Przygoda życia z Citroënem zaczęła się w dniu moich narodzin. Ze szpitala rodzice odebrali mnie samochodem właśnie tej marki. A dokładnie, o czym dowiedziałam się oczywiście o wiele później, był to Citroën XM z dwulitrowym silnikiem. Pierwszy w moim życiu samochód jaki ujrzałam i jakim miałam okazję jechać. Musiał mocno zapisać mi się w podświadomości.

Wtedy nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że samochody tej marki będą stanowiły tak dużą część mojego życia. Do żłobka rodzice wozili mnie Citroënem GS X1, do przedszkola AX-em, do szkoły C5-tką, a na wakacje DS-em 21. Na laurkach rysowałam samochody z szewronami, bo tylko takie znałam. Na pytanie: “Jaka to marka?” odpowiadałam ku zdumieniu przedszkolanek i nauczycielek: „Jedyna słuszna”.

Kiedy miałam dwanaście lat, tata zabrał mnie ze sobą po raz pierwszy na zlot zabytkowych Citroenów. Było to dla mnie dość niesamowite przeżycie, które doskonale pamiętam. Od tamtej pory jeździłam na większość zlotów. Jak to typowa nastolatka, która lubi się stroić, ubierałam sukienki i akcesoria pasujące do epoki samochodu, którym jechaliśmy. Była to świetna zabawa.

Kiedy nadchodził czas mojej 18-tki, oczywistym było, że muszę zapisać się na kurs prawa jazdy. Innych możliwości brak. Rodzice mnie trochę do tego zmuszali, ale dzisiaj, po czterech latach, bardzo im za to dziękuje! Najpierw jeździłam Citroënem C5 i to na nim nauczyłam się jeździć. W tym roku tata stwierdził, że chyba w końcu zasłużyłam na swojego grata….i sprezentował mi Citroëna BX.

Temu, kto chociaż raz przejechał się zabytkowym Citroënem, nie jest trudno zrozumieć dlaczego mają one tak wielu miłośników. Komfortu jazdy i wygody nie da się porównać do żadnego nowoczesnego samochodu innej marki. Hydropneumatyczne zawieszenie sprawia, że samochód po drodze dosłownie płynie, a każda podróż nawet najbardziej dziurawą i wyboistą drogą, wydaje się być romantycznym rejsem po Sekwanie.
Często na drodze spotykam się z przyjaznymi reakcjami na mój widok: czasem ktoś pomacha, uśmiechnie się, albo nawet zatrąbi. Naprawdę potrafi to poprawić humor. Na parkingach jestem zaczepiana i pytana o specyfikację BX-a. Prawie zawsze wtedy pada pytanie: „A dlaczego taki samochód? Dlaczego nie jakiś nowszy?” Mój tata, jeżdżący na co dzień DS-em 21, humorystycznie odpowiada “Na nowego mnie nie stać”. A ja mam swoją własną wersję: „Pochodzę z Citroënowej rodziny, inaczej się po prostu nie da”.
Pewnego razu, jadąc do pracy, spotkałam człowieka którego niesamowicie wzruszył widok mojego BX-a. Na dłuższą chwilę zaniemówił, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Gdy w końcu mógł już wypowiedzieć jakieś słowa, przyznał się że 30 lat temu jeździł dokładnie takim samym modelem. Zajrzał do środka a w oczach pojawiły mu się łzy. Bardzo żałował, że sprzedał swojego Citroëna.
Citroën BX zdaje się przyciągać różne przygody i prowokować rozmowy. Kiedy siedziałam w BX-ie zaparkowanym pod moim blokiem, podjechał swoim Citroënem sąsiad. Chwilę stał na środku parkingu, a ja zdziwiona jego zachowaniem, zaczęłam go obserwować. Zawrócił się i zaparkował za mną. Kiedy wysiadł z auta powiedział: „Zastanawiałem się gdzie stanąć, ale musiałem zaparkować obok tak pięknego klasyka”. Pochwalił się, że sam też lubi starsze auta.
Mój Citroën BX ma już swoje lata. Pochodzi w końcu z 1991 roku. Nie ma największego silnika ani najlepszego wyposażenia. Ale dla mnie ma same plusy: jest wygodny i komfortowy, piękny, a przede wszystkim mocno wyróżnia się na tle codziennej, szarej rzeczywistości. Kiedy wsiadam do niego świat się zmienia: drzewa są stają się bardziej zielone a niebo bardziej błękitne. Uwielbiam go!
tekst i zdjęcia: Gosia, korekta redakcja.
Chcecie się podzielić swoją historią z francuską motoryzacją? Zapraszamy: [email protected]