Jako pierwsi informujemy Was, że w najnowszym raporcie brytyjskiego Warranty Direct znajdziemy informację, iż drugie pod względem niezawodności na Wyspach są marki francuskie. Citroen, Peugeot i Renault mają duże powody do radości. Co na to media motoryzacyjne w Polsce?
Wiecie, jaki jest problem z dominacją niemieckich koncernów wydawniczych na polskim rynku prasowym? Brak realnego dostępu do obiektywnej wiedzy, co odczuwamy szczególnie mocno w branży motoryzacyjnej. Ich tematyka jest bowiem dość jednostronna, co jednocześnie utrwala mity od lat krążące wśród polskich kierowców. W efekcie szczytem marzeń wielu Polaków, zupełnie niesłusznie, jest używany niemiecki samochód. Co ciekawe – na przestrzeni ostatnich kilku dekad, gdy budujemy demokrację, acz już nie ludową, zmieniły się nieco preferencje, ale nie co do kraju pochodzenia samochodu, tylko co do marek. Może nie obrzydzany, ale deprecjonowany jest Mercedes, kiepsko oceniany jest Opel (niemiecki przecież, choć należący do amerykańskiego General Motors, więc mało rasowy…), za to wychwalany pod niebiosa jest VW i jego klony.
Przez takie, dość konsekwentne działanie, w wielu polskich głowach od lat pokutuje przekonanie, że jeśli samochód, to niemiecki, ewentualnie japoński, ale w żadnym razie nie inny. Kiedy więc oglądacie zdjęcia dodawane na portalach społecznościowych chociażby, to koło nieotynkowanego domu nader często stoi jakiś Golf czy Passat, przy którym biega pies. I – o dziwo – rzadko jest to owczarek niemiecki, choć i buldogi francuskie widuje się nieczęsto ;-)
Na szczęście oprócz tego dość monotematycznego rynku prasy kolorowej jest jeszcze Internet. A tam znaleźć można wiele obiektywnych informacji. I z przynajmniej części z nich wynika, że wcale te francuskie samochody są dobre a nawet bardzo dobre. Co więcej – sami podawaliście przykłady na to, że w Niemczech nawet niemiecki „Auto Bild” potrafi przyznać zwycięstwo w teście porównawczym samochodowi znad Sekwany. A ten sam artykuł, z tymi samymi zdjęciami i nierzadko niemalże tym samym tekstem w przetłumaczonej na język polski edycji, przyznaje zwycięstwo samochodowi marki niemieckiej lub innej, spychając oryginalnego zwycięzcę nawet na koniec stawki. „Dziennikarze”, którzy się tego dopuścili, jeśli w ogóle raczą odpowiedzieć na pytanie dlaczego, tłumaczą się inną skalą i inną wagą ocen w naszym kraju. Prawda panie Krasnodębski?
Dziś przedstawiamy Wam materiał, który nadesłali nam niezależnie od siebie nasi Czytelnicy mick i adi – o wynikach badań niezawodności samochodów osobowych na Wyspach Brytyjskich. Przeprowadza je znany dobrze Warranty Direct, którego opinie stoją w ciekawej opozycji do powszechnie publikowanych danych z rynku niemieckiego. Ale tych brytyjskich w polskojęzycznej prasie motoryzacyjnej raczej nie uświadczycie. Czy dlatego, że stanowią dziwną kontrę dla tych z TŰV-u, ADAC-u, czy Dekry?
Najnowszy raport Warranty Direct dowodzi bowiem, że drugie pod względem niezawodności samochody w Wielkiej Brytanii to marki francuskie. Te same, które zwykle okupują doły tabel rankingów z Niemiec, i to bez względu na to, kto zestawienie sporządza.
Czy to przypadek, że te właśnie marki francuskie są dla Niemców zagrożeniem na rynku motoryzacyjnym? Owszem, nie we wszystkich segmentach, ale w tych, w których operują – naprawdę są. Gra idzie o ogromne pieniądze, dlatego tak często da się wyczytać, czy to wprost, czy między wierszami, jakoby francuskie koncerny dołowały, były niedochodowe, a przy życiu utrzymują je tylko rządowe kroplówki z gotówką. Tylko że PSA Peugeot DS Citroën jest wciąż drugim koncernem motoryzacyjnym w Europie (pod względem sprzedaży), a i Grupa Renault nie ma się czego wstydzić, mając w portfelu tak wielki sukces jak Dacia czy japońskiego Nissana.
Niemieckie pisma, zwłaszcza ukazujące się w takich krajach, jak Polska, gdzie o rzetelną wiedzę niełatwo, zaś o mity i przyjmowanie na wiarę wręcz przeciwnie, deprecjonują więc samochody inne niż nieniemieckie. Co więcej – wiele witryn internetowych (Interia, Onet) też zostało przejętych przez niemieckie wydawnictwa, dzięki czemu pod pozorem internetowej obiektywności coraz częściej prawdopodobnie zalewani jesteśmy propagandą także z tej strony.
