Abarth, Alfa Romeo, Chrysler, Citroën, Dodge, DS Automobiles, Fiat, Jeep, Lancia, Maserati, Opel, Peugeot, Ram Trucks, Vauxhall oraz najnowszy nabytek, chińska marka elektryczna Leapmotor to marki zarządzane przez Stellantis. Czy utrzymanie tak szerokiej oferty jest realne w dłuższej perspektywie?
Choć różnorodność marek wydaje się siłą Stellantis, to coraz częściej staje się także problemem. Wewnętrzna konkurencja między markami jest tak intensywna, że koncern balansuje na granicy opłacalności utrzymania, co pokazują kolejne wstrzymania produkcji.
Pomysłem na wszystkie 15 marek było wprowadzenie wspólnych platform, czyli podstawy samochodu. To jednak nie są wszystkie koszty: każda marka musi mieć własną identyfikację, unikalne elementy i nawet jeśli wykorzystuje większe lub mniejsze fragmenty nadwozia jak Peugeot 208, który powielany jest także jako Opel czy Lancia, to nadal te mutacje kosztują. Dla każdej z marek pracuje sztab ludzi.
Wewnętrzna konkurencja
Peugeot i Opel rywalizują w Europie o klientów w segmencie kompaktów. Jeep, Dodge i Ram Trucks konkurują w Ameryce Północnej, gdzie klienci mają podobne oczekiwania wobec SUV-ów i pickupów. DS Automobiles, Alfa Romeo i Maserati celują w segment premium i luksusowy. Z kolei Leapmotor, nowa marka w grupie, może stanowić zagrożenie dla tradycyjnych marek Stellantis w obszarze elektromobilności, zwłaszcza Citroën, Fiat i Peugeot. Citroën ma problem właśnie z marką Fiat.
Wspólny dach nie rozwiązuje problemu
Wbrew pozorom sprzedaż pod wspólnym dachem, w ramach tak zwanych Domów Stellantis, nie rozwiązuje problemu konkurencji a wręcz go potęguje, bo oprócz zewnętrznej konkurencji dochodzi jeszcze walka na poziomie danego kraju. Przykładowo, gdy dzisiaj w Stellantis Polska są znakomite oferty na sprzedaż Opla, ale to powoduje, że z kolei inne marki mają trudniej, bo dla nich nie starcza wsparcia.
Marki miały mieć 10 lat
Marki Stellantis miały otrzymać 10 lat na rozwój. Dzisiaj wydaje się to już mało realne i wydaje się, że następca Carlosa Tavaresa podejmie pewne decyzje znacznie wcześniej. 15 marek przez 10 lat to poważne wyzwanie finansowe a koncern nie ma aż takich środków ani tyle czasu. Jeśli będzie chciał utrzymać marki i obniżyć koszty, to samochody będą coraz bardziej podobne do siebie i niedługo nie trzeba będzie ich nazywać Oplem czy Peugeotem, bo wystarczy Stellantis 1, Stellantis 2, Stellantis 3 … i tak dalej.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów. Pomiary, spalanie, opinie
Co dalej?
Pod względem ilości marek w Stellantis panuje klęska urodzaju. Nie ma wyraźnego planu co z nimi zrobić – jedyny pewnik, który usłyszeliśmy w centrali, to „coś zrobić trzeba”.
Najnowsze komentarze