We Francji toczy się postępowanie w sprawie oszustwa koncernów motoryzacyjnych dotyczących emisji spalin. Francuski magazyn „Le Monde”, który twierdzi, że dotarł do raportu z trwającego śledztwa oświadczył, że w przypadku Volkswagena kara może wynosić nawet 20 mld euro.
We Francji śledztwo w sprawie oszustw dotyczących emisji spalin jest prowadzone przez DGCCRF (Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji oraz Zapobieganiu Oszustw) oraz OCLAESP (Centralne Biuro ds. Ochrony środowiska i Zdrowia Publicznego). Francuski dziennik „Le Monde” oświadczył, że zapoznał się z raportem pochodzącym z tego dochodzenia i opublikował informację, że Volkswagen może zapłacić nawet 19,73 mld euro kary.
Kwota ta dodatkowo może zostać zwiększona po uwzględnieniu obrotów wynikających ze sprzedaży 946.087 egzemplarzy wadliwych samochodów we Francji i sięgnąć 22,78 mld euro. Chodzi o pojazdy wyposażone w 2-litrową jednostkę typu EA189 (ok. 600 tys. Volkswagenów, 192 tys. Audi, 93 tys. Seatów i 65 tys. egzemplarzy modeli marki Skoda.
W Stanach Zjednoczonych Volkswagen został zmuszony do zapłaty ogromnych kar (ok. 22 mld dolarów), ale wątpliwa legalność oprogramowania kontroli emisji na terenie Unii Europejskiej wciąż jest przedmiotem śledztwa. Tymczasem francuskie dochodzenie zostało wszczęte na podstawie podejrzeń o wprowadzenie na rynek „towaru powodującego zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt”. Wybuch afery spowodował mniejszą popularność samochodów z silnikami wysokoprężnymi w Europie.
Skandal z silnikami Diesla Volkswagena ujrzał światło dzienne we wrześniu 2015 roku i zapoczątkował falę oskarżeń w kierunku innych producentów. Prześwietlane są oczywiście marki należące do koncernu Volkswagena takie jak Audi, Porsche, Skoda czy Seat, ale także inne koncerny jak PSA i FCA. Zarzuty wysunięto również przeciwko Grupie Renault, która jest podejrzana aż o 25 lat oszustw. Sprawdzany jest cały zarząd Grupy, w tym dyrektor generalny, Carlos Ghosn.
W marcu, dziennik „Liberation” opublikował artykuł, w którym podobnie jak „Le Monde” twierdził, że dysponuje dokumentami ze śledztwa pochodzącego od DGCCRF. Raport mówił, że firma korzystała ze „strategii mającej na celu fałszowanie wyników testów emisji”, podobnie, jak Volkswagen. Badaniom poddano modele: Renault Captur oraz Clio IV z silnikami Diesla. Według „Liberation”, emisja spalin przekracza normy o ponad 300 procent, a oszustwo ma dotyczyć nawet 900 tys. egzemplarzy samochodów.
Grupa Renault zaprzeczyła oskarżeniom i zaznaczyła, że w żaden sposób nie naruszyła europejskich i krajowych przepisów związanych z homologacją pojazdów. Oświadczyła również, że samochody marki nie są wyposażone w oprogramowanie oszukujące testy badające poziom zanieczyszczeń.
Najnowsze komentarze