Od ładnych kilku lat publikujemy przeglądy prasy motoryzacyjnej twierdząc, że większość popularnych tytułów nie jest obiektywna zarówno w swoich ocenach, jak i w traktowaniu poszczególnych marek. Widać to nie tylko po notach, wynikach testów, ale też po tym, jak często pisze się o autach poszczególnych producentów. I nie chodzi mi tu o marki niszowe, ale popularne, z podobnych segmentów i półek cenowych. Pewnym odzwierciedleniem tego faktu są też okładki pism motoryzacyjnych.
Zgodnie z zapowiedziami z końca roku 2012 bodajże zbierałem sobie pracowicie informacje o tym, zdjęcia jakich samochodów pojawiały się na okładkach „Auto Świata”, „Motoru”, „Auto Moto” oraz „Auto Motor i Sport”. To najpopularniejsze periodyki motoryzacyjne, wszystkie emitowane przez wydawnictwa niemieckie (bądź od niemieckich zależne), co zdawało się mieć znaczenie. Czy miało? Sprawdźmy w podsumowaniu okładek’2013.
„Auto Moto” oraz „Auto Motor i Sport” miały w ubiegłym roku po dwanaście wydań, co jest jak najbardziej normalne w przypadku miesięczników. Tygodniki wychodzą czasem w numerach podwójnych i stąd mieliśmy w roku minionym 51 wydań „Auto Świata” oraz 47 numerów „Motoru”.
Zacznijmy może od miesięczników.
„Auto Motor i Sport”
Okładki tego miesięcznika zdają się czasem przypominać okładki „Top Gear” – nie są przesadnie przeładowane zdjęciami pod względem ilości samochodów, co dało się zaobserwować zwłaszcza w drugim półroczu. Cztery, pięć, góra sześć samochodów – tak wyglądały okładki „Auto Motor i Sport” od lipca do grudnia. W pierwszym półroczu bywało ich znacząco więcej – od siedmiu (marzec, maj) do nawet piętnastu (czerwiec). W sumie w całym minionym roku na okładkach „Auto Motor i Sport” pojawiło się 90 samochodów, czyli średnio 7,5 w każdym miesiącu.
Jeśli chodzi o marki, to najczęściej – ośmiokrotnie – pojawiały się auta BMW. Kolejne marki znalazły się na okładkach „AMiS” siedmiokrotnie i było ich kilka: Peugeot (w tym dwa razy po dwa modele), Ford, Porsche (w marcu aż pięć naraz) i Škoda. Możemy tu więc mówić o pewnym pluralizmie. Pewnym, po japońskie marki kuleją w tym rankingu. Najlepsza z nich – Toyota – pojawiła się na okładce tego miesięcznika pięciokrotnie, ex aequo z Kią, Mercedesem. Po cztery razy pojawiły się Volkswagen (to spora niespodzianka), Nissan i Audi.
Doceniamy, że „AMiS” zauważył Peugeota i była to marka znajdująca się w czołówce pod względem częstotliwości występowania na okładkach tego pisma. Po dwa razy pojawiły się tam Citroën i Renault, a Dacia nie zasłużyła na taką lokalizację ani razu. Raz pokazano też Aixama – francuski mikrosamochodzik.
„Auto Moto”
W tym miesięczniku fotograficzny misz-masz był sporo większy – w całym ubiegłym roku na okładkach tego pisma pojawiło się aż 202 samochody, od ośmiu (maj) do aż 31 (listopad), co dało średnią 16,83 samochodu na każdy numer. To sporo.
Bez wątpienia wiodącą marką w tym piśmie jest Volkswagen – aż 30 razy pojawił się na okładce, przy czym były tylko trzy wydania – marzec, maj i listopad – kiedy nie znalazło się tam ani jedno auto tej marki. W efekcie średnia występowania wynosi aż 2,5 samochodu tej marki na przeciętnej ubiegłorocznej okładce. To naprawdę sporo.
Kolejne miejsca na podium zajęły kolejne marki niemieckie – Audi i BMW – które pojawiały się na okładkach „Auto Moto” po 26 razy. To także średnio ponad 2 sztuki (2,17) na każde wydanie, a rekordy, to po 8 aut każdej z tych marek na jednej okładce!
Moja „ukochana” Škoda zagościła na okładkach „Auto Moto” siedemnastokrotnie – zabrakło jej tylko w trzech edycjach (kwiecień, maj i wrzesień), co było wynikiem tylko o jedno oczko lepszym, niż Renault, którego pokazano szesnaście razy (zabrakło go na czterech okładkach).
Pozostałe marki francuskie były mocno w odwrocie – Citroëna zaprezentowano cztery razy (styczeń, luty, czerwiec i sierpień), a Peugeota sześciokrotnie (styczeń – 2x, czerwiec, lipiec, wrzesień i listopad). Dacia znalazła się na okładkach „AM” dwa razy – w styczniu i lipcu.
Dziesiątkę przekroczył też Mercedes – auta tego producenta znalazły się na okładkach „Auto Moto” dwanaście razy, z czego trzy w marcu, a cztery w listopadzie.
No to czas na tygodniki.
„Auto Świat”
Tylko dwa numery „Auto Świata” ukazały się w ubiegłym roku jako wydania podwójne, z czego jeden zahaczył o rok bieżący – był to numer 52/2013-01/2014, ale uwzględniamy go w zestawieniu. W tych 51 wydaniach „Auto Świat” pokazał na okładkach 612 zdjęć samochodów (i dwa motocykle, czego w statystykach marek nie uwzględniłem), co daje średnio dokładnie 12,00 samochodu na każdy numer.
