Jeszcze na dobre nie zaczął się sierpień, do którego brakuje nam aż dwa tygodnie, a już jest dostępny nowy numer Top Gear. Okładka przypomina tym razem kadr z jakiegoś taniego filmu o wyścigach albo dziełka sensacyjnego klasy B. Co w środku? Zaraz zobaczymy.
„Top Gear” nr 08 (91) z VIII.2015
Wydawnictwo: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Stron: 164 (z okładką)
Cena: 10,90 zł
Koszt 1 strony: ponad 6,6 grosza
Warto kupić? Trzymajcie się z daleka – czytanie niektórych materiałów grozi chorobą
O jakich interesujących nas markach piszą: Peugeot, Renault
Jakie interesujące nas modele opisano/pokazano/wspomniano: 308 GTi, Kadjar, 2008, Clio Trophy, Megane RS Trophy
Pierwszą wzmiankę o samochodach francuskich znajdziemy dopiero na stronie czwartej, zaglądając do spisu treści. Jest tutaj zapowiedź testu Peugeot 308 GTi. Do tego odniesienie do Renault Kadjar i Peugeot 2008. Skromniutko. Szukajmy więc dalej.
We wstępniaku Szymon Sołtysik wyraża zaniepokojenie losem Top Gear, w związku ze zmianą prowadzących. Po przeczytaniu tego numeru też mam wrażenie, że formuła tego programu się wyczerpuje panie Szymonie. Coś trzeba z tym zrobić.
Ciekawie jest w rubryce listy, gdzie umieszczono fragment listu Borysa Cholewińskiego: Cenię sobie wasze opinie i recenzje, pozwalają mi być na bieżąco z motoryzacją, ale coraz częściej zdarza mi się z wami nie zgadzać. Przyjęło się, że Golf jest nudny. Bo jest. Tak jak cała grupa VAG. Chcąc odróżnić jadącą z naprzeciwka Octavię od Rapida, trzeba mieć szybkie oko, które wychwyci płetwę na tylnych drzwiach. Może się wyda- wać, że cały koncern od Škody po Lamborghini obsługuje tylko jeden projektant i jedyne, co zdąży ze sobą zabrać, to ekierka. No cóż, nie sposób się nie zgodzić ;-) Brawa dla redakcji za odwagę w druku i to w całkiem wyróżnionym miejscu.
I jak na ironię stronę dalej znajdziemy artykuł pod tytułem Sportowy duch Skody ;) Na kolejnych stronach nic o autach francuskich, ale jest ciekawa opinia Piotra Frankowskiego, z którą też można się zgodzić: „Tak się akurat składa, że jeździłem w swojej karierze setkami, tysiącami różnych samochodów […] I dzięki pewnej anomalii w moim mózgu pamię- tam prawie wszystkie. Mimowolnie i z niechęcią korzystam z internetu i czasem trafiam na recenzje czy dyskusje dotyczące aut, które kiedyś tra- fiły w moje łapy. I czytam tam farmazony. Androny. Głupoty. Wnioskować z nich mogę, że zgodnie z dzisiejszą modą, podług której wiedzę o wojnie zdobywa się z gry komputerowej, o historii z Wikipedii, a o pogodzie z Facebooka, nikt już nie zadaje sobie trudu, by zrozumieć, jak samochód działa, a potem ocenić, czy wóz potrafi zrobić to, co o nim opowiada marketing…” Panie Piotrze, my piszemy o tym od lat :) Regularnie znajdujemy takie głupoty w pisemkach typu Auto Świat albo Motor. Pełna zgoda.
Na stronie 28 znajdziemy… hmm, no właśnie nie wiem jak to ocenić. Nie jest to test, nie jest to opinia. Ot trochę zdjęć Peugeot 308 GTi z folderu reklamowego wraz z paroma hasłami. Na przykład „Czy będzie godny emblematu GTI”? I odpowiedź: „jeśli będzie się prowadzić tak dobrze, jak to zapowiadają ludzie z Peugeota, jesteśmy gotowi dać mu szansę, tym bardziej że parametry na papierze wyglądają obiecująco. Pod maską 308 GTI pracuje bowiem silnik z RCZ-R-a, który jak wiadomo nie będzie miał już następcy. W 308 jednostka ta może mieć – w zależności od wersji – 250 lub 270 KM. To czyni z hot hatcha Peugeota poważnego gracza.”
Fajnie, że piszecie w Top Gear o 308 GTi, ale chyba oczekiwałbym jednak czegoś więcej. Na stronie 31 znajdziemy wzmiankę o tym, że silnik 1.2 PureTech dostał nagrodę w klasie 1.0 – 1.4 litra w konkursie International Engine of The Year 2015. Brawo.
Na stronie 41 znajdziemy informację o tym, że przewodniczącym jury konkursu elegancji, rozgrywanego co roku nad jeziorem Como jest Lorenzo Ramaciotti, szef projektowania w firmie Fiat Chrysler Automobiles, który w przeszłości zaprojektował Ferrari 456, 550, Enzo oraz Peugeota 406 Coupé.
