Andre Citroen to bardzo barwna i ciekawa postać. A nasza rodaczka, jedna z jego krewnych, Joanna Olczak-Ronikier napisała znakomitą książkę „W ogrodzie pamięci”. Laureatka literackiej nagrody Nike w 2002 r., przedstawiła, sięgając II poł. XIX w., historię i losy swej wielopokoleniowej rodziny, zasymilowanej warszawskiej inteligencji żydowskiej. W tych genealogicznych poszukiwaniach natrafiła i przedstawiła kilka epizodów z życia Andre Citroena, kuzyna swej babki.
Najlepsza partia
Siostra prababki autorki, Amalia Kleinmann, zrobiła najlepszą partię spośród licznego rodzeństwa, poślubiając pochodzącego z Holandii, a mieszkającego w Paryżu bankiera Louisa Citroena. Państwo Amalia i Louise Citroen mieli pięcioro dzieci, które jednak matka wychowała sama, gdyż jej mąż popełnił samobójstwo podczas ataku rozstroju nerwowego. Jednym z jej synów był właśnie Andre – który stał się właścicielem wielkiej firmy, produkującej samochody .
Wykwintny dom Citroena
Janina Horwitz, babka autorki książki, wspominała pobyt w domu swej francuskiej ciotki Amalii z najwyższym zachwytem, rozwodząc się nad jego wykwintem i dobrobytem. Po Paryżu oprowadzał ją wówczas najmłodszy syn ciotki, siedemnastoletni Andre. I właśnie z nim wiąże się pewna ciekawa historia. Pewnego dnia wybrali się razem do Wersalu. Tam, przed wejściem, oznajmiono im, iż tego dnia pałac jest zamknięty dla publiczności i nie można wchodzić. Andre bez chwili namysłu uniósł nakrycie głowy i powiedział dobitnie: „La presse”. Czegóż się nie robi dla prasy? Wpuszczono ich oczywiście natychmiast. Janina pomyślała wówczas, ze kuzyn świetnie da sobie radę w życiu. I trzeba jej przyznać, że nie myliła się. Pracowity, zdolny i uparty, a przy tym optymistycznie patrzący na świat Andre, dla którego nic nie było niemożliwe, stworzył ogromną i liczącą się w świecie motoryzacji firmę.
Uśmiechnięty jak Citroen
Andre Citroen był znany z tego, że często się uśmiechał i rzadko opuszczał go dobry humor, nawet w najtrudniejszych chwilach. Warto tu wrócić do kolejnego epizodu z dzieciństwa, gdy jego rodzina wyprawiała wielki obiad w Paryżu. Podczas tego obiadu pojawił się pewien kawaler, który wydawał się idealnym partnerem dla kuzynki Andre. Był to Szwajcar, inżynier mieszkający w Londynie. Rozmowa jednak zupełnie się nie kleiła, rodzina sztucznie podtrzymywała konwersację. Jeden jedyny Andre śmiał się do rozpuku i zupełnie nie przejmował powagą, którą starali się wprowadzić dorośli. Z małżeństwa kuzynki oczywiście nie wyszło.
Nepotyzm nie!
Andre wspierał rodzinę, ale nie każdy chciał korzystać z takiej pomocy. I tak przykładowo jeden z jego dalszych kuzynów, Lucien, pracował w fabryce Citroena jako zwykły robotnik. Jednak nie miał wcale źle, bo jak pamiętamy z historii firmy, Citroen naprawdę dbał o swoich pracowników. Osoby pracujące z Lucienem dziwiły się, że nie chce wykorzystać znajomości, ale ten niewzruszenie pozostał pracownikiem.
Źródło: Joanna Olczak-Ronikier, W ogrodzie pamięci, Wyd.Znak, Warszawa 2001.
Najnowsze komentarze