Citroën SM od zawsze zajmował w sercu Adama szczególne miejsce i właściwie każdy inny model oznaczony szewronami, który trafił w jego ręce stanowił część ścieżki prowadzącej do spełnienia wielkiego marzenia, które przez wiele, wiele lat wydawało się nieosiągalne.
Kiedy pasja staję się sposobem nażycie, człowiek przestaje odczuwać, że w ogóle pracuje. Mało kto może powiedzieć z czystym sumieniem, że spełnia się w wykonywanym na co dzień zajęciu. Adam Piotrowski, założyciel Giełdy Klasyków, fotograf, grafik, kolekcjoner i wielki pasjonat zabytkowej motoryzacji ma szczęście robić w życiu to, co daje mu radość i satysfakcję. Po raz pierwszy spotkaliśmy się podczas Retro Motor Show w Poznaniu w 2024 roku, na którym prezentował spełnienie jednego ze swoich motoryzacyjnych marzeń – Citroëna SM, łączącego emocjonujące osiągi z komfortem charakterystycznym dla francuskiego producenta.
Produkowany w latach 1970 – 1975 Citroën SM jest niemal pod każdym względem wyjątkowy: ma oryginalną linię nadwozia, eleganckie wykończenie wnętrza oraz poziom zaawansowania technologicznego, który przewyższał inne modele oferowane w tamtym okresie. Oprócz hydropneumatyki samochód korzystał z układu kierowniczego Diravi o zmiennej, w zależności od prędkości sile wspomagania, ale najlepsze kryje się pod maską. Sercem modelu jest silnik opracowany przez markę Maserati, którego brzmienie dla zapaleńca takiego jak Adam jest muzyką dla uszu. Podczas tegorocznej edycji Retro Motor Show również spotkaliśmy się przy białym SM-ie z 1972 roku i mieliśmy okazję chwilę porozmawiać.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z zabytkową motoryzacją i jak powstała Giełda Klasyków, która jest miejscem w Internecie, którą zna chyba każdy entuzjasta klasycznych samochodów?
Zajmowałem się fotografią i tworzeniem stron internetowych, ale tym co pochłaniało mnie bez reszty było przeglądanie ogłoszeń zabytkowych samochodów. Nigdy nie miałem pieniędzy, żeby jakikolwiek sobie kupić, ale w zakresie wertowania ofert osiągnąłem poziom ekspercki. Pewnego dnia stwierdziłem, że skoro i tak się tym zajmuję, spróbuję podzielić się moimi znaleziskami z innymi. Początkowo założyłem blog, w którym opisywałem samochody znalezione w Polsce i na świecie. Dodawałem zdjęcia, ogłoszenie i kilka słów od siebie.
Wydawało mi się to bardzo ciekawe i pomysł wypalił. Bardzo szybko strona zdobyła ogromną popularność, wpisy trafiały w moment do dziesiątek tysięcy entuzjastów. Pojawili się też właściciele, którzy prosili mnie o pomoc w sprzedaży i pytali, czy mógłbym zaprezentować ich auto na swojej stronie. W taki sposób odmieniło się moje życie. Okazało się, że mogę robić to, co lubię i przy okazji jeszcze na tym zarobić.
Jak wyglądała droga do spełnienia marzenia i gdzie znalazłeś prezentowany w Poznaniu egzemplarz Citroëna SM?
Nie jest to mój pierwszy Citroën, ale każdy model jaki miałem, czy to CX, XM, czy C6 był po prostu kolejnym etapem ścieżki prowadzącej do tego jednego, wymarzonego modelu. Wreszcie, pod koniec 2023 roku stałem się szczęśliwym posiadaczem Citroëna z silnikiem Maserati. Rozglądałem się za nim na targach we Włoszech i we Francji, obserwowałem co i za jakie pieniądze można kupić. Wreszcie, znalazłem SM-a na aukcji w Szwecji i zaryzykowałem.
Zaryzykowałeś?
