Pięć lat po swojej spektakularnej ucieczce z Japonii, Carlos Ghosn — były szef Renault i Nissan — żyje na uboczu w Libanie, w swojej willi w miejscowości Kaslik, z dala od sądowych sal, ale nie od publicznej uwagi. W rozmowie z Wall Street Journal opowiedział o swoim codziennym życiu, zawodowych planach i ocenił kondycję przemysłu motoryzacyjnego, w tym swojego byłego pracodawcy — Renault.
Dziś 71-letni Ghosn prowadzi życie, które wielu mogłoby uznać za spokojne, choć nie pozbawione napięć. Każdego dnia wstaje o 5:30 rano, spaceruje ze swoim golden retrieverem i ćwiczy pod okiem trenera personalnego w swojej willi wartej 20 milionów dolarów — nieruchomości, której własność jest wciąż przedmiotem sporu sądowego z Nissanem. Czasem wypływa również na morze swoim 120-stopowym jachtem, jednak nie opuszcza wód libańskich, chroniony przez tamtejsze prawo, które nie przewiduje ekstradycji obywateli. Ghosn, podobnie jak jego żona Carole, objęty jest międzynarodowymi nakazami aresztowania, wydanymi przez Japonię i Francję.
Od przemysłu do edukacji: nowe życie Ghosna
Po latach na szczytach motoryzacyjnego świata, Ghosn nie wrócił już na stanowiska zarządcze w wielkich korporacjach. Zamiast tego, postawił na edukację — prowadzi na Uniwersytecie w Kaslik program szkoleniowy dla menedżerów pod nazwą „Strategiczne zarządzanie i działania kryzysowe z Carlosem Ghosnem”. Choć pierwotnie kurs miał elitarne, wysokie czesne, z czasem oferta została dostosowana do możliwości lokalnych przedsiębiorców i kadry średniego szczebla.
— Czuję się dobrze, bo ludzie tutaj postrzegają mnie jako ofiarę spisku — mówi Ghosn, nie kryjąc przekonania, że japoński wymiar sprawiedliwości był wobec niego nieobiektywny i nastawiony na niemal pewne skazanie.
Wina, procesy i… winnice
Choć unika rozwlekłych komentarzy na temat toczących się postępowań, Ghosn podkreśla, że jego ucieczka była odpowiedzią na „system skazujący niemal wszystkich oskarżonych”. Nadal stanowczo odrzuca wszelkie zarzuty o defraudację czy nadużycia, twierdząc, że padł ofiarą wewnętrznej rozgrywki w Nissanie.
Obok edukacji, Ghosn inwestuje również w winnicę i znajduje czas na lekturę.
Renault, Nissan i przyszłość globalizacji
Choć nie może osobiście uczestniczyć w życiu branży motoryzacyjnej, Ghosn nie zamierza milczeć. W rozmowie z Wall Street Journal odniósł się również do sytuacji Renault i Nissana po swoim odejściu. Z rozczarowaniem mówi o tym, że Renault wróciło do pozycji „europejskiego producenta, jakim było przed 1999 rokiem”, a Nissan musi prosić o wsparcie finansowe.
Skrytykował także protekcjonistyczne działania administracji Donalda Trumpa, w tym nakładanie ceł w ramach wojny handlowej z Chinami. — Mówienie dziś o końcu globalizacji to absurd — ocenia Ghosn. — Ludzie chcą wiedzieć, co dzieje się na całym świecie, czerpią z różnych kultur i nie zamierzają tego porzucać.
Procesy i ograniczona wolność
Ghosn wciąż jest zagrożony procesem we Francji, gdzie oskarżono go o nadużycia majątkowe i pranie brudnych pieniędzy. Francuskie prawo umożliwia przeprowadzenie rozprawy pod nieobecność oskarżonego, choć Ghosn nie wyklucza, że w pewnych warunkach mógłby się stawić osobiście. Na razie jednak jego próby uzyskania zgody na wyjazd — choćby by odwiedzić chorą matkę w Brazylii — kończyły się odmową libańskich władz.
— Jeśli poświęcisz kolejne dziesięć lat tylko na walkę w sądach, stracisz dziesięć lat życia — przyznaje dziś były szef Renault i Nissan, deklarując, że nie zamierza tracić wszystkich sił właśnie na to.
Najnowsze komentarze