Alpine odnosi same sukcesy. Rośnie sieć sprzedaży w Austrii, a wraz z nią sprzedaje się więcej A110 w różnych wariantach. Cóż – marka nawiązuje nazwą do pasma górskiego leżącego częściowo na terenie Austrii właśnie. A drogi mają tam fajne, wręcz idealne dla takich samochodów, jak Alpine.
Marka samochodów sportowych Alpine może się cieszyć z niezwykłego wyniku w Austrii w 2022 roku. Oprócz wzrostu liczby sprzedawanych modeli, istnieją teraz dwa kolejne salony oferujące te wyjątkowe auta. Już półroczne wyniki marki Alpine za rok 2022 pokazały pozytywny trend. Po jeszcze lepszej w dynamice sprzedaży Hiszpanii, francuska marka samochodów sportowych odnotowała duży wzrost w Austrii. Przy 57 sprzedanych modelach osiągnięto wzrost w porównaniu z rokiem 2021 o 80%.
Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się edycje specjalne. W maju, z okazji pierwszego Grand Prix Formuły 1 w Miami, zaprezentowano ekskluzywny pakiet kolorystyczny South Beach dla Alpine A110 w kolorach Bleu Azur i Rose Bruyère. W tym samym miesiącu Alpine zaprezentowało limitowaną serię A110 GT «J. Rédélé», z okazji obchodów setnej rocznicy urodzin jej założyciela Jeana Rédélé. W połowie czerwca zadebiutowała specjalna wersja A110 „Tour de Corse 75”, będąca hołdem dla Alpine A110, która w 1975 roku zapisała się złotymi zgłoskami w rajdzie Korsyki.
W Austrii zwiększyła się nie tylko liczba sprzedanych pojazdów, ale także dealerów. Do trzech dotychczasowych lokalizacji w Grazu, Wiedniu i Linzu, w 2022 roku dołączyły dwie kolejne w Salzburgu i Tulln. Cel marki Alpine jest jasny: stać się globalną marką najwyższej klasy o zerowej emisji i wyścigowym rodowodzie.
„Alpine osiągnęło w Austrii niezwykłe wyniki pomimo trudnego otoczenia gospodarczego. Dzieje się tak nie tylko dzięki emocjom, jakie budzi marka, zwłaszcza w przypadku modeli specjalnych, ale także dzięki stale rosnącej sieci dealerskiej. W przyszłości czekają na tę ekskluzywną markę wielkie rzeczy” – uważa Martin Labaye, dyrektor generalny Alpine Austria.
W Polsce samochody Alpine można kupić w Alpine Cars w Katowicach.
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: Alpine
Najnowsze komentarze