Samochód nie był odpalany od lat 90. ubiegłego wieku dlatego z tyłu głowy cały czas miałem, że to jeden z najbardziej zaawansowanych i skomplikowanych samochodów swojej epoki. Gdyby nie znajomość z Tomkiem – genialnym mechanikiem i świetnym kolegą – pewnie nie podjąłbym się wskrzeszania takiej mumii. Proces, który pozwolił wyjechać nim na drogę trwał łącznie 15 miesięcy.

Wymagało to ode mnie i Tomka wielkiego nakładu czasu i pracy, ale było warto. Zabawa ciągle trwa, SM przechodzi drobne naprawy, uszczelnienia wycieków, ale póki co 3 tysiące kilometrów za nami i SM zawsze do domu wrócił. Najwyżej dolewamy LHM-u i jedziemy dalej (śmiech), ale tak po prostu wygląda życie z tym samochodem – ciągła praca i opieka, która bynajmniej nie jest czymś nieprzyjemnym – daje mi dużo satysfakcji.
O Citroënie SM pewnie mógłbyś opowiadać bez końca. Jaka to wersja i jaka jest historia tego samochodu?
Historia powstania tego samochodu jest bardzo ciekawa. Citroën kupił Maserati w celu pozyskania silnika do budowy sportowego samochodu klasy Gran Turismo, o którym zawsze marzył, ale nigdy nie miał odpowiednich zasobów, by go stworzyć. W obliczu bankructwa Maserati, francuska marka postanowiła przejąć włoską firmę i wykorzystać jej potencjał przy projektowaniu nowego auta.
Inżynierowie Maserati otrzymali zadanie stworzenia silnika, który miał napędzać sportowy model Citroëna. Bardzo szybko wrócili z projektem, który zakładał zastosowanie silnika V8 o pojemności zmniejszonej z 4,2 do 3 litrów, jednak wkrótce okazało się, że nie spełnia on wymagań Citroëna. Francuzi wskazali, że ze względu na przepisy podatkowe, pojemność silnika musi zostać obniżona do 2,7 litra. Dzięki temu samochód miał być tańszy w sprzedaży.

Maserati stanęło przed trudnym zadaniem – nie mogli dalej zmniejszać pojemności silnika, redukując skok tłoka. Zamiast tego, postanowili obciąć dwa cylindry, tworząc tym samym unikalną jednostkę, która była przerobioną wersją V8-ki, w lekko złośliwy sposób dostosowaną do wymagań francuskich księgowych.
Paradoksalnie, chwilę później, silnik został ponownie powiększony do 3 litrów, co podważyło całą wcześniejszą decyzję o zmianie liczby cylindrów. Mój egzemplarz pochodzi z 1972 roku i należy do początkowej serii napędzanej jednostką o pojemności 2,7 litra z trzema gaźnikami.
Czym charakteryzuje się początkowa seria, czy ma swoje problemy wieku dziecięcego?
Pierwsza seria modelu miała fabryczną wadę silnika. Problem dotyczył łańcucha rozrządu, który miał tendencję do wyciągania się. Co ciekawe, w różnych krajach stosowano odmienne technologie modyfikacji i poprawy tego mechanizmu. Niemcy opracowali własne rozwiązanie oparte na napinaczach z Mercedesa i dedykowanych łańcuchach. Holendrzy mieli swój własny system, podobnie jak Włosi. W przypadku tego konkretnego egzemplarza, silnik został poprawiony zgodnie z włoską metodą, co można rozpoznać po specjalnych znacznikach nabitych na silniku, które zostały naniesione w fabryce Maserati w Modenie.
Poprzedni właściciel auta, wierząc plotkom albo widząc pierwsze objawy problemów, postanowił nie eksperymentować i zaplanował podróż do Włoch, aby dokonać naprawy bezpośrednio według wytycznych Maserati. Plan został zrealizowany, a całą wyprawę skrupulatnie udokumentował. Prowadził dziennik podróży, w którym zapisywał liczbę przejechanych kilometrów, zużycie paliwa i inne szczegóły. Dzięki temu wiem, że przy dynamicznej jeździe autostradowej, auto potrafi spalić nawet 18 litrów na 100 km.

Czy Twoje własne pomiary potwierdzają wynik a może jeździsz spokojniej?
Zużycie paliwa, jakie uzyskiwał poprzedni właściciel pokazuje, jak korzystał z tego samochodu – dynamicznie i z pewnością z gazem w podłodze, ale charakter SM-a zachęca, by mocniej nadepnąć prawy pedał. Po pokonaniu 3000 km muszę przyznać, że realne zużycie pozytywnie mnie zaskoczyło. W moich rękach spalanie w trasie wynosi średnio 11-12 l/100 km.
Czy po 3000 km jesteś w stanie potwierdzić, że Citroën SM wart jest czasu spędzonego na poszukiwania i wysiłku, jaki w niego włożyłeś?
Spełnia wszystkie moje oczekiwania i wspaniale się spisuje. Nie znam drugiego samochodu, który dawałby tyle komfortu, a jeździłem już wieloma Citroënami i kilkoma Maserati również. To wspaniały samochód. Uważam, że SM jest przykładem najlepszej epoki Citroëna, bez nadmiaru elektronicznych wspomagaczy. Uwielbiam brzmienie SM, moim zdaniem dźwięk silnika Maserati jest fantastyczny. Inny kąt rozwarcia cylindrów niż zazwyczaj w V6 oraz zasilanie gaźnikami dodają mu niepowtarzalnego charakteru. Z jednej strony dostarcza wspaniałego komfortu, a z drugiej ma ponadprzeciętne osiągi i to jest istota tego modelu. Do tego jego kształt – to od niego zaczęła się moja fascynacja modelem. Było nie było, jestem fotografem i zawsze uwielbiałem na samochody po prostu patrzeć.
Kiedy widzieliśmy się ostatnio mówiłeś, że nigdy go nie sprzedasz, a w tym roku za szybą pojawiła się karteczka z ceną. Zmieniłeś zdanie czy cena jest na tyle zaporowa, żeby odstraszyć potencjalnych chętnych?
Cena odzwierciedla trudność procesu, który kryje się za tym samochodem. Jedną rzeczą jest znalezienie odpowiedniego egzemplarza, a drugą – przygotowanie go do jazdy. Mamy w Polsce zaledwie kilka osób, które są w stanie zrobić to dobrze i zgodnie ze sztuką. Jeżeli znajdzie się chętny, na pewno nie pożegnałbym się z samym modelem. Musiałbym rozpocząć poszukiwanie kolejnego Citroëna SM od nowa, ponieważ to jest samochód, który po prostu trzeba go mieć w garażu! Mam też świadomość, że taka w założeniu chwilowa przerwa między jednym i drugim egzemplarzem mogłaby się przeciągnąć w długie lata. Dlatego wciąż nie opublikowałem ogłoszenia z SM na stronie Giełdy Klasyków.

Czy planujesz w najbliższym czasie prace renowacyjne lub modyfikacje?
Zastanawiam się nad zmianą koloru nadwozia, ponieważ biały lakier nie był pierwszym kolorem tego egzemplarza. Zadaję sobie pytanie, czy nie byłoby ciekawie wrócić do fabrycznej, zielonej karoserii… co jest dosyć szalonym pomysłem, zważywszy na fakt, że wnętrze wykończono niebieskim welurem. Bardzo ekstrawaganckie połączenie, ale nawiązuje do Francji z tamtego okresu. Póki co, to tylko rozważania, podoba mi się taki, jaki jest – daje dużo radości i być może taki właśnie pozostanie.
Bardzo dziękujemy za rozmowę!








































