Rosnące ceny samochodów używanych skłaniają właścicieli do inwestowania większych kwot w utrzymanie obecnie posiadanych aut. Czy to się opłaca? To odwieczny dylemat, przed którym stają posiadacze.
Zobacz: Używany Citroën C5 2.0 HDi – rozsądny wybór
W redakcji posiadamy kilka starszych samochodów, o które staramy się dbać, by posłużyły nam jak najdłużej. Przegląd, wymiana płynów eksploatacyjnych, kontrola stanu samochodu raz na rok generuje koszty rzędu kilkuset złotych na samochód. Do tego dochodzi oczywiście koszt ubezpieczenia oraz ewentualnej naprawy lub wymiany zużytych części. Nie są to duże kwoty, jeśli samochód jest w bardzo dobrym stanie. Ale jeśli byśmy mieli auto mocno zapuszczone przez poprzedniego właściciela, w którym trzeba dużo naprawiać, wydatki zaczynają rosnąć.
Zobacz: Używany Citroën C4 Picasso z 2007 roku. Visiovan dla rodziny z dużą dawką komfortu
Weźmy na przykład takiego Citroëna Xantię. Zakup kompletnej belki tylnej, gdy przyjdzie na nią czas, to wydatek 700 złotych. Do tego dojdzie koszt robocizny, rozebrania praktycznie całego tyłu auta, złożenia na nowo a być może wymiana jakichś części, czyszczenia co najmniej korektora wysokości jeśli nie całego układu LHM. Z kilkuset złotych możemy dojść do tysięcy a wartości auta dużo nie podniesiemy. Będzie sprawne, bezpieczne i pojeździ dłużej.
Zobacz: Używany Citroën C5 X7 2.0 HDi 163 KM – najbardziej komfortowy samochód klasy średniej
W przypadku posiadanego przez nas Citroëna C5 sporo drobiazgów wymagało doprowadzenia do porządku po poprzednim właścicielu – policji. Samochód ma bardzo przyjemny w użytkowaniu silnik 3.0 V6, warto więc popracować nad ogólnym stanem auta by przyjemnie było nim jeździć. Samo polerowanie nadwozia, zrobione ze względów czysto wizualnych, po zniszczeniu lakieru na myjniach automatycznych, to kilkaset złotych i to raczej bliżej tysiąca. Do tego dodajmy czysto eksploatacyjne wymiany płynów i już robią się poważniejsze kwoty. A zrobić to trzeba. Wymieniliśmy też w nim opony – kosztowały ponad 1,5 tysiąca złotych. Starczą na kilka lat – ktokolwiek będzie jeździł tym autem, ma po prostu spokój.
Zobacz: Używany Citroën C5 I 2004 – niepozorny ale wygodny
Nawet najtańsze auto może może, jeśli chcieć je doprowadzić do całkowitego porządku, pochłonąć grube tysiące. W zamian nie otrzymamy samochodu nowszego, tylko bardziej pewne, w którym szansa na jakieś eksploatacyjne wymiany jest po prostu mniejsza. Jeżdżenie do czasu aż się zepsuje to proszenie się o poważne kłopoty.
Samochód składa się z tysięcy części i niektóre z nich zużywają się w czasie. Trzeba o tym po prostu pamiętać i pogodzić się z częstszymi wizytami w warsztacie. W przypadku każdego używanego samochodu coś ma prawo się zepsuć lub zużyć. Nawet jeśli są to rzeczy tak drobne jak żaróweczki podświetlenia, który zwykle wymienia się raz lub dwa razy na cały czas eksploatacji auta czy gałka zmiany biegów – bo i to się zdarza. Samo pranie tapicerki i doprowadzenie plastików do ładu (a przynajmniej czystości!) to też kosztuje. Nie tyle co nowe auto, ale jednak.
Starsze pojazdy są na swój sposób nieskomplikowane, także te Citroëna, wyposażone w układy hydropneumatyczne. Pompa, zbiornik, trochę przewodów wysokiego ciśnienia, dystrybutor hamulcowy, konżektor, korektor wysokości z przodu i z tyłu, kilka kól – i to w zasadzie wszystko. Ważne jest aby o cały taki układ dbać, po zakupie całość dobrze wyczyścić, przejrzeć, wymienić lub naprawić odpowiednimi zestawami zużyte elementy i będzie spokój na lata. Tyle, że to wszystko kosztuje.
Samochody używane, szczególnie te trochę starsze, mają też pewną cechę, która może okazać się zaletą: lista potencjalnych słabych punktów i częściej zużywających się elementów jest już dobrze rozpoznana, co ułatwia diagnozę i serwisowanie.
Duży kłopot mogą zacząć sprawiać ceny robocizny – o ile do niedawna praca mechaników była stosunkowo niedroga, to dzisiaj, przy całej tej galopującej inflacji oraz niestabilnym systemie prawnym, będzie po prostu drożej. I to jest jeden z problemów, z którymi właściciele używanych samochodów muszą sobie poradzić. Podrożały też części a nowe opłaty i podatki też nie ułatwiają używania auta starszego.
Na te zmiany zareagował jednak też rynek i ceny samochodów używanych poszły w górę, niejako idąc za trendem wyznaczanym przez auta nowe. Im mniejsza dostępność w salonach, tym wyżej wyceniane są używane. Niekiedy ceny zaczynają się robić zresztą dość absurdalne, bo są marki i modele, za które dzisiaj na przykład po trzech latach eksploatacji zapłacimy tyle samo, co te kilka lat temu w salonie. Uroki inflacji i popytu.
Niekiedy wydaje się, że lista wydatków w przypadku używanego samochodu nie ma końca. I jest to prawda – eksploatacja auto zużywa. Uniknąć tego się w przypadku rynku wtórnego po prostu nie da. Samochód nowy ma kilka lat gwarancji i daje spokój a niska cena zakupu używki to wymiana starszych części trochę na raty, podwyższając cenę zakupu i takie odkładanie wydatków w czasie.
Najnowsze komentarze