Strona 66 przynosi w końcu dłuższy artykuł o francuskim samochodzie. To wrażenia z jazd Renault Kadjarem. Artykuł Piotra Cerana utrzymany jest w przychylnym tonie. Na początku podkreślony został wspólny rodowód z Nissanem, potem trochę o silnikach no i w końcu wrażenia z jazdy. Sporo pochwał, jak choćby za wygodne siedzenia, dobre podparcie boczne czy ekran dotykowy. Chwalona jest nawet skrzynia biegów. Autor narzeka tylko na silnik – jego zdaniem 1.2 turbo 130 KM to trochę mało. Podsumowanie ostateczne wypada dobrze – Przyjemny dla oka i przyjazny w obyciu. Po francusku wygodny, 7/10. Nie trafia do mnie tylko wybór konkurenta – Kia Sportage to auto które klasyfikuję przynajmniej pół klasy niżej.
Na stronie 72 znajdziemy tekst Radosława Turka o Clio Trophy. Tutaj już same słowa krytyki – od początku do końca. Mimo, że samochód jest szybszy i lepiej przygotowany do dynamicznej jazdy, autorowi się to nie podoba. A co się nie podoba? Najpierw „zatracono charakter genialnego poprzednika”. Potem nie przekonuje dodatkowe 20 KM mocy (łącznie 220 KM) i 20 Nm momentu obrotowego (280 Nm). Nadgorliwy system kontroli trakcji. Nowy program skrzyni biegów (dzięki temu jest 30% szybsza). Wszystko na nie.
Co dziwne, autor pisze, że „Nie mam zastrzeżeń do precy- zji prowadzenia, ale zawieszenie to kosz- mar. Tłumienie jest za twarde, a spręży- nom brakuje sztywności i nie radzą sobie z masą Clio. Gdy przyspieszamy, przód unosi się, przez co auto staje się podste- rowne. Ma także tendencję do nurkowa- nia podczas mocnych dohamowań, któ- re stanowią największą zaletę modelu. Clio testowaliśmy tylko w bojowych wa- runkach na torze Hungaroring, ale podej- rzewam, że jazda lokalnymi drogami na pewno przyniosłaby nieprzyjemny masaż kręgosłupa.”. To teraz szczerze mówiąc nie rozumiem – albo za twarde, albo za miękkie… Ogólnie ocena wyszła 5/10 i chyba jest mocno zaniżona, bo Clio Trophy ma w sobie spory potencjał do szaleństw. Sprawdzimy.
Na tym tle zabawnie wygląda ocena Polo GTi, gdzie autor podsumowuje test tak: „Już dawno tak niezauważalny lifting nie wprowadził tak wielu pozytywnych zmian”. Polo, nudne jak flaki z olejem, z koszmarną tapicerką kratę, to w naszej skromnej ocenie najlepszy przykład nieudanego samochodu typu hot hatch.
Renault Megane RS Trophy 275 znajdziemy na stronie 79. Redaktorzy Top Gear urządzili sobie zabawę na torze z szybki samochodami. Kilka stron dalej zaczyna się porównanie Mini Coopera S JSW właśnie ze sportową Meganką. I tym bardziej cieszy podsumowanie, w którym czytamy: „Nowe Mini JCW jest świetnym małym hot hatchem, który doceniam za to, że wyciąga wnioski z minusów poprzednika. Jednak przy prawdziwie rewelacyjnym Trophy-R jest ono zaledwie dobrą wersją dobrego auta. Może za rok, z ręczną skrzynią, okaże się czarnym koniem naszego Tygodnia Prędkości. Na razie to Renault dostarcza bajecznych przeżyć kierowcom na różnych poziomach umiejętności. Gdybym miał jeszcze pięć minut, spędziłbym je w Mégane. Jest za drogie, niezbyt świeże, nie przekonuje aparycją, ale na dziś stanowi wzorzec przednionapędowego samochodu sportowego.”
Megane RS miało też okazję spróbować swoich sił na drodze – górskie zakręty były areną wyścigów tych wszystkich szybkich samochodów. I znowu pochwały: „To auto dostarcza argumentu tym, którzy kwestionują sensowność samochodów o mocach rzędu sześciu i pół setki koni. Trophy-R dowodzi, że da się zrobić w pełni satysfakcjonujący, szybki i skuteczny pojazd z mniej niż połową tej mocy […] Kiedy celuję w łuk agrafki na Nockalm i czuję, jak mechaniczny dyferencjał ciągnie przód do zakrętu, mógłbym się od tego uzależnić. Wszystko jest naturalne, łatwe” Same pochwały. Brawo!
Kończymy powoli numer i trafiam na artykuł ze Skodą pod tytułem „Przemoc konieczna”. Ludzie, kto to wymyśla? Masakra. O wadach Skody się nawet nie zająknęli. A to przecież sama wada ;)
Na stronie 159 znajdziemy króciutki test Peugeot 2008 1.6 HDi autorstwa Piotra Cerana. Czwarty miesiąc testu i zapis tego co się dzieje z autem. Autor chwali silnik, gani (bez sensu!) wskaźniki nad kierownicą. Marudzi na siłę, że wlew paliwa znajduje się po lewej stronie. Na koniec dowiadujemy się, że pasażerom przejażdżka 2008 się podobała. Czytanie wad może przyprawić o ból głowy – są wpisane na siłę (sterownik tempomatu pod ramieniem kierownicy, wlew z lewej strony i… uwaga, tak, tak dobrze czytacie: owady ma masce z przodu). Panie Piotrze, to kompromitacja – zamieszczamy ku pamięci pokoleń:
Do końca numery zostały nam już tylko reklamy. Końcówka z 2008 była wręcz niesmaczna. Szczerze odradzam.
Najnowsze komentarze