Citroën BX i Ford Sierra zrewolucjonizowały motoryzację w latach 80. Chociaż mocno się różniły, oba trafiły do podobnej liczby klientów: Citroën do 2,5 miliona a Ford do 2,7 miliona. Zdziwieni?
Rok 1982 – piłka nożna świętuje Mundial w Hiszpanii, a motoryzacja… robi swoje własne mistrzostwa designu. Na murawę wjeżdżają dwa auta, które wtedy wywróciły świat czterech kółek do góry nogami: Ford Sierra i Citroën BX. Oba nowoczesne, oba opływowe – ale jakże różne!
Ford Sierra – od Taunusa do puddingów
Ford zrobił wtedy coś, czego nikt się nie spodziewał. Po latach produkcji grzecznych sedanów jak Taunus, pokazał Sierrę – hatchbacka o kształcie przypominającym… no cóż, angielska prasa ochrzciła go mianem „puddingu”. Klientela Forda, przyzwyczajona do prostych linii i klasycznych kształtów, złapała się za głowy. „Gdzie moja klasyczna linia dachu?!” – wołali. Ford próbował ratować sytuację i szybko wypuścił bardziej tradycyjną wersję sedan (nazywaną Orion), żeby uspokoić konserwatywnych nabywców.
Choć początki były szorstkie, Sierra po kilku latach sprzedała się nieźle – głównie dzięki faceliftingowi w 1987 roku i reklamowym wysiłkom. A dziś? Cóż, większość pierwszych Sierr przyjęła smutny los – były driftowane, niszczone na torach lub poszły na złom, bo przecież „kto by zachowywał zwykłego Forda?”
Citroën BX – kosmita z hydropneumatyką
Jeśli pamiętacie lata 80. to wiecie, że zaczynała się wtedy epoka kosmiczna. A Citroën, jak to Citroën, postanowił zrobić coś kompletnie swojego. BX wyglądał jakby przybył z innej planety. Włoski design od Bertone (projektował go Marcello Gandini, tak, ten sam od Lamborghini Countach), plastikowe elementy karoserii, brak rynienek dachowych, tylne koła częściowo zasłonięte – wszystko podporządkowane aerodynamice i… oryginalności. Do tego hydropneumatyczne zawieszenie, które potrafiło zamienić dziurawe drogi w luksusowy dywan.
BX odniósł gigantyczny sukces – Citroënowi zawsze było łatwiej trafić do fanów odważnych projektów. A wersja Digit z cyfrowym kokpitem? Czyste lata 80. W środku prawie jak w Knight Riderze – tylko bez mówiącego auta, choć BX z pewnością miał swój własny charakter.
Marcello Gandini, twórca takich modeli jak Citroën BX i Lamborghini Countach, nie żyje
Jak jeździły?
Zaskakująco, Ford Sierra wcale nie był twardzielem, jakiego można by się spodziewać. Miękkie zawieszenie, wygodne fotele, niezły komfort na długie trasy. Silnik może i brzmiał bardziej „mechanicznie”, ale prowadzenie było solidne. Taki typowy „daily driver” – nudno. Citroën BX był lekki, pozornie delikatny, kanciasty, ale za to jak gładko sunął! Wygoda najwyższych lotów – bo hydropneumatyka robiła swoje. Pełen uroku – była wersja zwykła i kombi, był wybór silników włącznie z szalonym 1.9 w benzynie o potężnej jak na tamte czasy mocy…
Kto wygrał?
Po ponad 40 latach? Sierra w zasadzie nie istnieje – za to BX to samochód, którym warto podjechać na zlot – bo nikt nie przejdzie obojętnie obok tego niezwykłego pojazdu kosmicznego na kołach. Szczególnie jeśli wybierzecie pierwszą wersję z jej niezwykłym kokpitem albo uda Wam się kupić Digita.
Jeśli zaś szukasz informacji o BX to jest jedno świetne miejsce w sieci – grupa BX na Facebooku. Aktywna, pomocna i bardzo zaangażowana w te cudowne i komfortowe auta.
Najnowsze komentarze