„Auto Świat” jest w tym tygodniu pod pewnym względem lepszy od „Motoru” – ten drugi na okładce całkowicie zignorował francuską motoryzację, ten pierwszy pokazał maleńkie zdjęcie Renault Talismana. Maleńkie, żeby ktoś nie pomyślał, że warto się tym samochodem zainteresować. Od razu też wskazano jego głównych rywali – Volkswagena Passata i Forda Mondeo. No tak – Škoda Superb jest poza zasięgiem, ją się w Polsce z Bentleyami porównuje ;-) A na wspomnianej okładce i tak dominują samochody produkowane przez niemieckie koncerny – na piętnaście wszystkich aż dziewięć (czyli 60%) pochodzi z tych właśnie firm.
„Auto Świat” nr 48 (1048) z 23.XI.2015
Wydawca: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,50 zł
Koszt 1 strony: ponad 4,8 grosza
Warto kupić? Tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: 2CV, Cactus M, Mehari, Pluriel, 206, Clio, Laguna, Megane, Talisman, sportowe
Ale zaczyna się wcale nie Talismanem. Już na stronie 6., pod koniec zapowiedzi tego, co wkrótce zaproponuje Mercedes, pojawiła się wzmianka o tym, że ten niemiecki koncern w modelu CLA II zastosuje trzycylindrowe jednostki napędowe pochodzące od Aliansu Renault-Nissan. Niestety tuż obok pojawił się komentarz o treści: „Przedni napęd i 3-cylindrowe silniki – nie brzmi to przekonująco”. Co innego, gdyby takie silniki dostarczał Volkswagen, chciałoby się dodać…
Wicemistrzowski tytuł w WRC dla Citroëna stał się faktem po Rajdzie Wielkiej Brytanii. Wspomniał o tym „Auto Świat” na stronie 10. w krótkim artykule „Volkswagen bierze wszystko”.
„Bardzo bogate wyposażenie w standardzie” – ten tytuł do Volkswagena już by się odnosić nie mógł, dlatego góruje nad opisem Renault Talismana. Ale żeby nam się w głowach nie poprzewracało zaraz został skontrowany tekstem „Renault jest nieugięte – po kilku niezbyt udanych próbach zbudowania dużej limuzyny znów zdecydowało się na ten krok”. Muszę przyznać, że dawno nie czytałem większej bzdury. Dlaczego? Z tej prostej przyczyny, że tekst odnosi się raczej do segmentu E, gdzie faktycznie od lat modele Renault były raczej tylko tłem (acz pięknym i jednak wyróżniającym się) dla niemieckich producentów. Ale w segmencie D, gdzie pozycjonowany jest Talisman, samochody francuskiego producenta generalnie od dawna są bardzo udane. I dziwnym trafem w tekście wszystko już jest OK – wszystkie odniesienia dotyczą właściwego segmentu. Czyli dużymi literami pisze się bzdury, ale w normalnym artykule już jest w porządku. Trzy generacje Laguny były znakomitymi samochodami. Owszem – „dwójka” miała trochę problemów, z lubością rozdmuchiwanych przez polskojęzyczne media motoryzacyjne, ale wcale nie było tak źle, jak chcieliby tego Niemcy.
A to właśnie im chcą się przypodobać dziennikarze tygodnika „Auto Świat” – klona niemieckiego „Auto Bilda”. To dlatego pisze się, że materiały wykończeniowe Talismana są „niezłe”, a w Škodach i Volkswagenach zawsze są „na najwyższym poziomie” (co jest tak naprawdę bzdurą!). To dlatego „duży pionowy wyświetlacz wymaga przyzwyczajenia”, co jest kolejnym debilizmem, bo do czego się tu przyzwyczajać? To dlatego komfort jazdy jest „odpowiedni”, a nie znakomity, jak to się zwykle przedstawia w opisach samochodach koncernu VAG. To dlatego „tylna skrętna oś 4Control w aucie dla flotowca wydaje się całkiem zbędna”, choć znakomicie poprawia bezpieczeństwo prowadzenia w trasie i znacząco zwiększa zwrotność na parkingach, ale nie można tego za bardzo chwalić, bo jeszcze komuś się spodoba, a tego przecież Volkswagen nie ma. Pomijam już fakt, że to nie oś jest skrętna, tylko same koła… To wreszcie zaskakujące stwierdzenie o „konserwatywnym designie”. Konserwatywny, to jest Volkswagen, to Škoda, ale nie Renault, nawet w Talismanie! To wreszcie dlatego to auto uzyskało cztery z pięciu możliwych do uzyskania gwiazdek – maksimum się przy francuskich samochodach w tym niemieckim, polskojęzycznym piśmie praktycznie nie spotyka.
Tylko Renault Clio reprezentowało Francję w tabelce z cenami za wymianę oleju w samochodach, choć podano informacje dla piętnastu samochodów. Artykuł poświęcony wymianom oleju silnikowego znajdziecie na stronach 28-30.
Poszukujecie hot hatcha, ale nie macie zbyt dużych pieniędzy? „Auto Świat” podaje kilka propozycji, a wśród nich nie mogło oczywiście zabraknąć aut francuskich. Cały materiał znajdziecie na stronach 40-43 i traficie tam na Peugeota 206 S16/RC (cztery gwiazdki na sześć możliwych), Renault Megane II RS (4,5 gwiazdki) oraz Renault Clio III R.S. (pięć gwiazdek). Peugeota kupi się za rozsądne pieniądze, już 10.000 zł może wystarczyć na auto w bardzo przyzwoitym stanie. Niska masa i prosta budowa w połączeniu z trwałym, mocnym silnikiem mogą dać dużo frajdy z jazdy.
Na Megankę trzeba szykować ze dwa razy taką kwotę, ale będzie to auto nowsze, większe, mocniejsze, ale i praktyczniejsze. Po stronie wad wymieniono przeciętną trwałość (nie dotyczy silników, który mają m.in. kute tłoki i korbowody).
Jeszcze nowsze Clio III R.S. ma wolnossący silnik, który przy rozsądnej masie samochodu potrafi być naprawdę dynamiczny (poniżej 7 sekund do setki) i świetnie się prowadzi. Niezła jest trwałość tego auta, łatwo znaleźć egzemplarz w dobrym stanie, ale Redakcji tygodnika „Auto Świat” nie spodobał się „nieprecyzyjny układ kierowniczy” oraz „niewielkie wnętrze”. A jakie ma być w hot hatchu???
Na strony 46-48 powinni zajrzeć przede wszystkim miłośnicy Citroëna, ale i fani francuskiej motoryzacji w ogóle. Pokazano tam dwa samochody, które dzieli kilka dekad – bazującego na legendarnym 2CV Citroëna Mehari i koncepcyjnego Cactusa M. W tekście wspomniano także Pluriela. I choć pochwał pod adresem Cactusa M niby nie brakuje, to jednak cała wymowa tego artykułu jest – w moim odczuciu – tak: „tylko w żadnym razie tego nie produkujcie!”. Bo jeszcze gotowe by było się przyjąć na rynku, a wiadomo, że żaden Niemiec czegoś takiego nie wymyśli ;-)
I to już wszystko, co o francuskich samochodach napisano w aktualnym numerze tygodnika „Auto Świat”.
Krzysztof Gregorczyk; grafika: „Auto Świat”
Najnowsze komentarze