Na stoisku Citroën Oldtimer Klub Polska w tym roku królował Citroën BX, ale nic dziwnego, ponieważ okazja była szczególna – model obchodzi w tym roku okrągłe 40 urodziny. Po BX-owym królestwie oprowadził nas Emil Ćwiczeń właściciel, egzemplarza z 1988 roku.
Wraz z kapeluszem wypełnionym kluczykami, Emil otrzymał dostęp do prawie wszystkich BX-ów obecnych na stoisku Citroën Oldtimer Club Polska podczas tegorocznego Retro Motor Show w Poznaniu. „Prawie”, bo Piotr, właściciel BX-a w wersji Digit strzegł dostępu do swojego auta jak oka w głowie, ale o samochodzie i właścicielu jeszcze powiemy kilka słów w osobnym materiale. BX-y wabiły odwiedzających targi w Poznaniu podniesionymi maskami i zachęcały, by zatrzymać się przy stoisku na dłuższą chwilę i porozmawiać ze specjalistami, którzy znają ten model od podszewki.
Jedną z ciekawostek był uratowany ze złomowiska we Francji egzemplarz z bordowym nadwoziem. Pojazd pochodzi z pierwszego okresu produkcji a to oznacza, że w wyposażeniu znajduje się deska rozdzielcza z elementami sterującymi umieszczonym po boku kierownicy i bębnowym prędkościomierzem, która wygląda niczym wyjęta ze statku kosmicznego. W ramach face liftingu w 1986 roku, Citroën zrezygnował z oryginalnego panelu.
Citroën BX wersja „ABC”
BX z późniejszych lat również znajdował się na targach klasycznej motoryzacji w Poznaniu. Emil jeździ na co dzień modelem z 1988 roku. „Kiedy go zobaczyłem stwierdziłem, że on nie może zginąć. Sprzedałem uratowanego wcześniej Simsona Duo i pojechałem po BX-a” – opowiada. Ku zdziwieniu niektórych znajomych Citroen jeździ nie tylko wokół tzw. komina, ale pokonuje znacznie większe odległości. Bardzo często jest to trasa ok. 1500 km z Poznania na Lubelszczyznę i z powrotem. „Pytają mnie czy nie boję się jeździć takim starym autem” – mówi Emil z uśmiechem. „Mój BX to wersja „ABC” tak więc nawet nie ma się tu za bardzo co popsuć”.
„Poza tym samochód musi jeździć. Mój wcześniejszy hydrowóz stał 13 lat, przez co miał deskę rozdzielczą wypaloną słońcem w jednym miejscu, no i trzeba było wymienić elementy, które zużywają się szybciej w wyniku dłuższego postoju, jak na przykład tuleje stalowo gumowe”.
Tajemnicze światło spod maski
Od momentu zakupu nic strasznego z BX-em się nie działo, głównie drobne usterki. Emil wymienił przewody gumowe, tylne zawieszenie, akumulator i aparat zapłonowy. Udało się uratować również podszybie, na którym pojawiły się niewielkie oznaki korozji. „Naprawy wymagają głównie elementy, które należy pilnować z książką serwisową. Swoją drogą, kupiłem BX-a z oryginalną książką serwisową, fakturą zakupu i kartą gwarancyjną i było to wówczas wielkie „wow” ponieważ nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, aby wszystko znajdowało się w komplecie”. Citroën BX otrzymał również kolorowe oświetlenie, prawie jak w policyjnym radiowozie. Montaż był pracochłonny, ale opłacało się. Migający efekt skutecznie przyciągał uwagę odwiedzających.
Pod maską pojazdu znajduje się 4-cylindrowy silnik benzynowy 1.4 o mocy 55 KM tzw. „leżak” ze skrzynią biegów w misce olejowej silnika. Ta sama jednostka zadebiutowała w Peugeocie 104 w 1971 roku z delikatnymi zmianami. „Jest to wersja z katalizatorem produkowana na rynek szwajcarski. Jak jeżdżę na zloty to klubowicze się dziwią, że mam Szwajcara w totalnej biedzie, bo większość aut na ten rynek miało kompletne wyposażenie.
Od stereotypów po wielką przygodę
To nie tak, że Citroën był moim pierwszym i jedynym wyborem. Stereotypowo, byłem antyfanem francuskiej motoryzacji. Krążyła opinia, że francuzy są dziwne, to na pewno się psuje, nikt tego nie zna i nikt nie umie naprawić. Coś zupełnie innego niż Maluch, Żuk czy Syrenka. Poprzedni Citroën BX, którego miałem to wersja z turbo dieslem 1.8. Kiedy wsiadłem do niego po raz pierwszy byłem w szoku, że auto, o 10 lat starsze od modelu w podobnej klasie, który miałem wcześniej, może oddać tyle komfortu, mimo tak dużego wyeksploatowania. I tak się zaczęła moja przygoda z Citroenami” – opowiada Emil.
Chociaż współczesne samochody zaczynają dorównywać poziomem komfortu, nie ma takiego odczucia charakterystycznej fali podczas jazdy. Po za tym z hydropneumatycznym zawieszeniem mamy stały prześwit niezależnie od tego ile towarów i osób zapakujemy do wnętrza.
W ubiegłym roku Emil prezentował na targach Retro Motor Show Citroena Ami w wersji kombi a w trakcie składania jest kolejny Citroën. Visa jest już prawie gotowa, czeka jeszcze tylko na montaż kół.
Aby zrobić miejsce na kolejne projekty, Citroën BX został wystawiony na sprzedaż. „Łezka się w oku kręci, ale przyszedł czas na zmiany. Jeśli samochód się sprzeda od razu to dobrze, a jeśli nie, to także nic się nie stanie. Jeszcze chwile ze mną pojeździ – powiedział na koniec naszego spotkania właściciel BX-a.
Bardzo dziękujemy za rozmowę!
Najnowsze komentarze