W roku 2000 zafundowałem sobie na nowe stulecie nowy samochód: Peugeot 106, rok produkcji 1998, silnik benzynowy 1124 cm³, przebieg 40.000 km. Kupiłem go w Firmie Drewnikowski, czyli u dealera Peugeota. Pani, która go nabyła w tej firmie jako nowe auto, kupiła kolejnego nowego Peugeota, teraz trochę większą 206-tkę. A ja przekonany przez pracowników Firmy Drewnikowski, kupiłem go sądząc, że to dobry ale kolejny mój samochód, niekoniecznie ostatni. Dlaczego?
Miałem już Warszawę M20, sześć Fiatów 126p, trzy Polonezy, Ładę 1500, Wartburga z silnikiem VW, Golfa I 1,6 diesel, Mercedesa 123, Toyotę Corollę. Sprzedawałem samochody, gdy okazywało się, że mają istotne problemy.
Mercedesa sprzedałem, bo okazał się kompletnie pordzewiały. Przebiłem oponę, podnoszę samochód, a tu lewarek wchodzi w blachę. Podłożyłem deskę, podniosłem merca a po założeniu zapasowej opony pojechałem prosto do warsztatu na podnośnik. Prosta próba śrubokrętem, który co rusz wchodził w blachę jak w masło i zostało tylko jedno – sprzedać, co wówczas, w czasach braków samochodów poszło szybko, tyle ze z pewna stratą. Przebieg miał duży, ponad 300.000 km, ale był młodszy od mojego 106.
Corolla po 100.000 km zaczęła czarno dymić z rury, a mechanicy, specjaliści od Toyoty stwierdzili, że to normalne i trzeba wiele elementów w silniku wymienić, Jak mi powiedzieli co i za ile, to ja stwierdziłem że remont kapitalny za 8.000 zł samochodu wartego 10.000 zł to bzdura i samochód sprzedałem. Kupującemu wyraźnie powiedziałem o stanie samochodu, ale interesowało go jedynie, czy pojedzie 140 km na godzinę. Pojechaliśmy na próbę i Toyota mocno i czarno dymiąc tak pojechała. Jak na dodatek dołożyłem wypasione radio, które wymontowałem zaraz po kupnie Toyoty, nie chcąc być po raz piąty okradziony z radia, nowy właściciel podpisał umowę, zapłacił i tyle widziałem Toyotę. Ale już więcej nie chcę nawet myśleć o kupnie azjatyckiego samochodu. Nie dość, że naprawy były częste, to jeszcze drogie. Ponadto był to jeden z dwóch samochodów, który nawalił mi w podróży, w drodze do Holandii nawaliło łożysko przedniego koła. Dobrze, że wytrzymało powrót do Polski, bo na zapłacenie holenderskim mechanikom nie byłoby mnie stać.
Drugi awaryjny w drodze to Maluch, któremu wydmuchało uszczelkę pod głowicą. Pozostałych Maluchów i Polonezów pozbywałem się ze względu na usterkowość i korozję. Te samochody i Mercedes nauczyły mnie zwracać uwagę na zabezpieczenie antykorozyjne. Po zaprowadzeniu jednego z moich Maluchów do blacharza okazało się, że prawie nie ma podłogi.
Wartburga pozbyłem się ze względu na dużą stłuczkę i brak możliwości zakupu nowego nadwozia, podobnie pozbyłem się Łady, bo zdobywanie części do niej to był duży wyczyn. Natomiast bardzo dobrze wspominam Golfa I 1,6 diesel. Samochód, jak Peugeot 106. Prosty, dobrze zabezpieczony antykorozyjnie i oszczędny. Maksymalne spalanie w zimie w mieście to 5 litrów na 100 kilometrów. Zaznaczam, że mam delikatną nogę do gazu i nigdy nie przesadzam z prędkościami. Mój rekord w oszczędnej jeździe to trasa Szczecin-okolice Kłodzka, latem, z normalnym obciążeniem wakacyjnym, średnio 3,14 litra na 100 km. Przypuszczam, że podobne spalanie ma 106 z dieslem.
Ale wróćmy do głównego bohatera tekstu, czyli mojej 106-stki. Po 15 latach mojego użytkowania należy się jej uznanie. Poza normalną obsługą eksploatacyjną (klocki hamulcowe, tarcze i szczęki, wydech, opony, akumulator, pasek rozrządu, żarówki, olej, filtry) dwa razy wymieniłem uszczelkę pod głowicą, zamocowałem listwę boczną drzwi prawych, bo odpadła zahaczona o coś, pospawałem fotel kierowcy, bo elementy metalowe połamały się – upływ czasu jednak robi swoje.
Czyli jak na 15 lat mojej jazdy codziennej i 2 lata jazdy pierwszej właścicielki, 172.000 km przebiegu, głównie w mieście, niewiele. Na dodatek spalanie do dzisiaj w mieście to 6 litrów na 100 kilometrów. Mojej 106-stki nigdy nie sprzedam, pozostanie jako wóz rezerwowy. Po tylu latach dobrej jazdy należy się jej emerytura. Dla mnie to wręcz członek mojej rodziny.
Myślę o kupnie czegoś większego, np. 307. Mój syn to spory zawodnik, jak do tego dodam żonę to po załadowaniu się do 106 dokładnie ją wypełniamy, a ja mam kłopoty z operowaniem drążkiem zmiany biegów, tak blisko mam mojego syna. Korzystam także z mojej 106-tki organizując regaty żeglarskie na Bałtyku i Zalewie Szczecińskim. Po złożeniu tylnych siedzeń do Peugeota 106 wchodzą trzy boje regatowe pneumatyczne, oczywiście w stanie nie nadmuchanym, trzy kotwice, liny, kod flag, koszulki dla zawodników i inne drobiazgi. Gabarytów 106 nie zmienimy, trzeba kupić większy samochód. Na szczęście na rynku jest wiele 307-ek, 807-ek i Partnerów.
Chcę kupić oczywiście Peugeota, bo jestem przekonany do jego zabezpieczeń antykorozyjnych, jak jeszcze będzie w miarę dobrze utrzymany silnik, to taki samochód utrzyma się w rozsądnych kosztach eksploatacji. Najchętniej od entuzjasty marki Peugeot dobrze dbającego o swój samochód. Momentami mam ochotę na nowego, ale wtedy wchodzi w grę tylko 301, cena jak zawsze gra podstawową rolę. Z tym że to auto nie za bardzo mi się podoba. Poprzednie modele 207, 307, 407, 607, 807 i pierwsza wersja 308 konsekwentnie trzymały się agresywnej, moim zdaniem ładnej i atrakcyjnej stylistyki. Kontynuuje to Peugeot 408, ale poza Europą. Nowe modele 508, 301, 308, 208, niestety nie kontynuują dawnej stylistyki i moim zdaniem wyglądają nijako, nie odróżniają się wyraźnie od innych, jak to było z 407. Co prawda stylistyka 508 już się trochę poprawiła, ale daleko jej do poprzedników, choćby jeżdżących licznie do dzisiaj modeli 406 i 407. Widzę już zapowiadane zmiany w Partnerze, czekam na podobne korekty w innych modelach. W modelu 301 moim zdaniem bardzo by się przydało nadwozie kombi, w poprzednich modelach wersja kombi zawsze miała duże powodzenie.
Szerokiej drogi, szanowni entuzjaści marki Peugeot, firmy powstałej w roku 1810, produkującej rowery od roku 1886, pierwszy pojazd z napędem parowym w roku 1889, samochód z silnikiem Daimlera w roku 1891, pierwszy motocykl w roku 1903, a pierwszą ciężarówkę w roku 1912. W roku 1912 otwarto działający do dzisiaj zakład Peugeota w Sochaux. Mamy być z czego dumni jadąc Peugeotem.
Piotr Stelmarczyk, 28.04.2015
www.regatyunityline.strefa.pl
Najnowsze komentarze