Francuska prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie oszustwa koncernu Renault związanego z nadmierną emisją spalin samochodów z silnikiem Diesla. Po ogłoszeniu tej informacji, nastąpił drastyczny spadek wartości akcji producenta.
Już w listopadzie pisaliśmy o wykryciu nieprawidłowości dotyczących emisji spalin w samochodach marki Renault. Specjalnie powołana komisja przeprowadziła w 2016 roku dochodzenie obejmujące kontrole pojazdów, dokumentacji i rozmów z przedstawicielami firmy. Zebrany materiał dowodowy został zabezpieczony, a wyniki przesłano do prokuratury, która teraz wszczęła własne śledztwo. Dochodzenie ma sprawdzić wszelkie nieprawidłowości oraz zagrożenie, jakie produkty koncernu mogą stanowić dla zdrowia ludzi i zwierząt.
Renault zaprzecza oskarżeniom. Producent oświadczył, że wszystkie samochody marki są zgodne z przepisami i nie są wyposażone w oprogramowanie mające na celu oszukiwanie przy spełnieniu norm emisji spalin. Ponadto Grupa Renault przypomniała, że w marcu 2016 roku przedstawiła komisji technicznej plan redukcji tlenku azotu (NOx) według norm Euro6b dla pojazdów z silnikami wysokoprężnymi.
Po ogłoszeniu wszczęcia postępowania przeciwko Renault, wartość akcji koncernu zanotowała nagły spadek o ponad 4 proc., aż zaczęła się powoli odbudowywać. Co ciekawe, informację ogłoszono zaraz po oskarżeniach wysuniętych w kierunku koncernu Fiat Chrysler w Stanach Zjednoczonych. Czyżby wszyscy producenci oszukiwali?
Afera rozpoczęła się od Volkswagena, który w 2015 roku został oskarżony o stosowanie oprogramowania obniżającego efektywność technologii ograniczających ilość zanieczyszczeń ze spalin w silnikach Diesla. Ich zastosowanie powoduje, że w warunkach testów laboratoryjnych samochody spełniają normy emisji, ale podczas zwykłej jazdy wyniki pomiarów są wielokrotnie wyższe. Oprogramowanie jest niezgodne z prawem z jednym wyjątkiem, gdy uzna się je za konieczne w celu ochrony silnika. Jest to luka w przepisach, którą postanowili wykorzystują producenci samochodów.
Najnowsze komentarze