Dzisiaj w Warszawie pewna pani, cofając, uderzyła w stojący za nią samochód. Skutki tego kontaktu dla obu aut były nieduże, ale emocje sięgały zenitu a zestaw wyrazów, który był w użyciu, mógłby zaskoczyć niejednego erudytę lub lingwistę. Wiele osób bardzo emocjonalnie podchodzi do tego typu zdarzeń.
Stłuczka, zwykłe przedświąteczne zdarzenie jakich wiele. Jednak kiedy z jednej strony mamy rozjuszoną kobietę, a z drugiej mężczyznę, który też powoli zaczyna tracić nerwy, to może dojść nawet do rękoczynów. Blisko pół godziny kłótni na ulicy, wśród mrowia innych osób, miało swoje różne odsłony. Najpierw grobowa cisza, potem krzyki. Później nieco wyciszony głos, a potem kolejne krzyki. I tak w kółko. Groźby, przechwalanie się, wyzwiska, wyrazy które trudno uznać za parlamentarne… Czy można inaczej? Jasne.
Osoba winna zdarzeniu powinna wyjść, powiedzieć krótko przepraszam, to moja wina, biorę to na siebie, szkody pokryje ubezpieczenie, spiszmy oświadczenie i rozjedźmy się, życząc sobie „zdrowych i bezpiecznych świąt”. Osoba poszkodowana powinna przeprosiny przyjąć, sprawdzić czy auto sprawcy jest ubezpieczone (kliknij tutaj aby przejść do portalu UFG) i dopełnić kwestii oświadczenia. To właściwie tyle – na stanie na zimnie i krzyki szkoda czasu.
A skąd owe krzyki i wyzwiska? W zasadzie to z kilku powodów. Pierwszy i najbardziej oczywisty to złość, na samego siebie za swoją głupotę (ale przecież człowiek nie przyzna się do winy…), na drugą osobę. Drugi powód, nieco mniej widoczny, to problemy w pracy, w życiu rodzinnym, być może ze zdrowiem. I te nerwy wychodzą na wierzch i objawiają się owymi krzykami. Trzeci powód, o którym warto wiedzieć, to strach – przed spóźnieniem się, zawiedzeniem kogoś… tu podłoże może być różne. Czwarty, to danie ujścia emocjom, które kłębią się wewnątrz, piąty… można by tak długo.
Ale nie o to chodzi. Znając powody i znając zachowanie można dać ujście emocjom w inny sposób. Wyzywanie się i straszenie to działanie prymitywne i głupie, nic do sprawy nie wniesie. Jak już coś się zdarzy, to warto mieć w samochodzie formularz szkody, długopis, wszystko spisać, sprawdzić dokumenty, ubezpieczenie, podpisać i rozjechać się, może nie w doskonałym nastroju, ale chociaż z załatwioną sprawą.
Krzyk uniemożliwia dialog.
Najnowsze komentarze