Carlos Tavares, dyrektor Stellantis, człowiek odpowiedzialny za 14 marek samochodowych, znalazł się na szczycie inauguracyjnej edycji listy Power List 100, na której znajduje się sto najbardziej wpływowych osób w branży motoryzacyjnej. Tavares wyprzedził innych gigantów branży, w tym szefa Tesli Elona Muska i Akio Toyodę, prezydenta Toyoty.
Lista 100 liderów przedstawia osiągnięcia wszystkich najważniejszych osób w branży motoryzacyjnej w oparciu o następujące kategorie:
- globalny zasięg i wpływ,
- siła wydatków,
- udział w głosie rynku,
- wpływ technologiczny,
- potencjał przyszłego wzrostu
- kapitalizacja rynkowa
W czołówce znaleźli się producenci OEM, tacy jak Stellantis, Toyota i Volkswagen Group, a także dostawcy, którzy zapewniają przepływ części.
Carlos Tavares zdobył pierwsze miejsce, dokonując rzeczy nieprawdopodobnej, jeśli nie niemożliwej, jako szef Stellantis, spółki utworzonej rok temu z połączenia Grupy PSA i Fiat Chrysler Automobiles. Udało mu się zebrać 14 marek, z których wiele było nierentownych, i wypracować zysk w wysokości 13,4 mld euro (11,2 mld funtów), przy niesamowitej marży 11,8%.
Sukces Tavaresa wynika po części z rygorystycznego podejścia do cięcia kosztów (może z wyjątkiem jego własnej pensji, która w 2021 roku wyniesie 19 milionów euro). W branży znanej z umiejętności wydawania pieniędzy Stellantis jest oszczędny, czasem wręcz boleśnie.
W raporcie z 2017 roku opublikowanym przez bank Bernstein porównano podejście Tavaresa z podejściem firmy inwestycyjnej uwielbianej przez amerykańskiego inwestora Warrena Buffetta, 3G. Firma ta praktykowała „budżetowanie od zera”, co oznacza, że w każdym okresie finansowym wszystkie wydatki muszą być uzasadniane od nowa.
Tavares ma też obsesję na punkcie synergii kosztowych i właśnie dlatego transakcja ze Stellantis miała dla niego taki sens: koszty rozwoju można rozłożyć na wiele innych marek. Jak dotąd to się udawało, częściowo dzięki temu, że nie oszczędza na projektowaniu pojazdów. Oszczędza jednak na wszystkim innym co doprowadziło m.in. do konfliktu z dealerami w wielu krajach świata, w tym Polsce.
Teraz, gdy Stellantis stoi już na solidnych podstawach, Tavares musi stać się mniej dyrektorem operacyjnym, a bardziej inspirującym dyrektorem generalnym, który przekona inwestorów i potencjalnych kandydatów do pracy, że jest w stanie sprawić, by ta stajnia marek nie tylko istniała w nowym świecie motoryzacji, ale go definiowała. A to już zupełnie inny rodzaj wyzwania i dlatego, chociaż Tavares odnosi sukcesy, to coraz częściej mówi się o jego odejściu.
Najnowsze komentarze