Koncepcyjny Peugeot Fractal oraz seryjny Renault Megane IV zagościły na okładce październikowego wydania miesięcznika „Auto motor i sport”. Wydania, które już za kilka dni się zdezaktualizuje, bowiem już za niespełna tydzień, w najbliższy piątek, do punktów sprzedaży prasy trafi numer listopadowy. W tym tygodniu zresztą przeglądami prasy Was trochę wymęczyliśmy – ten jest już piąty! Ale wierzcie – mi też nie jest łatwo przedzierać się przez to wszystko, przez całe to umiłowanie koncernu VAG i niechęć do aut francuskich. W obiektywnych z założeniach pismach!
„Auto motor i sport” nr 10 (293) z X.2015
Wydawca: Motor Presse Polska zależne od Motor-Presse Stuttgart
Stron: 148 (z okładką)
Cena: 8,99 zł
Koszt 1 strony: blisko 6,1 grosza
Warto kupić? Można
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, DS, Peugeot, Renault, Dacia
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C4 Cactus, C4 Picasso, Cactus M, DS, Mehari, 4, 4 Crossback, 5, 208, 308, Fractal, Captur, Clio, Espace, Kadjar, Laguna, Megane, Talisman, Twingo, Duster, Sandero
W relacji z Salonu Samochodowego we Frankfurcie od razu na początku (strona 8.) pokazano Renault Megane IV generacji doszukując się w jego stylistyce – całkiem słusznie zresztą – elementów z Talisman i Kadjara. Wzmiankowano też Lagunę i Espace. Czy jednak 110 KM mocy bazowego w Megane silnika, to mało? Z niemałym obrzydzeniem sprawdziłem, co pracuje pod maską bazowego Golfa – to 85-konny benzyniak. No dobrze, ale w Megane chodziło o 110-konnego diesla. No to zerknijmy – w Golfie podstawowym silnikiem wysokoprężnym jest zaledwie 90-konne 1.6 TDI. Dokładnie taką samą sytuację mamy w Škodzie Octavii, gdzie zajrzałem z jeszcze większą niechęcią ;-) Tam to wystarcza? Czemu więc w Megance tych 110 KM to ma być za mało?
Na stronie 9. Redaktor Majcherek pisze „Brawo Francja!” chwaląc design ostatnich francuskich konstrukcji. Ale czemu tylko ostatnich? Wspomina tam Megane i Talismana, a także Peugeota 308 i DS 4.
Na tej samej stronie, na samym dole, znajdziecie króciutką notatkę poświęconą ostatnim testom zderzeniowym EuroNCAP, a w niej wzmiankę o Renault Kadjarze.
Strona 10., wciąż traktująca o nowościach IAA we Frankfurcie, przynosi DS 4 Crossback i wzmianki o DS 5. I nawet nie skrytykowano specjalnie tego pomysłu na samochód ;-)
Dwie strony dalej pojawił się Citroën Cactus M, czyli koncepcja Mehari XXI wieku – auto wręcz wyniesiono pod niebiosa! Przynajmniej jak na podejście „Auto motor i sport” do samochodów francuskich.
Jest też coś dla miłośników Peugeota – na stronie 13. pojawił się koncepcyjny Fractal i został przez „Auto motor i sport” całkiem przyzwoicie oceniony. Wyżej pokazano Renault Alaskan – samochód, którego tak naprawdę we Frankfurcie nie było, choć zapowiedzi pojawiły się w przetargowych publikacjach. To spory pick-up bazujący na konstrukcji Nissana. Moim zdaniem mało francuski w wyrazie, ale na niektórych rynkach z pewnością się przyjmie.
O tym z reguły w motogazetkach nie przeczytacie, ale „Auto motor i sport” jest chlubnym wyjątkiem. Okazuje się, że już od siedmiu lat w samochodach koncernu VAG wykorzystujących system Stop&Start (to oni mają to już od tak dawna???) oraz we wszystkich Audi wyprodukowanych po owym 2008 roku trzeba po wymianie akumulatora przypisać go do samochodowego systemu, co kosztuje 100-300 zł. Niezły wydatek, niewiele mniejszy od ceny samego akumulatora ;-) „Auto motor i sport” pisze na stronie 20., że Fordy, Mercedesy, Ople i Peugeoty takich zabiegów nie potrzebują. Czyli mamy kolejną sztuczkę VAG do wyciągania kasy klientów. Ale wiemy już od paru tygodni, że w kwestii software’u, to oni są mocno zaawansowani…
O torbach pasujących do konkretnych modeli samochodów napisano parę zdań na stronie 22. wspominając przy okazji Citroëna C4 Cactusa.
Test DS 5, dokładnie tego samego, którym i ja miałem przyjemność jeździć w pierwszej połowie lipca, opublikowano na stronie 38. październikowego „Auto motor i sport”. Redaktor Piaskowski pochwalił zastosowanie dotykowego ekranu oraz bardziej komfortowe zawieszenie, niż to, które stosowano w Citroënie DS5. Pochwalono 200-konny benzynowy silnik 1.6 THP za elastyczność i rozsądne gospodarowanie paliwem. Średnie spalanie w teście „Auto motor i sport” sięgnęło 8 l/100 km, ja uzyskałem 7,8 l/100 km. Ogólnie samochód pochwalono, nie spodobał się tylko brak uchwytów na kubki. No ale (moim zdaniem) jeśli się jeździ takim samochodem, to człowiek może wstąpić do kawiarni, nie musi zabierać kawy na wynos ;-)
Renault Twingo zmierzyło się z trzema rywalami z segmentu A w przedrukowanym z niemieckiego „Auto Motor und Sport” teście porównawczym, który znajdziecie na stronach 48-55. Konkurenci, to Hyundai i10, Opel Karl i Volkswagen up! Auta niemieckie dysponowały silnikami o mocy 75 KM, Hyundai był najsłabszy z jednostką 67-konną, zaś Twingo uplasowało się pośrodku dysponując silnikiem o mocy 71 KM. Wszystkie silniki miały po trzy cylindry i pojemność 1.0.
Twingo skrytykowano za niewielki bagażnik (ma 188 litrów), choć Opel Karl z tradycyjnym napędem oferuje jedynie o 18 litrów więcej. Ale nie było to miejsce, w którym Renówka straciłaby nadzwyczaj dużo punktów. Pochwalono ją za to za wyjątkową zwrotność, a to dzięki tylnemu napędowi, co pozwoliło „uwolnić” przednie koła.
Silnik Renault uznano za dość paliwożerny i za słaby do tego auta. Dopatrzono się też jego zauważalnej głośności. Skrytykowano również układ kierowniczy za brak precyzji, ESP za nadwrażliwość i wnętrze za brak przestronności. Pochwalono wyposażenie, cenę i przyjemność z jazdy.
W efekcie Renault Twingo przegrało porównanie z kretesem zbierając jedynie 220 punktów. Opel Karl, zwycięzca testu, otrzymał ich aż 265, Volkswagenowi przyznano 248, a Hyundai wyżebrał 241. Twingo „dostało w kość” przede wszystkim za wymiary wnętrza, możliwość jego aranżacji, zegary, wrażenie jakości, bezpieczeństwo jazdy, tłumienie nierówności, siedzenia (przednie i tylne), poziom hałasu, wrażenia akustyczne, rozwijanie mocy, testy dynamiczne, prowadzenie, układ kierowniczy, trakcję/zachowanie w zimie (skąd oni teraz wzięli zimę?) oraz jazdę na wprost/podatność na wiatr.
Lepiej już poczytajcie nasz test Renault Twingo sprzed mniej więcej roku ;-)
Kończy się już powoli test długodystansowy Citroëna C4 Cactusa w „Auto motor i sport” – kolejny zapis wrażeń przy przebiegu ponad 45.800 km (całość ma trwać 50.000 km) znajdziecie na stronie 70. Autor chwali francuskie auto za przestronność, żwawy silnik 1.2 PureTech i ciekawą stylistykę. Skrytykowano tylne lampy, bo rzekomo łatwo je uszkodzić wyciągając bagaże z kufra. Pochwalono za to relingi dachowe i stwierdzono, że szklany dach mimo braku rolety wcale nie skutkuje nadmiernym nagrzewaniem wnętrza samochodu w słoneczne dni.
Jeśli kogoś bawi głosowanie w plebiscytach, to może wybrać Best Car w „Auto motor i sport”. Ja oczywiście proponowałbym wskazanie aut francuskich ;-)
Wśród samochodów, którymi koniecznie trzeba się w życiu przejechać, znalazł się Citroën DS. Okazja do pojeżdżenia nadarzyła się w tym tygodniu w Paryżu – i to bezpłatnie! Wprawdzie za kierownicą usiąść nie można było, ale czy nie przyjemnie czasem zostać pasażerem? Zwłaszcza w takim samochodzie! Citroëna DS polecają na 117. stronie „Auto motor i sport”.
Z kolei jednym z motoryzacyjnych marzeń Marcina Prokopa jest Renault Clio V6, o czym dowiedziałem się z marginesu strony 119.
Niestety więcej samochodów francuskich w tym artykule nie ma :-(
Na stronach 128-129 Redakcja – jak co miesiąc – proponuje swojemu czytelnikowi poszukującemu samochodu trzy różne auta. Jednym z takich pojazdów jest w tym miesiącu Citroën Grand C4 Picasso. W materiale wspomniano też Renault Captura proponowanego dwa miesiące wcześniej.
Strona 144. przynosi ranking 50 najchętniej wybieranych aut osobowych, zarówno w kanale dystrybucji do klientów indywidualnych, jak i flotowych. Dane obejmują pierwszych siedem miesięcy bieżącego roku i wynika z nich, że w pierwszej dziesiątce nie znalazło się ani jedno auto francuskie. Są one za to na pozycjach:
11. Renault Clio
12. Dacia Duster
20. Renault Megane
38. Peugeot 208
39. Renault Captur
42. Dacia Sandero
I to już wszystko, co o naszych ulubionych samochodach napisano w datowanym na październik numerze „Auto motor i sport”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze