Zepsuty samochód ponad 1.000 km od domu nie jest tym, o czym można byłoby marzyć, ale zdarza się i to zwykle w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Czasem tylko szczęście i bezinteresowna pomoc może uratować nas z opresji. Gdy zepsuł się nasz Citroen C4 usłyszeliśmy werdykt: tu nie ma mechanika, a na następny dzień musieliśmy wracać do Polski.
Przed wakacyjnym wyjazdem Pan Przezorny zadbał o wszystko – wymiana płynów, przegląd, zapas żarówek i obowiązkowe wyposażenie samochodu we wszystkich krajach, które znajdują się na trasie. Bez jednej brakującej kamizelki nie ma mowy o wyruszeniu w drogę, tak więc wydawałoby się, że nasz Citroen C4 ma już wszystko, czego potrzeba. Samochodem byliśmy już w Chorwacji, Albanii i tym razem znów jako kierunek wakacyjnego wypadu wybraliśmy Bałkany. Celem ponownie okazała się malownicza wyspa Pag w Chorwacji, która oferuje piękne widoki i mnóstwo różnorodnych, ciekawych krajobrazowo plaż w tym najładniejszą moim zdaniem plażę Rućica, która urzeka kamienistym, księżycowym wręcz krajobrazem. Jako ciekawostkę wspomnę jeszcze, że okoliczne plenery i słynny paški most posłużyły Citroenowi do sesji zdjęciowej nowego konceptu 19_19, który powstał z okazji 100-lecia marki.
Citroen C4 dojechał bez żadnych problemów i przez prawie cały pobyt nic nie wskazywało na to, że czeka nas naprawa, ale w przedostatni dzień pobytu podczas jazdy wyskoczył błąd silnika i komunikat świadczący o tym, że coś jest nie tak. Zajrzeliśmy pod maskę, a tam brak płynu chłodniczego. Dolewka nic nie dała i zbiornik wciąż pozostawał pusty. Na pobliskiej stacji zakupiliśmy płyn, by uzupełnić braki i tym razem również na niewiele się to zdało, a pod C4-ką pojawiła się mokra plama. Powrót do kraju bez płynu chłodniczego w układzie i do tego w 40 stopniowym upale nie wydawał się najlepszym pomysłem, dlatego trzeba było szybko znaleźć kogoś, kto zna się na rzeczy i najlepiej nie zedrze z nas ostatnich pieniędzy. Tylko gdzie? W mieście Pag w oczy nie rzucił nam się żaden warsztat, a na stacji benzynowej pokręcili głowami i powiedzieli, że tu nie ma mechanika, tylko wulkanizacja. Wydawałoby się, że utknęliśmy na dobre, ale Pan Przezorny przypomniał sobie o jedynej osobie, którą znamy na Pagu. Pani Beata prowadzi agencję turystyczną Perla Pag i po raz pierwszy trafiliśmy na chorwacką wyspę właśnie dzięki jej firmie. Szybki internetowy kontakt i już jesteśmy u pani Beaty, która potwierdziła, że na wyspie mechanika nie ma, a do najbliższego i jedynego, którego można polecić jest prawie 40 km. Mogliśmy się spodziewać, że będzie zajęty… no i był. Siedem samochodów czeka na naprawę i nie ma szans, by zajął się kolejnym w dodatku z niezidentyfikowaną usterką. Na szczęście udało się ubłagać, by specjalista zerknął na naszego Citroena C4.
Jak czeka się na samochód w Chorwacji? Stanęliśmy przed perspektywą spędzenia kilku godzin w szczerym polu, bo wokół warsztatu nie było praktycznie żadnej cywilizacji, ale mechanik, do którego się zgłosiliśmy zaproponował, że podwiezie nas do małego miasteczka znajdującego się w pobliżu, gdzie będziemy mogli coś zjeść i czegoś się napić. Z tym jedzeniem nie było tak różowo, ponieważ bar był czynny dopiero od 17-tej, ale usiedliśmy nad brzegiem zatoki popijając chłodne napoje i czekając na werdykt dotyczący Citroena. Szkoda tylko, że sprzęt plażowy został w samochodzie…
Po kilku godzinach bezczynności już prawie traciliśmy nadzieję, że uda się czegoś dokonać, ale w końcu na horyzoncie pojawił się nasz Citroen C4. Wymieniona została jedna aluminiowa rurka, druga ze względu na brak części została połatana, a koszt naprawy wyniósł 150 euro. Według specjalisty przyczyną był wiek i wysokie temperatury. Długo dziękowaliśmy, ale usłyszeliśmy kilkukrotnie, „gdyby nie pani Beata, nigdy bym Was nie przyjął. Mam za dużo pracy, a ludzi jak na lekarstwo”. Warsztat obsługuje Zadar, Pag i Nin i jest właściwie jedynym w okolicy. Mieliśmy dużo szczęścia, bardzo dziękujemy za pomoc.
Najnowsze komentarze