Jednym z głównych problemów każdej władzy jest to, że ludzie mogą jeździć za granicę. A tam się napatrzą, nabiorą złych przyzwyczajeń i jeszcze potem narzekają, że we własnym kraju źle. Traf chciał, że jeździć za granicę muszę dużo i patrzeć jeszcze więcej. A potem wracam i jest mi wyjątkowo niedobrze. Wkurza mnie biegunka znakowa w Polsce. A może trafiłem na trop wielkiej afery, której skala znacznie przekracza sprawę ekranów dźwiękochłonnych?
Moje poczucie estetyki jest w Polsce wystawiane na ciężką próbę. Jest brzydko i jest w nadmiarze. Znakowo też. A przecież postawienie jednego znaku musi kosztować. No po prostu musi, bo zarobić powinien projektant, producent, instalator, montażysta, a nawet urzędnik, który zatwierdza kolejne znaki. Paranoiczna biegunka znakowa widoczna jest na każdym kroku. Oto droga krajowa duże miasto – duże miasto. Dojeżdżasz sobie do terenu zabudowanego, który oznajmia biała tablica i nazwa miejscowości. Wiesz, że powinieneś jechać 50? Oczywiście.
Ale projektant drogi dla Twojego własnego dobra oczywiście (no dobrze, nie czarujmy się – w rzeczywistości dla producenta, instalatora, montażysty… kosztorysu i siebie samego) zamontował na dojeździe do tej miejscowości 3 znaki o prędkości. Najpierw jest dziewięćdziesiąt, bo wcześniej można było jechać trochę szybciej. Później siedemdziesiąt a na samej miejscowości jeszcze pięćdziesiąt. Po co to wszystko?
Powiedzą ci, że dla bezpieczeństwa. Bo przecież jadąc tą drogą na pewno nie będziesz widział zbliżającej się miejscowości a już z całą pewnością możesz nie wiedzieć, że w terenie zabudowanym się człowiek spieszyć nie powinien. Ale te trzy znaki o prędkości to nie wszystko, o nie. Masz jeszcze kilka innych. Z litości poruszać ich już tutaj nie będę. Ale wkurza mnie to niesamowicie, bo traktują mnie, kierowcę, jak jakiegoś debila.
Wkurza mnie to też dlatego, że znaki drogowe nie są za darmo. Zarobić musi przecież każdy. Najpierw jakaś firma produkuje ten metal, plastik, beton. Potem to wszystko przybiera jakieś kształty. Ktoś montuje. Ktoś projektuje. Projektant, instalator, montażysta, producent. Łańcuch pokarmowy jest tak długi…
Mam wrażenie, że te znaki to afera większa, niż ekrany dźwiękochłonne. Serio. Hej, organy odpowiednie, nie czas się przyjrzeć temu procederowi? Z jakiegoś powodu mamy jedne z najdroższych dróg w Polsce.
Najnowsze komentarze