższą kabinę. Przyrost przestrzeni na długości wyniósł aż 22 cm! Stało się to możliwe dzięki niskiemu położeniu silnika zlokalizowanego z tyłu auta. W efekcie Twingo jest też bardzo zwrotne – średnica zawracania wynosi niewiele ponad 8,5 metra! Po raz pierwszy w swojej historii Twingo ma też pięcioro drzwi, co poprawia jego funkcjonalność. A do tego wygląda naprawdę nieźle, choć zerwało ze stylistyką dwóch poprzednich odmian. Za to nawiązuje do legendarnego Renault 5.
Wewnątrz spore zmiany i to nie tylko te dotyczące przestrzeni. Przed pasażerem znajduje się spory odkryty schowek, który można wypełnić brezentowym schowkiem zamykanym. Po co takie udziwnienie? Ano po to, żeby ten „schowek” można było zabrać ze sobą – dzięki paskowi robi się z niego praktyczna torebka, w której można zmieścić np. aparat fotograficzny, czy kamerkę video, albo coś do jedzenia. Ciekawy gadżet, pomysłowy i praktyczny. Prawdziwie francuska kreatywność!
Funkcjonalność poprawia także dzielona w połowie i składana tylna kanapa, a także składany fotel pasażera z przodu – w efekcie można w zamkniętym Twingo przewieźć przedmioty o długości nawet 2,2 metra!
Powraca składany do tyłu brezentowy dach pozwalający cieszyć się promieniami słońca na łysinie, bądź wiatrem we włosach, zależy, czym kto dysponuje ;-)
Pod bagażnikiem (o mały włos nie napisałem „pod maską”) można będzie umieścić jeden z dwóch silników, przy czym diesla nie przewidziano. Każda z jednostek ma trzy cylindry, są to więc silniki niewielkie, lekkie i całkiem wydajne, jak się okazuje. Za motor podstawowy „robić” będzie benzyniak SCe 70 – to wolnossący silnik o pojemności skokowej 999 cm³ rozwijający moc maksymalną 70 KM i dostarczający – już przy 1.000 obr./min. – 91 Nm momentu obrotowego. Ma być tani i oszczędny, a do tego na niektórych rynkach zostanie wyposażony w system Stop&Start. Druga, mocniejsza jednostka, to silnik 0.9 TCe oferująca 90 KM i maksymalny moment obrotowy sięgający 135 Nm. Ten silnik znamy już z Clio, ale w wersji dla Twongo otrzymał nową, specjalnie dla tego auta opracowaną turbosprężarkę. Dzięki systemowi Stop&Start jednostka ta spełnia wymogi normy Euro 6. Za to pod maską z przodu znajdziecie zbiornik spryskiwacza, zbiornik płynu hamulcowego i akumulator.
Zupełnie na nowo zaprojektowano także wnętrze Twingo. Jest ono bardzo przyjemne, zabawne wręcz. Producent oferuje też dwa systemy elektronicznej obsługi. Podstawowy, to tak naprawdę aplikacja na smartfona, która pozwala połączyć się poprzez fabryczny radioodbiornik i dzięki temu korzystać np. z nawigacji, telefonu (poprzez głośniki samochodu), radia internetowego, czy dodatkowych funkcji komputera pokładowego. Wspomniana aplikacja (R & GO®) dostępna jest na smartfony pracujące pod kontrolą systemów Android oraz iOS. W Twingo można będzie jednak zamówić także najnowszą wersję systemu R-Link Evolution wyposażoną w ekran pojemnościowy, który umożliwi powiększanie/zmniejszanie obrazu, czy przewijanie, oraz cyfrowy radioodbiornik. A przecież cyfryzacja radiofonii pojawia się już i w naszym kraju.
Zgodnie z ostatnią modą Renault pozwoli na personalizację Twingo. Oprócz gamy kolorów będzie można ozdobić swój samochód szeregiem wzorów, obudów lusterek, listew bocznych, felg, a także dyszami nawiewów, czy wstawkami na kierownicy. Składany materiałowy dach sterowany jest elektrycznie.
Nowe Twingo zadebiutuje na europejskich rynkach pod koniec lata bieżącego roku.
Renault, jak i pozostali dwa producenci francuscy, słyną z niewielkich aut, choć oferują modele w różnych segmentach. Idźmy więc w górę. W Genewie nie zabrakło modeli Clio – legendy, która cieszy nas swoją czwartą już generacją. Pokazano Clio R.S. w wersji Monaco GP z 200-konnym silnikiem i skrzynią EDC. Ta odmiana pojawi się jeszcze w marcu na około dwudziestu rynkach, w tym w Japonii i Australii. Warto przypomnieć, że to już trzeci model z tej serii – były już Laguna Monaco GP i Megane Monaco GP. Wszystkie one nawiązują oczywiście do zaangażowania Renault w Formułę 1.
Nie zabrakło także Clio Grandtour, zaprezentowanego w Genewie w wersji usportowionej GT. Wygląda naprawdę wspaniale, a przy tym oferuje niezłą funkcjonalność. Pozwala połączyć wodę z ogniem – praktyczność i skłonność do dynamicznej jazdy.
Pozostający w stylistyce Clio Renault Captur także był reprezentowany na stoisku Renault w Genewie. Ten model coraz lepiej sprzedaje się w Polsce: po dwóch miesiącach bieżącego roku jest już w Top3 marki na naszym rynku, po Clio i Megane. I nic dziwnego – zachwyca stylistyką i rozwiązaniami we wnętrzu, a do tego całkiem przyjemnie jeździ. I choć znakomicie wyglądają w nim kobiety, to i facet za kierownicą Captura nie prezentuje się źle.
Na stoisku Renault nie mogło zabraknąć samochodów elektrycznych. Pojawiły się tam przede wszystkim Zoe i Twizy, ale nie zabrakło też Kangoo Z.E. Zoe, to auto, które we Francji można kupić za naprawdę atrakcyjne pieniądze (po uwzględnieniu dopłat proekologicznych), ale sprzeciw Polaków budzi fakt, iż baterie trzeba leasingować, co podnosi znacząco miesięczne koszty użytkowania. Trudno się z tym nie zgodzić. Zwłaszcza, że ceny w euro nie zachęcają do takiego rozwiązania ludzi zarabiających w złotówkach. Sądzę jednak, że wkrótce pojawią się atrakcyjniejsze oferty, w tym takie, które będzie można uznać za realniejsze dla polskich kieszeni.
W Genewie zaprezentowano też tzw. Flexi Charger – nowy przewód umożliwiający ładowanie akumulatorów Zoe ze zwykłego gniazdka domowego bez obawy o instalację elektryczną. Jeszcze w tym miesiącu rozwiązanie to zostanie zaoferowane klientom w Austrii, Holandii, Luksemburgu i Niemczech, a we Francji można je kupować już od wtorku, 4. marca. Wkrótce Flexi Charger trafi na pozostałe rynki europejskie, na których oferowane jest Zoe. To jednak rozwiązanie niejako awaryjne – w ciągu trzygodzinnego ładowania zwiększy się zasięg auta o jakieś 30 km.
Nie zabrakło oczywiście Renault Twizy, dwuosobowego autka elektrycznego prowadzącego się niemal jak gokart. Ciekawostką była wersja Cargo – ze 180 litrowym bagażnikiem o użytecznej ładowności wynoszącej 75 kg. Oczywiście w tej sytuacji nie ma drugiego miejsca w Twizy, ale za to bagażnik ów jest szczelny i oczywiście zamykany na kluczyk. Jego pokrywa otwiera się na bok pod kątem 90°.
Zaprezentowano też dwa bolidy wyścigowe. Jeden, to auto zespołu Red Bull Racing, który od lat korzysta z agregatów Renault i zdobywa kolejne mistrzostwa w Formule 1, a drugi, to auto Formuły E
Renault na Salonie Samochodowym Genewa’2014
tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze