Renault Fluence, to samochód klasy kompaktowej, ale tak naprawdę plasuje się na granicy między segmentami C i D. To sedan, który na Starym Kontynencie wielkich emocji nie budzi, ale też nie tu są jego główne rynki zbytu. Dotychczasowy model jest samochodem prawdziwie globalnym – jest produkowany w czterech miejscach świata (Bursa w Turcji, Santa Isabel w Argentynie, Chennai w Indiach i Busan w Korei Południowej) i trafia – pod różnymi markami – na rynki, gdzie sedan jest uważany za nadwozie prestiżowe.
Auta produkowane w Korei Południowej, to oczywiście Samsungi SM3. Wiele z nich jeździ jako radiowozy tamtejszej policji, ale i osoby prywatne chętnie sięgają po ten samochód. Auta z Turcji trafiają w części na kontynent europejski, m.in. do Polski. Tylko w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy na nasze drogi wyjechało 722 nowe Renault Fluence, co dało temu modelowi szóste miejsce na liście najpopularniejszych modeli Renault nad Wisłą, przy czym dwa wyższe miejsca zajmują użytkowe Master i Trafic. Innymi słowy Fluence jest czwartą najchętniej wybieraną osobową Renówką w Polsce i wyprzedza m.in. Scenic’a! O cztery sztuki, ale jednak.
W ubiegłym roku Polacy kupili 888 sztuk Fluence i również był to czwarty najchętniej wybierany osobowy samochód Renault, a szósty w ogóle (z uwzględnieniem Mastera i Trafic’a). W minionym roku zarejestrowano nad Wisłą o 21 Scenic’ów mniej, niż Fluence.
Renault Fluence, to samochód może nieprzesadnie urodziwy, ale na pewno praktyczny i przestronny. Jeździ też całkiem dobrze, a wszystko to jest poparte atrakcyjną ceną, nic więc dziwnego, że auto się sprzedaje nawet u nas. Jest chętnie kupowane również w krajach Basenu Morza Śródziemnego, oczywiście we Francji, w Afryce Północnej i, rzecz jasna, w Turcji. Była też dostępna przedłużona wersja Z.E., na którą zdecydowało się trochę klientów flotowych.
Fluence stanowi kontynuację wieloletnich doświadczeń Renault w segmencie kompaktowych sedanów. Starsi Czytelnicy zapewne pamiętają Renault 9. Potem było Renault 19 Chamade (ależ mi się podobał ten samochód!), później Renault Megane Classic, aż wreszcie pojawił się Fluence. Były też sedany mniejsze, operujące w segmencie B – Renault 7, czy Thalia (Symbol).
No i wygląda na to, że temat będzie kontynuowany. Wszak dwa miesiące temu zaprezentowano Renault Megane IV generacji, nic więc dziwnego, że klienci czekają na wersję Grandtour oraz sedan. Ta pierwsza oczekiwana jest wiosną, być może zostanie pokazana w marcu w Genewie. Ta druga… najwyraźniej jest już testowana we Francji, o czym donosi tamtejszy AutoMoto.
Auto sfotografowane przez czytelnika wspomnianego pisma w Dolnej Normandii było mocno zamaskowane, trudno więc cokolwiek na jego temat powiedzieć. Renault również nie zdradza żadnych informacji. Nie wiemy więc, czy nowy wyrośnięty kompaktowy sedan francuskiej marki będzie powstawał na modułowej platformie CMF, czy – dla oszczędności – wykorzystana zostanie dotychczasowa płyta podłogowa. Przypomnijmy, że na CMF powstają już Nowy Espace (jego obszerny test znajdziecie na naszych łamach lada dzień), Talisman (i Talisman Grandtour) oraz Megane, a docelowo posłuży ona za platformę dla aż 11 modeli Renault i co najmniej trzech Nissana. Może więc i nowe Fluence otrzyma CMF?
W gamie silnikowej nie należy się spodziewać rewolucji – zapewne podstawą będą jednostki 1.6, zarówno benzynowe, jak i wysokoprężne, których Renault ma sporą gamę. Skoro bowiem nawet w Espace mamy tylko motory 1.6 i dają one sobie doskonale radę, to na pewno większych pojemnościowo silników nie należy się spodziewać we Fluence’ie.
Zresztą trudno zgadnąć, czy zostanie utrzymana nawet sama nazwa Fluence. Liczymy, że samochód zadebiutuje w przyszłym roku wzmacniając bezprecedensową ofensywę modelową francuskiej marki. Tak intensywnego nagromadzenia premier nowych modeli nie pokazał jeszcze żaden producent, a już na pewno w Europie. I na nic zdają się prasowe rewelacje na temat Volkswagenów i Škód – to tylko wizualizacje, które z prawdziwymi premierami i faktycznie nowymi modelami nie mają nic wspólnego. Renault odwala naprawdę kawał niesamowitej roboty i aż boję się zapytać, ile ich to kosztuje. Ale wydaje się, że z jednej strony się to popłaca, z drugiej zaś zapewne pojawiają się efekty synergii wynikające ze stosowania CMF. Bo przecież Nissan też nie zasypia gruszek w popiele.
Kiedy więc będziemy świadkami premiery nowego Fluence’a? Zapewne niedługo. Chcemy też wierzyć, że ceny pozostaną utrzymane na rozsądnym poziomie, a komfort i wyposażenie wzrosną. Wszak Espace i Talisman, a także Kadjar, wysoko ustawiły poprzeczkę. I choć są to modele zauważalnie droższe, to coś czuję, że i nowy Fluence nie będzie tylko ich ubogim krewnym, swoistym Kopciuszkiem, lecz zaskoczy nas niejednym rozwiązaniem.
KG; zdjęcie: Auto Moto
Najnowsze komentarze