DUCKAR, to zespół, którego naszym Czytelnikom specjalnie przedstawiać nie trzeba. To kobieca dwuosobowa załoga z Czech wspierana przez oddanych przyjaciół, która w ubiegłym roku zmierzyła się z wyzwaniami Rajdu Dakar i ukończyła tę imprezę! Dziewczyny poszły za ciosem i w tym roku znowu stanęły na starcie najtrudniejszego maratonu samochodowego na świecie. I znowu dotarły do mety! Serdecznie gratulujemy!
Citroën, od dawna wspierający zespół DUCKAR, jest zachwycony kolejnym sukcesem, jaki ten niewielki prywatny zespół wyścigowy odniósł w styczniu w najtrudniejszych zawodach na świecie, Rajdzie Dakar. W kategorii Classic, z legendarnym Citroënem 2CV i żeńską załogą w sprawdzonym składzie Bára Holická i Lucie Engová, zespół wystartował po raz drugi, ponownie w stylu ART CAR, w pop-artowym projekcie Josefa Rataja z ręcznie natryskiwaną farbą. Bára i Lucie ukończyli wyścig jako pierwsze w historii kierowczynie „dwusilnikowego 2CV Sahara” i sprostały konkurencji „kaczek”.
Zespół DUCKAR, w którego skład weszły nieustraszone zawodniczki Barbora Holická i Lucie Engová oraz niestrudzeni mechanicy Tomáš Neruda, Jarda Jiráně i Tomáš Stolař, po raz kolejny udowodnił, że to, co niemożliwe, może stać się rzeczywistością. I to nie raz, co można by było uznać za przypadek! W zeszłym roku Czeszki wyruszyły na „zwykłej”, minimalnie zmodyfikowanej „kaczce” w najtrudniejszym wyścigu po piasku i wydmach i ukończyły go jako pierwsze w historii tym modelem auta! W kolejnym roku nie tylko zwiększono moc silnika, ale także zamontowano drugi silnik „w bagażniku”. W rezultacie powstała replika historycznego Citroëna 2CV Sahara, modelu, który jest dziś bardzo rzadki. I bardzo drogi.
„Stworzono unikatowy egzemplarz, który jest inspirowany tym rzadkim modelem, ale różni się od niego pod względem konstrukcyjnym. Konstrukcja musiała zostać solidnie wzmocniona i usztywniona, a wiele jej części zostało wykonanych na zamówienie według pomysłów Tomáša Nerudy. Zamiast bagażnika, w którym byłoby miejsce na przekąski, zamontowano drugi silnik, który niezależnie napędzał tylną oś. W dźwigni zmiany biegów oba silniki, a właściwie skrzynie biegów, są połączone i zmieniają biegi jednocześnie. To samo dotyczy pedału sprzęgła i gazu. Linki do silnika i sprzęgła znajdują się na jednym pedale. Dlatego każdego wieczoru najbardziej bolały mnie nogi” – mówi z uśmiechem Bára Holická.
Ogólnie rzecz biorąc, zespołowi DUCKAR udało się zrealizować swoje podstawowe zadanie: dotrzeć do mety wyścigu. Ponadto stawił czoła konkurencji ze strony holenderskiej „kaczki”, którą pokonał i zajął 66. miejsce w klasyfikacji generalnej Dakar Classic.
„Od początku miałyśmy problemy z techniką i przebiciami. Dałyśmy naszym mechanikom dużo pracy w tym roku. Już od samego początku popełniłyśmy wiele błędów, które skutkowały punktami karnymi. Ale najbardziej cieszyłyśmy się, kiedy udało nam się samodzielnie usunąć usterkę techniczną na trasie i dzięki temu dojechać do mety etapu i biwakować »na własną rękę«. Na początku ćwiczyłyśmy wymianę kół i udało nam się to zrobić w mniej niż pięć minut. Kiedy już załapałyśmy o co chodzi, jeździłyśmy jak szalone i naprawdę nam się to podobało. Najbardziej zadowolone byłyśmy z ostatniego etapu, który przebiegał przez piasek i wydmy w rejonie Empty Quarter i rozpoczął się od startu masowego. Wygrałyśmy w swoim biegu i w klasyfikacji generalnej 12. etapu zajęliśmy 27. miejsce” – mówi Bára Holická.
Należy docenić głównego projektanta zespołu DUCKAR, Tomáša Nerudę, oraz mechaników Jardę Kovářa i Tomáša Stolařa za ich nieoceniony wkład i niestrudzoną opiekę nad samą maszyną, a także dziewczyny pracujące za kulisami zespołu. Ich doświadczenie i precyzja odegrały kluczową rolę w pokonaniu wyzwań technicznych, co stanowiło podstawę udanego ukończenia Rajdu Dakar w kategorii Dakar Classic.
„Chłopcy ciężko pracowali w tym roku. Dwa silniki wymagają znacznie więcej pracy i każdy z nich wymaga odpowiedniej opieki, nawet gdy są w stanie, w którym nic im nie dolega. Jednakże niezbędna jest stała kontrola. W tym roku problemem była dla nas linka sprzęgła, co było zagadką, ponieważ jest to po prostu część taka sama jak każda inna w »kaczce«. A potem nieświadomie sprawiłyśmy chłopakom sporo kłopotów już na pierwszym etapie, gdy przeskoczyłyśmy duży retarder, który zauważyłyśmy w ostatniej chwili na przejeździe, i wygięłyśmy całą tylną oś. Dlatego świetnie było wiedzieć, że chłopaki zajmą się wszystkim i sprawią, że samochód będzie rano wyglądał jak nowy. Choć muszę przyznać, że po tym pierwszym etapie miałam duże trudności z zaśnięciem i przez większość nocy nie spałyśmy, rozmyślając o tym, co zrobiłyśmy z »kaczką«” – mówi Bára.
Citroën, który był pomysłodawcą tej przygody z „Kaczką, składa szczere gratulacje całemu zespołowi DUCKAR za drugie już dotarcie do mety. Citroën jest dumny z osiągnięć zespołu i cieszy się, że mógł ponownie wziąć udział w tej przygodzie oraz wesprzeć entuzjazm i determinację wszystkich członków zespołu DUCKAR.
Sprawdź aktualną ofertę na samochody Citroën w Polsce
„W imieniu całego zespołu DUCKAR chciałabym podziękować wszystkim fanom, entuzjastom i dziennikarzom, którzy każdym artykułem lub wkładem pomagają szerzyć świadomość na temat tej przygody, motywacji, spełnionego marzenia, pokonywania pułapek i budowania osobistej siły nie tylko w wyścigu. Każdy może spełnić swoje marzenia, jakiekolwiek by one nie były. Chodzi tylko o nas samych, o to, jak nad sobą pracujemy” – podsumowuje Bára Holická.
Zespół DUCKAR był obecny na ubiegłorocznym międzynarodowym zlocie Citroëna w Toruniu
oprac. Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: Citroën
Najnowsze komentarze