Czas pędzi nieubłaganie, mamy już drugą połowę tygodnia, czas więc najwyższy na przegląd aktualnych tygodników motoryzacyjnych. Zaczniemy tym razem od „Auto Świata”, na którego okładce można dostrzec dwa auta francuskie – Renault Clio R.S. i Peugeota 308, a warty odnotowania jest również fakt, że na tejże okładce nie dominuje żadne auto z koncernu VAG ani żadne BMW. Choć Škody i Volkswagena zabraknąć oczywiście nie mogło – to przecież ideały pod każdym względem, zdaniem polskojęzycznej prasy motoryzacyjnej. Pojawił się też Seat, ale ten boli mnie z tej grupy najmniej.
„Auto Świat” nr 43 (993) z 20.X.2014
Wydawca: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Stron: 60 (z okładką)
Cena: 2,30 zł
Koszt 1 strony: ponad 3,8 grosza
Warto kupić? Tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault Citroen
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C1, 308, 406, Clio, Kangoo, Laguna
Aktualny numer ma aż 60 stron (licząc z okładkami) przy niezmienionej cenie, więc dostajemy jakby więcej treści.
We „wstępniaku” na stronie 3. tym razem nie ma ani słowa o jakimkolwiek aucie francuskim, ale wspomnę o tym tekście, bo ubawiło mnie stwierdzenie brzmiące „Ten przebój na wielu europejskich rynkach i jeden z najchętniej kupowanych samochodów w Polsce również przeszedł gruntowne zmiany. Można je zauważyć nie tylko na zewnątrz. To bardziej komfortowe i lepiej wyposażone auto”. A mowa jest o… Škodzie Fabii. Być może jest bardziej komfortowa i lepie wyposażona, niż poprzednia wersja – to akurat cecha większości kolejnych generacji samochodów. Z pewnością jest też jednym z najchętniej kupowanych aut w Polsce. Ale czy naprawdę na zewnątrz widać takie „gruntowne zmiany”???
I jeszcze kamyczek do ogródka koncernu VAG. Na stronie 8. opisano cud techniki – Audi, które samo się prowadzi po torze. Jestem pod wrażeniem. Jest rewelacyjne, jak każde Audi zresztą. Nie podano jednak kluczowej informacji – czy teraz ten samochód potrafi włączać kierunkowskazy?… Sorry – dziś znowu (jak niemal każdego dnia) jechałem za jakimś debilem w wynalazku VAG (konkretnie jakiś Volkswagen), któremu najwyraźniej seryjnie kierunkowskazów nie zamontowano.
Markę Renault wspomniano w krótkim tekście zatytułowanym „Okrągły stół motoryzacji” zamieszczonym na stronie 10.
Wciąż o niefrancuskich samochodach – na stronach 12-14 opisano nowe Mondeo. Nie wynika to wprost z tekstu, niestety, ale być może sterowanie ustawieniami klimatyzacji w tym aucie odbywa się za pomocą dotykowego ekranu i jakoś to dziennikarzy „Auto Świata” nie razi…
Wybaczcie – z reguły piszę tu o samochodach francuskich, a dziś kolejny już akapit na temat czegoś innego. Ale nie mogę czytać kitów typu „Škoda bierze technikę VW, pozbawia luksusowych dodatków i sprzedaje w dobrej cenie”. Gdzie te luksusowe dodatki, zwłaszcza w modelach tej klasy, co Fabia (czyli w Polo)? Gdzie ta dobra cena, skoro tuż obok, dosłownie 3 cm, napisano z kolei „Rozumiemy, że ma być tanio, ale w aucie za blisko 40.000 zł dopłacanie za najprostsze nawet radio to nieporozumienie”. 75-konny silnik osiągający setkę w czasie 14,7 sekundy jest „żwawy i chętnie wchodzący na obroty”, a we francuskich samochodach taki sprint zostałby skrytykowany, na czym świat stoi. Ale to Škoda – ważny gracz na polskim rynku, więc krytykować go nie można…
No ale rzućmy wreszcie okiem na coś, co wygląda, jest naprawdę fajne, a do tego potrafi jeździć, czyli na samochód francuski. Teraz przez pryzmat pewnego auta hiszpańskiego, bo pierwszy tekst o aucie znad Sekwany jest materiałem porównawczym, testem mocnych wersji Renault Clio i Seata Ibizy. Znajdziecie go dopiero na stronach 20-23, ale warto tam zajrzeć.
Dwie dziesiąte sekundy, to czas, którym w ocenie sprintu do setki zupełnie się nie podniecam, ale Redaktor Borkowski już najwyraźniej tak. Bo z jednej strony przyznaje, że to pomijalnie mało, z drugiej zaś pisze, że „nawet gdyby za kierownicą Renault siedział świeżo upieczony kierowca, a w Seacie – czynny zawodnik wyścigowy, to i tak nie uniknąłby on wąchania zapachu wydobywającego się z rury wydechowej Clio”. Tyle, że dopiero w trybie Race, bo standardowo „dwusprzęgłowa skrzynia Renault, gdy pracuje w trybie automatycznym, odczuwalnie wolniej zmieni przełożenie w dół niż skrzynia Seata o podobnej konstrukcji”. Czyli wicie, rozumicie – skrzynia Renault jest wolna i tylko jakaś złośliwość sprawia, że Clio jest szybsze ;-)
To 20 KM mocy maksymalnej więcej, ale jestem pewny, że nie tylko. To fakt, że owo maksimum osiągane jest przy niższej prędkości obrotowej, to nieco niższy, ale dostępny wcześniej maksymalny moment obrotowy, to wreszcie mniej biegów (sześć przy siedmiu w Seacie), czyli jedna zmiana mniej, więc i zysk czasowy!
Do tego okazało się, że Ibiza jest nieprzyjemnie sztywno zawieszona, ale to Clio może jechać z całkowicie wyłączonym ESP i nawet przy odcięciu w trybie manualnym skrzyni nie zmieni automatycznie przełożenia. Jest więc bardziej sportowa w charakterze. Tym bardziej, że ma moduł R-Link, który raportuje wiele ciekawych ze sportowego widzenia paramentów, choćby trakcję każdego z kół i wykorzystanie momentu obrotowego.
Mimo takiego charakteru Clio okazuje się przy tym praktyczniejszym autem – ma pięcioro drzwi, dużo większy bagażnik i zapewnia większy komfort podróży, co na polskich drogach nie jest bez znaczenia. I choć Clio jest sporo droższe (o mniej więcej 20%), to i tak wygrało w tym teście porównawczym!
Test Nowego Citroëna C1 pojawi się na naszych łamach lada dzień i będzie znacząco obszerniejszy niż to, co prezentuje „Auto Świat” na stronie 24. Może część tekstu uciekła im przez dach, bo testowali wersję Airscape, ja zaś jeździłem zamkniętą, za to mieliśmy do dyspozycji auta z analogicznymi silnikami – 1.2 PureTech. Motor ów się spodobał w „AŚ”, moją ocenę przeczytacie niedługo. C1-kę Airscape oceniono na cztery z pięciu możliwych do uzyskania gwiazdek, a za wady uznano małą przestronność z tyłu, niewielki bagażnik i wysoką cenę samochodu w tej wersji. Wśród zalet pojawił się dynamiczny silnik, efektowna stylistyka i dobre materiały wykończeniowe.
To zdarza się rzadko – w „Auto Świecie” maksymalna liczba pięciu gwiazdek generalnie zarezerwowana jest dla konstrukcji niemieckich, ale tym razem – może w wyniku błędu drukarskiego? ;-) – pojawiła się przy samochodzie francuskim. Na stronach 32-33 znajdziecie bowiem test Peugeota 308 1.2 THP 110, czyli kompaktowego samochodu napędzanego trzycylindrowym turbodoładowanym silnikiem benzynowym. To słabsza mocą odmiana, niż oferowany już wcześniej silnik 1.2 THP 130, za to tańsza o 3.400 zł. Za to auto jest – początkowo – irytujące dla Redaktora Brzezińskiego, bo kierownica jest mała, zegary ponad nią, a sterowanie wyposażeniem odbywa się za pomocą dotykowego ekranu. Na szczęście te „wady” szybko zbilansował doskonały silnik, który Autor uznał za o wiele lepszy, niż 105-konną jednostkę 1.2 TSI w Golfie. Też mi odkrycie… ;-)
Potem się trochę poprzyczepiał, bo uznał, że „jeśli chodzi o opanowanie specyficznej francuskiej ergonomii, to potrzeba na to kilku dni”. Dziwny jakiś – ja nie mam z tym nawet cienia problemu ;-) Na szczęście „zawieszenie pięknie wybiera nierówności i jest przyjemnie sprężyste”, ale już „siedzące z tyłu postawne osoby mogą wręcz czuć się niekomfortowo”. Nie neguję, ale proszę pokazać mi auto kompaktowe, w którym to stwierdzenie nie będzie prawdą.
Wnętrze Citroëna C1 pokazano na zdjęciu zamieszczonym na stronie 34.
C1-kę można też dostrzec na fotografii opublikowanej na stronie 37.
Z kolei dwie strony dalej dostrzeżecie z pewnością Renault Kangoo lubelskiej Straży Miejskiej.
Renault (nie podano modelu) wspomniano w jednej z Porad zamieszczonych na stronie 40.
W dziale Z drugiej ręki na stronach 44-45 opisano Renault Lagunę II. Auto zostało oceniona na jedynie trzy gwiazdki, bo skrytykowano silniki wysokoprężne, kapryśną elektronikę i niezbyt trwałe przednie zawieszenie, ale dostrzeżono też wiele zalet – atrakcyjny design, oszczędne silniki, bogate wyposażenie i wysoki poziom bezpieczeństwa. Również koszty serwisowania nie są wysokie, za to auto odpłaca się wysokim poziomem komfortu.
Jako jeden z modeli alternatywnych zasugerowano Peugeota 406.
Wśród „najlepszych osobówek z napędem 4×4” pojawiło się – na stronie 47. – Renault Kangoo, które można znaleźć w cenie rzędu 7.500 zł, choć będzie to z reguły auto niezbyt bogato wyposażone o przeciętnym komforcie jazdy, za to posiadające duże walory użytkowe i tanie w serwisie i eksploatacji.
Peugeota uderzonego przez nieoznakowany radiowóz wspomniano na stronie 58.
I była to już ostatnia wzmianka o naszych ulubionych samochodach w aktualnym numerze „Auto Świata”.
Stronniczy przegląd prasy: „Auto Świat” nr 43/2014
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze