Ciekawi ludzie, niezwykłe samochody, w tym jeden z najrzadszych na swiecie Citroenów z silnikiem Wankla czy Peugeot 406 z filmu taxi, pojawiły się dzisiaj na święcie Citroena w Gdyni. Od samego rana do późnego popołudnia świętowaniu nie było końca. Dla nas była to okazja do wielu rozmów z niezwykłymi osobami.
„Na naszą imprezę zapisało się blisko 50 właścicieli samochodów. W większości Citroenów, chociaż przyjadę też Peugeoty i Renault. Jesteśmy jedną wielką francuską rodziną” – mówi Paweł Ziemniewicz, współorganizujący obchody święta 100-lecia marki Citroen w Gdańsku. Gdy rozmawiamy, na placu przy porcie pojawiają się kolejne ciekawe samochody.
Jak się robi taką imprezę? Paweł Ziemniewicz i jego koledzy to osoby niezwykle znana w trójmiejskim świecie motoryzacji. Skrzyknął właścicieli m.in. za pomocą Faceboooka. Ale nie jest to takie proste, jakby się wydawało. Trzeba zaplanować miejsce, trasę, załatwić ciekawe miejsca do odwiedzenia i wyżywienie. „Wójt jednej z gmin pod Gdynią przyjmie nas grochówką” – śmieje się Paweł. – „A najeść się trzeba obowiązkowo. Na głodnego jeździ się dużo gorzej!”
A co się robi na takim spotkaniu? Z zewnątrz wydaje się, że ludzie stoją i rozmawiają. Maski pootwierane, trwają dyskusje, wymieniane są mniej lub bardziej fachowe uwagi. Każdy tu jest swój – nikt nie tworzy barier. Nawet jak ma samochód wart 100.000 złotych, nie ma tego dystansu. Rozmawiamy o wszystkim a Citroeny zbliżają ludzi. Atmosfera jest po prostu przyjazna.
„Citroeny kupują ludzie niezwykli. Bo nie jest wcale łatwo podjąć decyzję o takim zakupie. Wiele ci przeszkadza. Znajomi, którzy wiedza lepiej, gazety, które przekonują, że czarne jest białe” – mówi nam jeden z uczestników imprezy. Sam kupił wyjątkowy i rzadki model z zawieszeniem hydropneumatycznym.
Citroen Xantia V6 Exclusive
„Otworzyć Xantię?” – pyta właścicielka bordowej księżniczki. To również rzadki model, V6 z automatyczną skrzynią biegów, w wersji Exclusive. „To szczyt komfortu, samochód, który naprawdę kochamy” – mówi i zagania swoich panów do czyszczenia karoserii. Auto było myte o piątej rano i zdążyło się nieco zakurzyć. Zgromadzone wokół osoby śmieją się i przyjaźnie żartują. Atmosfera jest po prostu rodzinna. „Może pomożecie, zamiast tak żartować. Mam jeszcze kilka szmatek” – rzuca właścicielka.
Citroen BX 16V
BX’a projektował ten sam człowiek, który odpowiada za jeden z modeli Lamborghini. Za czasów swojej świetności takie 16V rozpędzało się do setki w 7,5 sekundy. Pytam dumnego właściciela, czy też mył rano swoje auto. „Oczywiście, pojechałem na myjnię przed spotkaniem” – potwierdza. Później okazuje się, że z samego rana wysłał fotkę na nasz profil na Facebooku. Citroen jest wyjątkowo zadbany. Ale to nie jedyny BX na tym spotkaniu.
Citroen GS 1974 z silnikiem Wankla
Właściciel tego auta ma powody do zadowolenia. To jeden z najrzadszych Citroenów na świecie. Citroen nie chciał, by pozostały w rękach właścicieli i próbował je wszystkie odkupić. Nie udało się – na szczęście! Przed autem stoi tabliczka wmontowana we fragment silnika. Informuje o parametrach samochodu.
„To samochód terenowy?” – dziwi się jeden z zainteresowanych przechodniów. Zmyliło go to, że GS jest podniesiony do pozycji serwisowej. „Nie, ma napęd na przednie koła” – cierpliwie tłumaczy właściciel. Wiele osób próbuje zajrzeć do silnika GS, ale nie jest to łatwe – to na tyle mała jednostka, że zmieściło się na niej pełnoprawne koło zapasowe. Samego silnika więc niestety nie widać!
Rządowy Renault Safrane V6
W pewnym momencie na miejsce startu podjeżdża rasowa francuska limuzyna z proporczykami – to francuskie flagi. Migają niebieskie flesze, ukryte w maskownicy. Wszystko jest jak w oryginale. „Brakuje mi jeszcze tylko oryginalnego, wystawianego na dach koguta. Porozmawiam z konsulem francuskim, wypatrzył tu w porcie francuski okręt wojenny (rzeczywiście, jest po drugiej stronie portu), może pomoże znaleźć mi ten sprzęt do Safranki?” – mówi właściciel i pokazuje zadbany samochód. Safrane ma nawet podwójną tylną szybę, żeby pasażerowie nie odczuwali warunków zewnętrznych, gdy kierowca wyjmuje coś z bagażnika.
Peugeot 406 prosto z planu z filmu Taxi
Gdy na parkingu pojawia się biała taksówka Peugeot, wiem już od Pawła Ziemniewicza, że to oryginalna czterystaszóstka prosto z planu filmu Taxi. To wersja bez tych wszystkich bajerów, które bohater filmu, Daniel włączał gdy chciał szybko jechać. Kilka chwil po niej pojawia się jeszcze drugi Peugeot, 306.
Napisz Taxi jest niestety zaklejony – to wymóg prawny.
Gdy my piszemy tą relację, impreza kończy się właśnie w Rumii. Dziękujemy za zaproszenie i na pewno w Trójmieście jeszcze się pojawimy! Zadowolone miny uczestników mówią same za siebie, prawda? Więcej zdjęć znajdziecie w galerii poniżej.
Najnowsze komentarze