Tutaj także zdecydowanie prowadzą koncerny niemieckie, a w rankingu marek do ostatniego numeru trwała walka o prymat. Rzutem na taśmę zwyciężyło BMW (59 modeli, czyli niemal 10% wszystkich pokazanych aut!), o włos przed Volkswagenem (58 razy). Z tym, że BMW nie było na 20 okładkach, a Volkswagena tylko na 11, co znaczy, że auta tej drugiej marki pokazywane były zauważalnie częściej. Trzecią najczęściej prezentowaną na okładkach „Auto Świata” marką był Mercedes – 47 wystąpień.
Tuż za podium znalazły się ex aequo dwie kolejne marki koncernu VAG – Audi i Škoda – której modele pojawiły się na okładkach „Auto Świata” po 44 razy, czyli średnio też niemal w każdym numerze. Realnie jednak Audi pojawiło się na 25 okładkach (na niektórych kilkakrotnie), zabrakło go na 26. Škoda występowała zauważalnie częściej sprawiając wrażenie, że jest niemal zawsze ;-) – znalazłem ją na 31 okładkach, ale wcale nie brakowało mi jej na pozostałych 20. Nie zmienia to jednak faktu, że były tylko trzy takie numery, na których nie pojawił się przynajmniej jeden samochód Škody lub Volkswagena (wydania 15/2013, 24/2013 i 37/2013), ale honor koncernu ratowało wówczas Audi…
40-krotnie na okładkach „Auto Świata” wystąpił Opel, 36 razy Ford, a reszta marek nie przekroczyła poziomu 30 zdjęć. Najlepszym wynikiem spośród innych marek pochwalić się może Renault, którego samochody wystąpiły na okładkach „Auto Świata” 27-krotnie, na 20 okładkach, czyli nawet nie na co drugiej. Auta z rombem na masce pojawiły się na blisko 40% okładek „AŚ”, co nie jest wielkim osiągnięciem, jak na tak dużego producenta. Ale to producent francuski…
Jeszcze gorsze wyniki uzyskały Citroën (18, na 17 okładkach), Peugeot (17, na 15 okładkach) i Dacia (13, na 12 okładach). W efekcie znamienne jest to, że wszystkie trzy francuskie marki – Citroën, Peugeot i Renault – łącznie ledwo pokonały liczbą zdjęć Volkswagena, czy BMW (62 vs 58, czy 62 vs 59).
„Motor”
Jak wspomniałem wcześniej, w roku ubiegłym ukazało się 47 numerów „Motoru”, ale ilością zamieszczonych zdjęć tygodnik ten przebił wynik „Auto Świata”. Opublikował bowiem aż 654 zdjęcia, przy czym najmniejszą ich liczbą było 6 (nr 17/18/2013), a największą 26 (nr 37/2013). Średnio wychodziło 13,91 samochodu na każdej okładce, czyli o blisko 2 więcej, niż w „Auto Świecie”.
Tutaj niekwestionowanym liderem był Volkswagen, którego pokazano aż 70-krotnie (średnio 1,49 auta tej marki na każdej okładce), a całym roku było 11 wydań, na okładce których Volkswagen się nie pojawił. Innymi słowy na pozostałych 36 średnia występowania sięgnęła poziomu 1,94, nic więc dziwnego, że czuliśmy się przytłoczeni.
Drugie miejsce pod względem ilości zaprezentowanych na okładkach zdjęć było w przypadku „Motoru” BMW – 54 wystąpienia, a trzecim Audi – 49 zdjęć. Te marki pojawiały się więc średnio na co najmniej jednej okładce pisma w każdym numerze. Czy to nie jest dowód na to, że niemieckie samochody królują w polskiej prasie motoryzacyjnej?
Kolejne miejsca zajęły Škoda (39 wystąpień, 22 numery bez ani jednego zdjęcia samochodu tej marki na okładce), Ford (31 fotek) i ex aequo Fiat i Mercedes (po 29 zdjęć). Opel pojawił się na okładkach 28 razy, tak jak Renault, który był najczęściej pokazywaną marką francuską. Peugeot zagościł na 17 okładkach „Motoru” 21 razy, a Citroën 17 razy (na 16 okładkach). Tutaj nawet połączone siły wszystkich trzech marek francuskich nie były w stanie zagrozić dominacji Volkswagena (66 vs 70). Zaś na cały koncern VAG (wystąpienia Audi, Porsche, Seata, Škody i Volkswagena) przypadło aż 181 zdjęć, czyli 27,68% wszystkich zdjęć. Francuzi, nawet razem z Dacią (15 zdjęć), uzyskali tylko 12,39%, czyli przeszło dwukrotnie mniej, niż Grupa Volkswagena. A to przecież dwa duże koncerny!
Wydaje mi się, że powyższe dane dowodzą wyraźnie dominacji niemieckich marek w czterech popularnych pismach motoryzacyjnych ukazujących się na naszym rynku prasowym. Gdy doda się do tego jeszcze wyniki testów, w których jakże często wygrywają auta niemieckich koncernów, to naprawdę podejrzenia co do braku obiektywizmu tychże tytułów nabierają jeszcze większych kształtów.
Ale, jak czytam w komentarzach, to religia katolicka każe takie wyroki w tych pismach ferować ;-) Z czego można wysnuć wniosek, że wyznający inną wiarę, bądź niewierzący ludzie żyją w kłamstwie. A to już budzi nie tylko mój sprzeciw, ale i politowanie dla głosiciela zaprezentowanej tezy.
Religia nie ma tu bowiem żadnego znaczenia, ale biznes i polityka marketingowa – owszem. I to poddaję pod rozwagę ludziom myślącym.
Krzysztof Gregorczyk.
Najnowsze komentarze