Citroën AMI to samochód, który wzbudza skrajne emocje. Z jednej strony uważany jest za rewolucyjną odpowiedź na potrzeby miejskiej mobilności, z drugiej – nie brakuje głosów krytyki, kwestionujących jego sens istnienia. Do grona sceptyków dołączył niedawno Sergio Vicari, włoski inżynier, który w ironicznym tonie określił AMI jako elektrycznego karalucha, gadżet, który bardziej przypomina wózek z supermarketu niż prawdziwy środek transportu.
Citroën AMI jest nie tylko chwalony, ale też krytykowany i dzisiaj przyjrzymy się jednej z opinii, która jest zdecydowanie przeciw takiej mobilności. Inżynier Vicari opisał swoje zaskoczenie, gdy odwiedził sklep MediaWorld (odpowiednik polskiego Media Markt) w poszukiwaniu sprzętu AGD, a między półkami z elektroniką znalazł… Citroëna AMI. Na jego drzwiach widniało dumnie hasło „mobilność na czterech kołach”, które inżynier złośliwie skomentował, że rzeczywiście – cztery kółka się zgadzają, choć to bardziej wersja wózka sklepowego.
Włoski inżynier nie pozostawił suchej nitki na koncepcji AMI. W jego oczach to absurdalnie drogi pojazd (9.000 euro za dwumiejscowy pojazd o prędkości maksymalnej 45 km/h i zasięgu do 75 km), który bardziej nadaje się do działu z zabawkami niż do rzeczywistego transportu.
Vicari wyśmiewa także rzekomy wkład AMI w „zrównoważoną mobilność”. W jego ironicznej wizji szczęśliwy właściciel tego elektrycznego „karalucha” będzie dumnie sunął po mieście, mijany przez rowery, hulajnogi, a nawet spieszących się pieszych, którzy łatwo go wyprzedzą. I chociaż świat będzie mu wdzięczny za zero emisji, to sama podróż AMI może ograniczyć się do… krążenia wokół własnego bloku. Lub komina jak kto woli.
„Miasta 15-minutowe”? Vicari kwituje, że AMI może się w nich sprawdzić pod warunkiem, że owe „15 minut” to czas potrzebny na okrążenie własnego budynku – w Rzymie może nawet tylko klatki schodowej.
Jednym z najbardziej dotkliwych ciosów, jakie Vicari wymierza Citroënowi, jest jego zdziwienie, że Włochy – kraj słynący z doskonałej motoryzacji i estetyki – dopuściły do sprzedaży coś takiego. Dla niego AMI wygląda jak elektryczna zabawka z wesołego miasteczka, którą ktoś z jakiegoś powodu uznał za pełnoprawny pojazd. Na koniec Vicari zastanawia się, czy sztuczna inteligencja mogłaby znaleźć odpowiedź na to zjawisko, skoro „naturalna inteligencja” najwyraźniej zawiodła…
Najnowsze komentarze