Na szczęście są różne strony niezależne, jak choćby Francuskie.pl. Niezależne, ponieważ prowadzimy to przedsięwzięcie za własne pieniądze i robimy to z pasji do motoryzacji. A na samochody francuskie patrzymy krytycznie, zdarza nam się dostrzec wady w testowanych samochodach. Chociaż widzimy sporo zalet.
Wróćmy jednak do rankingu Warranty Direct. Okazuje się, że niemieckie samochody (oceniano marki Audi, BMW, Mercedes-Benz, Mini, Smart i Volkswagen) zdołały razem do kupy wypracować dopiero szóste miejsce. Wyprzedziły je samochody japońskie (Honda, Lexus, Mazda, Mitsubishi, Nissan, Subaru, Suzuki, Toyota), francuskie (Citroën, Peugeot, Renault), koreańskie (oczywiście z Korei Południowej ;-) Hyundai, Kia, SsangYong), amerykańskie (ze Stanów Zjednoczonych: Chevrolet, Chrysler, Ford, Jeep) i szwedzkie (Saab, Volvo). Za Niemcami sklasyfikowano auta włoskie (Alfa Romeo, Fiat) i brytyjskie (Jaguar, Land Rover, Vauxhall), co mnie naprawdę zaskoczyło – wszak to Angole sporządzili raport! W rankingu pominięto dwie marki koncernu VAG – czeską Škodę i hiszpańskiego Seata.
Na co zwraca uwagę omawiany ranking? Oceniane są cztery główne kryteria: częstotliwość awarii, koszty naprawy, czas trwania naprawy oraz średni wiek i przebieg samochodów. Oceniany dystans – 50 tysięcy kilometrów. W Polskich warunkach to zapewne 3-4 lata eksploatacji.
Co się psuje najczęściej w samochodach „czołówki”? W autach japońskich zwrócono uwagę głównie na podwozie, a konkretnie – na elementy zawieszenia. W Zjednoczonym Królestwie to średnio 25% usterek aut japońskich marek. Uuuu, to w Polsce problem musi być jeszcze większy, wszak nasze drogi generalnie raczej trudno uznać za lepsze, niż brytyjskie ;-) W samochodach francuskich i koreańskich problemem jest zaś układ elektryczny i elektroniczny odpowiedzialny na Wyspach odpowiednio za 29% i 22% usterek. Podejrzewam jednak, że wynika to po prostu ze zwykle bardzo bogatego wyposażenia zarówno aut francuskich. Przyjemności napędzanych prądem mamy wszak w naszych samochodach mnóstwo, prawda?
„W dzisiejszych czasach przemysł motoryzacyjny nie ma już tak ostrych krawędzi, jeśli chodzi o narodowość, jak kiedyś. Mimo to przeciętny konsument zachowuje wiele przyzwyczajeń i bez względu na to gdzie jest produkowane dane auto i z jakiego kraju pochodzą komponenty użyte do jego produkcji, myśli się o nim, jako o samochodzie z macierzystego kraju” – twierdzi dyrektor zarządzający Warranty Direct, David Gerrans. Ma pełną rację – wszak nawet w nazwie naszego wortalu piszemy o samochodach francuskich, choć ich produkcja odbywa się na terenie wielu krajów i wykorzystuje się w tym procesie podzespoły najróżniejszych firm z branży. „Klienci ulegają pewnym utartym opiniom na temat produktów z krajów, z których pochodzą konkretne marki. Często używanym wyrażeniem jest »niemiecka jakość«, czy »niemiecka niezawodność«, a nasze badania dowodzą, że to wcale nie jest takie oczywiste. I z drugiej strony – często uważane za delikatne auta francuskie w naszym rankingu od dawna plasują się wysoko” – dodaje David Gerrans.
Dobrze byłoby dopuścić do głosu na polskim rynku mediowym i motoryzacyjnym także pisma z innych krajów niż Niemcy. Niestety nasi zachodni sąsiedzi przejęli już tak dużo polskich tytułów, bądź wprowadzili na nasz rynek mediowy nowe, że naprawdę niełatwo teraz stawiać im czoła. My to robimy codziennie i zachęcamy wszystkich dziennikarzy, którzy mogą sobie pozwolić na niezależność o pisanie szczerze i obiektywnie. Raport Warranty Direct udowadnia, że polscy dziennikarze mają się nad czym zastanawiać.
Francuskie marki są komfortowe, mają nowatorskie rozwiązania techniczne, oferują wiele za stosunkowo nieduże pieniądze. Takie jest moje zdanie i mam do niego prawo. I cieszę się, że nie jestem w tym osamotniony.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze