Do legendarnej „kaczuchy” stylistycznie nawiązywał już Citroën C3. Oczywiście było to podobieństwo tylko w ogólnym rysie nadwozia, choć nie da się ukryć, że pełne krągłości auto zostało znakomicie przyjęte przez rynek, może więc przydałoby się trochę odwagi i…
Pojawił się więc Pluriel. Rekreacyjny samochód, który jednak miał jedną cechę strasznie oddalającą go od 2CV – był drogi :-(
No ale za oryginalność trzeba płacić… Nie trzeba tego tłumaczyć tym, którzy kupują Bugatti Veyron, czy nawet trochę tańsze auta. Osobiście wolałbym wprawdzie Citroëna DS, ewentualnie jakieś brytyjskie cacko typu Morgan, czy Caterham, ale to są dla mnie nieosiągalne pieniądze. Może więc nową wersję Pluriela?
Citroën bowiem zaprezentował przed kilkoma dniami Pluriela Charleston, czyli auto w malowaniu zbliżonym do legendarnej wersji 2CV. Chyba szkoda słów – trzeba na to po prostu popatrzeć. Oto dwa samochody, którym braku oryginalności zarzucić nie można: Citroëny C3 Pluriel i 2CV, oba w wersjach Charleston.
KG
Najnowsze komentarze