Zapowiedź produkcji nowego Fiata Topolino, czyli pojawienia się nowego logo na Citroënie Ami wywołała w świecie motoryzacji falę komentarzy, nie zawsze przychylnych. Jedno z pytań, które pojawiło się w dyskusji, jest jednak bardzo zasadne: czy w ogóle potrzebujemy marek, żeby kupować samochody?
Koncern Stellantis, którego strategia wydaje się opierać z jednej strony na maksymalnym cięciu kosztów we wszystkich obszarach działania a z drugiej na wprowadzaniu do sprzedaży produktów bazujących na tych samych platformach, mógłby stwierdzić na przykład, że logo nie jest potrzebne a docelowo wszystko będzie jeździło z logiem z literką S.
Citroën AMI, Opel Rocks i teraz Fiat Topolino to ten sam produkt z nieco innymi naklejkami i kilkoma elementami z tworzywa. Zwyczaj z samochodów dostawczych i drogich w produkcji eurovanów w rodzaju Citroën C8 oraz Peugeot 807 przeniesiono do świata motoryzacji małej i taniej, żeby ograniczyć koszty. I powstaje pytanie, czy to słuszna koncepcja czy może wręcz przeciwnie.
AMI mogłoby zyskać status samochodu kultowego – i pewnych kręgach nawet powoli tak się dzieje – ale dokładanie do tej paczki jeszcze Opla i Fiata może spowodować odpływ klientów. Firmy być może nadal będą chciały małe oryginalne autko, bo obkleją je swoimi reklamami i nie będzie miało większego znaczenia skąd ono pochodzi. Ale dla klientów indywidualnych? Tutaj pojawia się rzecz, której nie można zapisać w Excelu ani zbadać na grupach focusowych, których tak chętnie używają marketingowcy. To emocje.
Emocje rządzą motoryzacją, dlatego tak dużo uwagi poświęca się wyglądowi oraz całej otoczce. Citroën dobrze pasuje do filozofii AMI, bo ma swojej historii magiczne i kultowe samochody odpowiadające filozofii powolnego życia, czyli 2CV. To kwintesencja oderwania się od tradycyjnej szybkiej motoryzacji. Budzi mnóstwo emocji, jest kultowy. AMI mogło – i na początku tak było – do niego nawiązywać. Księgowi Tavaresa dodali jednak Opla. A teraz chcą dodać Fiata.
Oczywiście to tylko naklejki, ale coś w tej motoryzacji psują. Citroën – Opel – Fiat ? To się nie dodaje! To nie jest to! Po co mieszać różne systemy walutowe, można by zapytać. Księgowi ze Stellantis odpowie, że po to aby oszczędzać i zaoferować produkt na innych rynkach. Niemiec ma łatwiej strawić Opla, Włoch Fiata. A ja uważa, że to błąd. Nie będzie bezpośredniego przełożenia, które wyobrażają sobie stratedzy koncernu. Bo zabrakło emocji a została zimna kalkulacja. Tyle że cyferki nie sprzedają samochodów. A przynajmniej nie tylko.
Jak już to może rzeczywiście w ogóle zlikwidować te logo. Po co Citroën, Fiat, Opel. Zostawmy S. Na cześć księgowych niech AMI nazywa się S zero. Zero kosztów, maksimum zysku. Będzie taniej, szczególnie gdy logo wydrukuje się na naklejce by oszczędzić cenny chrom i planetę…
Najnowsze komentarze