Samochody francuskie pojawiły się na okładce aktualnego wydania tygodnika MOTOR, ale albo są ucięte (Scenic), ale albo na małych zdjęciach (C5, 407), albo na samym dole (Clio), a jeśli nawet zdjęcie jest na górze okładki, to w tle ustawiono dwie białe duże przyczepy campingowe i zlewają się one z 308-ką w analogicznym kolorze tworząc plamę. Duże i kontrastowe zdjęcie zaś przypadło „nowemu” Volkswagenowi CC oraz kilku innym niemieckim autom.
MOTOR nr 42 (3304) z 17.X.2016
Wydawca: Bauer Sp. z o.o. Sp. k.
Stron: 56 (z okładką)
Cena: 1,99 zł
Koszt 1 strony: ponad 3,5 grosza
Warto kupić? Raczej tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, DS Automobiles, Peugeot, Renault, Simca, Dacia
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C3, C3 Picasso, C4, C4 Cactus, C4 Picasso, C5, Xantia, XM, DS 3, DS 5, 2008, 308, 407, 508, Clio, Espace, Fluence, Kadjar, Kangoo, Megane, Scenic, Talisman, 1000, 1300, 1301, 1500, 1501, Duster
Redaktor Krzysztof Burmajster popełnił wstępniak o samochodach elektrycznych a właściwie o przyszłości motoryzacji. Tekst długi, czcionka mała, spostrzeżenia niektóre takie, z którymi się zgadzam, inne nie. Niewątpliwie warto podkreślić, że mamy do czynienia ze zmierzchem silników diesla i dobrze, że szanowny pan redaktor napisał w tym kontekście o oszustach z Volkswagena.
Francuskich samochodów nie znalazłem przez 11 pierwszych stron tygodnika MOTOR (nie licząc okładki) i dopiero na stronie 12. w dziale Przyszłe premiery pojawiły się wzmianki o Peugeocie 508, Citroënie C3 Picasso, Peugeocie 2008 oraz Dacii Duster.
Strona 13. przynosi z kolei skrócone cenniki Nowego Peugeota 3008 oraz poliftingowego Citroëna C4 Picasso.
Jeśli jednak chodzi o prawdziwy tekst poświęcony francuskiemu autu, to znajdziecie go dopiero na stronach 16-19, gdzie porównano Renault Clio GT Line ze Škodą Fabią Monte Carlo. Oba są napędzane przez benzynowe silniki 1.2 połączone z dwusprzęgłowymi skrzyniami biegów. Clio jest mocniejsze (118 KM) od Fabii (110 KM). I niby prezentuje się „nowocześniej i ciekawiej”, ale jakie to ma znaczenie, skoro zaraz MOTOR pisze, że „o gustach się nie dyskutuje”. Czyli wiecie – jest ładne, ale nie każdemu się podoba. To prawda. Tak, jak nie każdemu podoba się Škoda.
I choć pochwalono nie tylko styl, ale i wykończenie Clio, to jednak zaraz skontrowano to rzekomą łatwością obsługi. Wyniesiono pod niebiosa lokalizację przycisków i „wiele zalet” systemu multimedialnego Skody, w którym nie można mieć nawigacji. Seryjnej w Clio, ale kto by tam potrzebował nawigacji, nie? Tłumacząc to na język polski – Clio jest lepiej wykończone i ma lepsze wyposażenie.
Umieszczenie przycisków Eco oraz tempomatu/ogranicznika prędkości na tunelu środkowym MOTOR uznał za niezrozumiałe. A to niby dlaczego? Miejsce, jak każde inne, zawsze pod ręką. Z drugiej strony są to wcale niekoniecznie często używane elementy wyposażenia, więc ich lokalizacja nie ma większego znaczenia. Co więcej, pamięć mięśniowa zadziała tu doskonale i włączanie tempomatu bez patrzenia jest w Clio (czy Capturze) intuicyjne i szybkie. Szybsze, niż sięganie ręką ku desce rozdzielczej.
Okazuje się, że Fabia wcale taka przestronna nie jest. To, co zawsze chwalą dziennikarze z fotogazetek, to możliwość odsuwania w Škodach i Volksgaunerach fotela kierowcy mocno do tyłu. A tu się okazuje, że to w Clio można odsunąć fotele dalej! Tyle, że to różnica „niewielka”, acz „istotna”. Dodajmy, że wynosi 3 cm. Ale już 5 cm na kolana z tyłu mniej, to „przepaść”. Zatem w naszej ocenie relatywizm ocen w tygodniku MOTOR jest porażający. Dosłownie szok i niedowierzanie.
Wytknięto Renówce, że nie można w niej mieć kurtyn powietrznych – w żadnej wersji. To prawda. Ale też konstrukcja bocznych poduszek to uwzględnia i w razie wypadku boczne airbagi przynajmniej w części próbują zastąpić brak kurtyn.
Oczywiście okazuje się też, że do Fabii można dokupić kilka systemów poprawiających bezpieczeństwo. Tak, dokupić, czyli trzeba za nie zapłacić i to sporo. Owszem, to ważne, ale powinno w takim razie zostać jakoś uwzględnione w cenie, która rośnie wtedy niebotycznie. W dodatku przy Škodzie wspomniano o seryjnym ESP, a przecież układ ten jest obowiązkowy we wszystkich nowo rejestrowanych autach, po co więc podkreślano jego obecność w czeskim produkcie? By sprawić wrażenie, że Škoda dba o bezpieczeństwo podróżnych bardziej, niż Renault? Bo tylko takie wytłumaczenie przychodzi mi do głowy. Te subtelne manipulacje…
W ocenie jednostek napędowych lżejsze i mocniejsze Clio okazało się lepsze i bardziej dynamiczne, ale cóż z tego, skoro zaraz pojawiły się noty za skrzynie. Nie mogło być inaczej – ta w Clio jest wolniejsza (jakby to miało znaczenie), szarpie (czyżby?), a reakcja na kickdown jest dłuższa. To, co – jeśli się pojawia – we francuskich autach, czyli pracujące głośno zawieszenie, tu w Škodzie nie ma większego znaczenia, bo „nierówności Skoda wybiera szybko i harmonijnie”. Fakt – zawieszenie Clio opisano w ciepłych słowach i w tabelce wyżej oceniono komfort jazdy francuskim autem.
O, wspomniano, że i Renault ma ESP ;-) Które w dodatku sprawia wrażenie lepiej dopracowanego. Cóż z tego, skoro „to Fabia lepiej nadaje się do ostrej jazdy” i w dodatku ma podobno lepsze hamulce. Chyba nie muszę dodawać, że po podliczeniu punktów Clio przegrało z Fabią – o 10 oczek na 300 możliwych do uzyskania. Renault okazało się lepsze tylko w dwóch głównych kategoriach – nieznacznie (o jeden punkcik) za właściwości jezdne i wyraźniej (o 4 oczka) za wyposażenie i koszty. W kwestii samego poziomu wyposażenia zdeklasowało Škodę (22 vs 13 punktów). Widać wyraźnie, że MOTOR robił wszystko, żeby przedstawić Fabię w jak najlepszym świetle.
A teraz przedstawimy naszą własną ocenę: dlaczego Renault Clio jest dużo lepsze niż Skoda Fabia? I to właśnie na podstawie testu Motoru można wysnuć taki wniosek:
- Renault jest lepiej wykonane i lepiej wyposażona,
- Jazda Clio jest przyjemniejsza, dzięki komfortowym fotelom i zawieszeniu,
- A te wszystkie przyjemności dostaniemy za niższą cenę niż w Skodzie.
Jeśli więc chcecie zapytać, co kupić Renault Clio czy Skodę Fabię odpowiedź jest jednoznaczna. Renault sprawdzi się lepiej.
W materiale poświęconym „udawanym wydechom” (strony 26-27) wspomniano DS 5, Renault Talismana i Renault Clio GT Line.
Na stronach 30-33 zamieszczono materiał mocno „na czasie” – test aut pod względem możliwości i łatwości prowadzenia przyczep campingowych. Pojawiły się w nim dwa auta francuskie – Citroën C4 Cactus oraz Peugeot 308 SW.. Oba uznano za najlepsze w swoich klasach cenowych do ciągnięcia przyczep – C4 Cactusa w cenie do 95.000 zł, a Peugeota 308 SW w cenie od 95 do 110 tys. zł. Przy C4 Cactusie pojawiło się też odniesienie do Peugeota 2008. W materiale pojawiła się też wzmianka o Renault Kadjarze.
Niesamowite kwestie zdemaskował MOTOR w artykule zatytułowanym „Sprytne manipulacje producentów” zamieszczonym na stronach 34-37. Na początku niesamowita rzecz – DS 5 powstaje na tej samej płycie, co C4 i C4 Picasso (pierwszy, nie obecny, o czym już nie napisano!), choć nazwa modelu może sugerować, że to poziom modelu C5. Straszne, oszustwo wręcz. Dieselgate Volksgaunera, to przy tym pikuś, chciałoby się powiedzieć ;-)
Czymś okrutnym dla dziennikarzy Motoru wydaje się też fakt, że Renault Espace powstaje na tej samej płycie podłogowej, co Megane, czy Nissan Qashqai. No ale czyż nie po to powstały modularne płyty podłogowe? Coś w podobnym stylu wytknięto C4 Cactusowi i C3 wspominając przy okazji DS 3.
Z kolei Mercedes Citan, to tak naprawdę Renault Kangoo. No i co z tego?
Nigdzie za to nie znalazłem wzmianki o tym, że Škoda Octavia powstawała przez lata na tej samej płycie podłogowej, co Golf, a mimo to podejmowano wiele prób pozycjonowania jej w segmencie D, co usilnie wytykaliśmy, śmiejąc się głośno z takich zabiegów.
W dziale Używane porównano na stronie 41. trzy kompaktowe sedany, w tym Renault Fluence. Uznano, że to przestronny i bogato wyposażony samochód, ale dziennikarze od razu próbują kontrować, pisząc, że „szybko wyciera się wnętrze, zwłaszcza gałka biegów”. Nie wiemy czy tak jest – ale jeśli wyciera się gałka lewarka skrzyni biegów, to można ją łatwo i tanio wymienić. Doceniono wysoki komfort jazdy, bardzo przestronny kufer (530 litrów) i przyjemne materiały wykończeniowe. Benzyniaki uznano za dobre, diesla 1.5 dCi za ospałego. Ogólnie niezły poziom jeśli chodzi o bezawaryjność. Nam się Fluence również bardzo podobał.
O sposobach radzenia sobie z różnymi usterkami aut używanych MOTOR pisze na stronach 44-47. W przypadku Citroëna skupiono się na zawieszeniu hydropneumatycznym wspominając modele XM, Xantia i C5. Opisano kwestię wymiany, bądź regeneracji sfer określając cenę za sztukę na poziomie 180 zł. Bez trudu można nabić gruchę za 30 zł, a nawet taniej, a za nowe do Xantii w ASO płaciłem swego czasu jakieś 100 zł od sztuki. Teraz nie mam już hydrowozu, ale nie sądzę, by ceny mocno podskoczyły – z tego, co słyszę, dalej jest dużo taniej, niż w przypadku klasycznych amortyzatorów.
W przypadku Peugeotów wspomniano o problemach z klapkami sterującymi kierunkiem nawiewu. MOTOR ocenił, że wymiana tychże pochłonie – z uwagi na sporo robocizny – 1.000 zł. Jako przykład podano Peugeota 407.
Jeśli chodzi o Renault, to nie mogło być inaczej – opisano problemy z panewkami w silnikach 1.5 dCi montowanych m.in. w Megane II, Clio II i Scenic’u II. Koszty mogą sięgnąć 3.500 zł. Wspomniano też o sprawiających czasem kłopot kartach Renault. Nie wspomniano za to o sposobach radzenia sobie z tym.
W teście długodystansowym zamieszczonym również w dziale Używane MOTOR zaprezentował Renault Grand Scenic’a 2.0 Turbo z przebiegiem ok. 140.000 km. I oceny są nader korzystne – za wnętrze, przestronność i jakość wykończenia – maksymalna piątka. Podobnie za silnik, dynamikę i zużycie paliwa, sytuację rynkową i utratę wartości, a także notę mechanika. Czwórki Scenic otrzymał za trwałość podzespołów i typowe usterki oraz ocenę detali. Ostateczna nota, to maksymalna piątka. Czyli nic dziwnego, jeśli chodzi o auta używane – tu można sobie pozwolić na rzetelność. Można, a nawet trzeba, bo ludzie łatwo mogą wszystko zweryfikować.
MOTOR wśród rywali Scenic’a pokazał m.in. Citroëna Grand C4 Picasso.
W dziale Motor Retro (strona 54.) pojawiła się wzmianka o Simce, która w drugiej połowie lat 60. XX wieku oferowała już dwuletnią gwarancję na swoje produkty. Wspomniano modele 1000, 1300, 1301, 1500 i 1501.
I to już wszystko, co MOTOR napisał o francuskich samochodach w aktualnym wydaniu.
Krzysztof Gregorczyk; grafika: MOTOR
Najnowsze komentarze