„Motor” nr 26 (2767) z 26.VI.2006
Stron: 48 (z okładką)
Cena: 1,50zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 3,125 grosza
Warto kupić: tak
O jakich markach francuskich piszą: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
Jakim modelom poświęcono miejsce: Berlingo, C4, 407 Coupe, Kangoo, Megane, Logan, sportowe
Na dole okładki stwierdzenie dotyczące Renaulta Megane – iż drobne wady można mu wybaczyć. Zapowiada to test poprzedniej wersji tego udanego kompaktu tak chętnie kupowanego chociażby przez duże firmy, jako samochód flotowy. Zajrzymy do tego testu w dalszej części przeglądu.
Spis treści zapowiada z kolei porównawczy test trzech aut dostawczych – w tym dwóch francuskich. Wiemy, że są to modele chętnie kupowane przez małe firmy (choć i w dużych od nich nie stronią…), a użytkownicy są z nich zadowoleni. Ciekawe, jak dwa francuskie „przeszklone blaszaki” wypadną w teście „Motoru”…
Na pierwsze doniesienia dotyczące francuskich aut traficie dopiero na stronach 12-13 w dziale Wiadomości. Pierwszy artykuł dotyczy fabryki Dacii w Pitesti i osiągnięcia przez nią wyniku dwustu pięćdziesięciu tysięcy wyprodukowanych aut.
Drugi informuje o wprowadzeniu przez Citroëna na rynek modelu C4 z nową, sześciobiegową skrzynią automatyczną połączoną z dieslem o pojemności 1.6 litra. Zastosowanie tego rozwiązania ma ograniczyć zużycie paliwa o 3-5%, co wydaje się niewielkim zyskiem jednostkowym, ale w dobie globalizacji… ;-) A poważniej – firma Citroën zawsze słynęła nie tylko z komfortu i oryginalnej stylistyki, ale także z oszczędnych silników, zwłaszcza dieslowskich. Cieszy nas fakt, że wciąż dba się tam o to, by nowe technologie ograniczały koszty eksploatacji samochodów. Pytanie tylko, ile taka C4-ka będzie kosztowała…
Sezon wakacyjny już się rozpoczął – wielu z nas rusza na urlopy i wielu się zastanawia, jak spakować wszystkie bagaże do jednego auta, co staje się problemem, gdy macie już żonę i do tego jeszcze dzieci. Rozwiązaniem może być autko typu kombivan, czyli coś, co może być zarówno samochodem dostawczym, jak i całkiem przyzwoitą osobówką. Trzy takie samochody przetestował „Motor”, a testowi owemu poddał Citroëna Berlingo, Fiata Doblo i Renaulta Kangoo – wszystkie z silnikami diesla, które zdobywają coraz więcej zwolenników w pewnym kraju nad Wisłą…
W pierwszej części tekstu Redaktor Klonowski skupił się na pieniążkach, jakie trzeba wydać za nowe auto klasy kombivan. Najniższa cena za auto w testowanej konfiguracji, to ciut ponad 50 tys. zł i na tym poziomie skalkulował swoje Berlingo Citroën. Najdroższy w teście jest Renault, a Doblo uplasowało się mniej więcej w połowie stawki.
Berlingo jest jednak najgorzej wyposażone. Owszem – dokupić do niego można sporo, ale wówczas cena autka rośnie. Najlepsze wyposażenie ma testowe Kangoo, ale za nie trzeba zapłacić niemal 64 tys. zł.
Stylistyka aut nie zachwyca Redaktora Klonowskiego. Cóż – o gustach się nie dyskutuje, ale moim zdaniem testowane autka są wcale ładne. Naprawdę mogą się podobać, a jeśli kogoś nie chwycą za serce swą urodą, to na pewno uczynią to funkcjonalnością i pojemnością. Z uwagi na gabaryty dysponują bowiem całkiem pokaźnymi bagażnikami – w standardowych ustawieniach foteli mogą bowiem przewieźć od 625 litrów (Berlingo) przez 650 litrów (Kangoo) po naprawdę imponujące 750 litrów (Doblo).
Berlingo jest za to najobszerniejsze w przedziale pasażerskim i to zarówno na długość, jak i na szerokość. Jedynie wysokością wnętrza ustępuje (z tyłu nawet znacznie) swojemu francuskiemu konkurentowi spod znaku rombu.
Redaktor Klonowski stwierdził, że deska rozdzielcza Doblo nie jest nawet brzydka – bo to za mało powiedziane ;-) Cóż – nie mogę się z nim nie zgodzić :-) Dużo korzystniej wyglądają rozwiązania francuskie, ale one zawsze słynęły z dobrego smaku, czasem mocno wyrafinowanego… ;-)
Najdroższe w teście Kangoo niestety nie jest najlepiej wykończone. W Doblo też nie jest rewelacyjnie i pod tym względem najlepiej wypada najtańszy Citroën. W połączeniu z dużą przestronnością chyba najchętniej będzie wybierany przez ludzi poszukujących przestronnej osobo-bagażówki.
Wszystkie trzy samochody wyposażono w bardzo dobre diesle, choć różnica mocy testowanych samochodów, to aż 20 KM. Najmocniejszą jednostką dysponuje Fiat, ale wchłania ona w siebie największe ilości paliwa. Diesle francuskie są ciut słabsze, ale za to od dawna charakteryzują się bardzo długą żywotnością i niewielkim zapotrzebowaniem na paliwo. Kultura pracy francuskich diesli jest zaś wzorcowa.
Komfort jazdy – jak zwykle – we „francuzach” jest bardzo duży – oczywiście jak na tą klasę auta. Sam mam kolegę, który jeszcze poprzednią wersją Berlingo z dieslem pod maską pojechał przez Węgry do Szwajcarii i specjalnie pokonanego dystansu nie odczuł. Bardzo sobie chwalił poczciwego „osiołka”, jak cytryniarze zwykli nazywać Berlingo.
Przyjrzyjmy się więc testowym tabelkom. Francuskie autka minimalnie wygrywają z Fiatem w kategorii Nadwozie i wnętrze. Podobnie rzecz się ma z Komfortem i ergonomią. Także za Napęd Fiat dostaje nieco mniej punktów, a tą kategorię zwycięża Kangoo z najsłabszym przecież silnikiem. Właściwości jezdne Renaulta oceniono wyżej, niż w remisujących pod tym względem Berlingo i Doblo. W kwestii Bezpieczeństwa Fiat także minimalnie przegrywa. Renault traci zaś punkty za Koszty, którą to kategorię wygrywa Citroën.
Łączne punkty dla Fiata Doblo, to 522. O dziesięć punktów lepsze okazało się Kangoo, a 533 punkty uzbierał Citroën Berlingo zostając zwycięzcą testu. Jestem pod wrażeniem! Tym bardziej, że to autko obchodzi właśnie dziesiątą rocznicę rynkowego debiutu!
Tuż po teście trzech kombivanów, na stronie 22. przełamanej nieco na 23. znajdziecie Test Peugeota 407 Coupe z silnikiem 2.7 HDi. Auto zebrało pochwały za znakomity silnik, bogate wyposażenie i znakomite właściwości jezdne – czyli za to, co najważniejsze. Nieźle oceniono osiągi i… pojemność bagażnika. Za minusy uznano głównie wysoką cenę (185 tys. zł) i rozwiązania stylistyczne rodem z limuzyny. Cena jest jednak sprawą umowną – wszak możecie liczyć na 36-tysięczny rabat, a wówczas warto się już na tym autem zastanowić… ;-)
Zapowiedź z okładki, czyli test używanego Renaulta Megane w wersji poprzedniej i w dodatku w nadwoziu kombi odnajdziecie na stronach 26-28. Wprawdzie tytuł od razu mnie podłamał („Golf po francusku”), ale uznałem, że chodzi o część garderoby, bynajmniej nie moherową ;-)
Pewne nastawienie do tego popularnego samochodu sugeruje jednak już opis fotki na pierwszej stronie testu: „Świecące kontrolki na tablicy przyrządów, to problem większości francuskich samochodów. Nie zawsze oznacza to jednak usterkę”. Owszem – nie zawsze oznacza to usterkę, ale też kontrolki te nie świecą bez przyczyny – choć powodem nie musi być awaria. Czasem jest to tylko zwrócenie uwagi na jakiś drobiazg, który jednakże nie jest normalnym stanem pracy określonego elementu samochodu.
W pierwszej części artykułu wymieniono chyba wszystko, z czym może się spotkać nabywca używanego Megane. Pod koniec artykułu pojawia się jednak nieco więcej optymizmu i konkluzja, że to bardzo ciekawe, relatywnie tanie w serwisowaniu auto. Tekst generalnie napisano rzetelnie, choć moim zdaniem nieco za mały nacisk położono na funkcjonalność auta, niezłe wyposażenie i dość wysoki poziom oferowanego bezpieczeństwa.
Doniesienia sportowe znajdziecie na stronach 38-39. Wśród wielu tekstów poczytać możecie m.in. o ostatnim wyścigu Le Mans, o przedłużeniu kontraktu z Renaultem przez Giancarlo Fisichellę, oraz o Rajdzie Strzelińskim i wypadku z udziałem Peugeota.
I to już tyle o samochodach francuskich w tym numerze „Motoru”. A co będzie w przyszłym tygodniu? Zapewne o tym napiszę…
A Francuzi wygrali z Brazylią… ;-)
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze