Czas na drugą relację z Palexpo. Genewa’2016 trwa, dziś pierwszy dzień ogólnodostępny, o tym, ile kosztuje wstęp na targi pisałem wczoraj, a my nie zwlekamy i publikujemy drugą relację z tych ważnych, ale jednocześnie dość kameralnych targów.
Nie ma co ukrywać – gama modelowa Citroëna czeka na odświeżenie. Najnowsze modele, czyli C4 Picasso (oraz Grand C4 Picasso) i C4 Cactus nie załatwią dobrej sprzedaży. I choć inne auta wyglądają jeszcze naprawdę nieźle, to przydałoby się już pokazać ich nowe wcielenia. Citroën w Genewie nie pokazał jeszcze zbyt wielu nowości, ale żeby wiało tam nudą, to też w żadnym wypadku powiedzieć nie można.
Najważniejszą premierą był niewątpliwie Citroën SpaceTourer. To samochód duży, okazały wręcz, który pokazano nie tylko w wersji produkcyjnej (wzbudzała naprawdę zaskakująco duże zainteresowanie, a przecież trudno to auto nazwać masowym), ale i w koncepcyjnej, kolorowej i radosnej.
Osobną swego rodzaju premierą był Citroën e-Mehari opracowany we współpracy z Courrèges – francuski dom mody o wieloletniej tradycji. E-Mehari jako taki jest ciekawy sam w sobie, a biel projektu przygotowanego przez Courrèges wniosła ten projekt na zupełnie inny poziom. Ale o tym też za chwilę.
Zanim jednak poświęcę nieco więcej miejsca tym dwóm modelom, pozwólcie, proszę, że napiszę o samochodach znanych i lubianych.
Gamę otwierało autko najmniejsze w gamie, czyli zgrabniutki Citroën C1 w malowaniu „marynarskim”. To auto jest obwożone po różnych salonach i imprezach wystawienniczych i promocyjnych, ale uroku mu odmówić nie można. Prezentuje to, co w C1 mieć można, w tym choćby odsuwany dach (czyli wersja Airscape). Można, ale nie na wszystkich rynkach – jak wiecie w Polsce C1 nie jest oferowany, a szkoda, bo to fajne autko. Na pewno dużo się na nim nie zarobi, w Polsce rynek w segmencie A jest niewielki, ale jednak szkoda.
Citroën C3, to także sympatyczny samochód. Owszem – nie jest rekordowo przestronny w swojej klasie, ale za to uroku ma naprawdę dużo. Jest też wygodny i ma pojemny kufer. W Polsce po Citroëna C3 sięgają z reguły panie, ale i facet źle w tym aucie na pewno nie wygląda.
Mężczyźnie pasuje raczej C3 Picasso. Samochód ten również ma swoje lata (prezentacja miała miejsce jesienią 2008 roku), ale ciągle wygląda świetnie. Stylistycznie praktycznie do dziś nie ma rywala. Jest przy tym funkcjonalny i całkiem przestronny, jak na swój segment, a zachowuje miejskie gabaryty (niespełna 408 cm długości). Oferowany w ciekawiej gamie kolorystycznej zdecydowanie może się podobać.
Genewa’2016 jest salonem, na którym nie zabrakło także Citroëna C4. Ten samochód jest na rynku już od przeszło pięciu lat – zaprezentowano go na salonie w Paryżu w 2010 roku, a niedawno poddano lekkiemu liftingowi. Aktualnie mamy nawet w redakcji taki samochód „na testach” i mimo sporego już stażu rynkowego Citroën C4 jawi się jako dojrzała konstrukcja – jest wygodny, bardzo dobrze wyciszony, dobrze wyposażony, a zawieszenie stawia go naprawdę na niezłym poziomie w klasie.
Genewa’2016 – tu nie mogło zabraknąć ultrakomfortowego Citroëna C5. Auto w białym kolorze w wersji Grandtour prezentuje się bardzo dobrze mimo jeszcze dłuższego stażu rynkowego od C4 – wszak premierę miało aż w roku 2007! Rynek chciałby już coś nowego, ale fani – niekoniecznie, zwłaszcza w świetle zapowiedzi, jakoby w następcy miało nie być zawieszenia hydropneumatycznego.
Są na stoisku Citroëna nie mogło oczywiście zabraknąć modeli napędzających sprzedaż, czyli rodziny C4 – C4 Cactusa i C4 Picasso. To samochody bardzo oryginalne stylistycznie, z ciekawymi rozwiązaniami, które są esencją Citroëna. Te auta są inne i za to je kochamy najbardziej. Był też Citroën C4 Aircross, który w Polsce wielkiej popularności nie zdobył, a szkoda, bo to także samochód całkiem interesujący, acz z uwagi na fakt, iż jest półkrwi „japończykiem” – brakuje w nim nieco francuskich rozwiązań. Niemniej jednak wiem, że ludzie, którzy się na jego zakup w Polsce zdecydowali, z reguły nie żałują swojej decyzji.
C4 Picasso i Grand C4 Picasso miały swoje ważne miejsce na targach Genewa’2016. To samochody znane i lubiane, i choć na rynku są już od dość dawna, to i tak dziennikarze chętnie je oglądali. Dodajmy, że gama silnikowa Citroëna oferowana w tych autach sprawia, iż są to samochody tanie w eksploatacji, a przy tym bardzo przestronne, świetnie doświetlone, znakomicie wyposażone i naprawdę wygodne. Jak dla mnie to znakomita alternatywa dla kompaktowych kombi, czy nawet aut klasy średniej.
C4 Cactus też jest znany, ale wciąż kusi. Sprzedaje się bardzo dobrze, ale wiadomo, że warto co jakiś czas podgrzać atmosferę i skusić być może niezdecydowanych jeszcze klientów jakąś serią specjalną. Genewa’2016 przyniosła taką wersję. To Citroën C4 Cactus Rip Curl opracowany we współpracy z firmą specjalizującą się w projektowaniu i produkcji akcesoriów dla surferów pochodzącą z antypodów. Citroën C4 Cactus Rip Curl prezentuje się całkiem fajnie i prawdę mówiąc nie wiem, czy ładniejszy był ten brązowy, na standzie, czy może jednak ten niebieski ustawiony wysoko. Do tego elementy od Rip Curl i ekspozycja gotowa ;-)
Citroën Mehari, to była naprawdę fajna konstrukcja. Dziś Citroën powraca do idei samochodu rekreacyjnego, plażowego wręcz, ale jednocześnie odpowiadającego standardom XXI wieku – e-Mehari jest autem elektrycznym. Też ma plastikowe nadwozie, też łatwo go umyć, również wewnątrz, też wygląda radośnie. I daje mnóstwo frajdy z jazdy. Może nie na plażach Bałtyku w Polsce ;-) ale we Francji zapewne będzie się nieźle sprzedawał. Bardzo mi się też podoba sterowanie skrzynią biegów…
Genewa’2016 przyniosła – oprócz zwykłego e-Mehari, także jego wizję artystyczną. Auto powstało we współpracy z domem mody Courrèges. Citroën dał stylistom modowym wolną rękę i chyba się nie zawiódł – powstało auto białe, ożywione pomarańczowymi akcentami, wyposażone w komplet pasujących do niego toreb, wyglądające bardzo lekko, również dzięki temu, że w stosunku do zwykłego e-Mehari pozbawiono je tylnego pałąka. Zmieniono też fotele – nie mają zagłówków. Projekt e-Mehari Courrèges wygląda prawie doskonale. Nie podoba mi się jedynie fragment centralnej konsoli, który ze swoimi ciemnymi barwami zupełnie nie pasuje do bieli całości. Podobnie, jak czarne dźwigienki przy kierownicy. Taki lekki dysonans, moim zdaniem.
No i czas na Citroëna SpaceTourera. To wspólny projekt PSA i Toyoty – biznesowy van oferujący znakomity komfort jazdy wymagającym użytkownikom. SpaceTourer we Francji wyceniany jest na co najmniej 35.100 euro – to niemała kwota, ale rywale są z reguły znacznie drożsi. Warto podkreślić wysoki poziom bezpieczeństwa – francusko-japońskie trojaczki zdobyły pięć gwiazdek w testach zderzeniowych organizacji EuroNCAP.
SpaceTourer zastępuje osobową wersję Citroëna Jumpy. Teraz jest projektem całkowicie osobowym. Auto powstało na platformie EMP2, dostępne będzie w trzech długościach nadwozia (XS : 4,60 m – M : 4,95 m – XL : 5,30m), a priorytetem projektantów był komfort podróży tym samochodem. Pod maską – wyłącznie silniki wysokoprężne rodziny BlueHDi, od 95 KM przez 115 KM, 150 KM, aż po 180-konną odmianę łączoną tylko z sześciobiegową skrzynią automatyczną. Producent proponuje cztery poziomy wyposażenia (Feel, Shine, Business oraz Business Lounge), osiem kolorów nadwozia (Noir Onyx, Bleu Impérial, Brun Rich Oak, Gris Platinium, Gris Aluminium, Orange Tourmaline, Sable oraz Blanc Banquise) i bogate wyposażenie w zakresie bezpieczeństwa oraz komfortu podróży.
Genewa’2016 była miejscem, gdzie pokazano zarówno seryjnego Citroëna SpaceTourera, jak i koncept Hyphen inspirowany nazwą elektro-popowego zespołu muzycznego z Nicei – Hyphen Hyphen. Energetyczne stylistycznie auto robiło niesamowite wrażenie, nawet bez sympatycznej modelki, która się przy nim czasem pojawiała ;-)
Genewa’2016 pokazała, że w Citroënie idzie nowe. Idzie, ale kiedy dojdzie? Oby jak najszybciej, bo dziś czasy mamy takie, że liczy się nowość, a nie sprawdzona jakość, pora więc odświeżyć gamę modelową. Tak, jak zrobiło to Renault i widać, jakie ma efekty. Ubiegły rok był dla Grupy Renault najlepszym w całej historii działania polskiego importera, czyli od ćwierć wieku. Mam nadzieję, że wkrótce tą drogą podąży też Citroën.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze