Koncern Stellantis, właściciel marek Citroën, DS Automobiles, Peugeot, Fiat, Jeep, Opel czy Alfa Romeo, stoi przed wyzwaniem zarządzania szerokim portfolio marek i modeli samochodów. Jednym z kluczowych zagrożeń, z jakim borykają się menedżerowie tego giganta motoryzacyjnego, jest kanibalizacja marek. Jest to zjawisko, w którym produkty różnych marek w ramach jednej firmy rywalizują ze sobą na tym samym rynku, co może prowadzić do obniżenia zysków całego koncernu.
Jednym z najczęściej podnoszonych przykładów kanibalizacji w Stellantis jest rywalizacja między Peugeotem 208 a Oplem Corsą. Oba modele są miejskimi hatchbackami, zbudowanymi na tej samej platformie CMP, oferującymi podobne silniki i wyposażenie. Klienci, którzy wahają się między tymi dwoma modelami, mogą czuć się zdezorientowani, co może wpłynąć na ich decyzję zakupową.
Podobna sytuacja ma miejsce w segmencie SUV-ów, gdzie modele takie jak Peugeot 3008, Citroën C5 Aircross i Opel Grandland X rywalizują o podobnych klientów. Wszystkie te modele mają zbliżoną wielkość, cenę oraz wyposażenie, co prowadzi do bezpośredniej konkurencji w ramach koncernu.
Koncern stara się temu przeciwdziałać na kilka sposobów:
- Różnicowanie produktów: Kluczowym sposobem na uniknięcie kanibalizacji jest stworzenie wyraźnych różnic między modelami różnych marek. Może to obejmować różnicowanie designu, wyposażenia, a także skierowanie produktów do różnych segmentów rynkowych. I tak się w zasadzie dzieje. Jednak część klientów zwraca również uwagę na to, co znajduje się pod nadwoziem a tam często mamy do czynienia z dokładnie takimi samymi rozwiązaniami.
- Segmentacja rynku: Stellantis powinien precyzyjnie segmentować rynek i kierować poszczególne modele do różnych grup docelowych. Na przykład, jedna marka może być bardziej luksusowa, podczas gdy inna bardziej przystępna cenowo. Tutaj koncern również stara się różnicować marki, jednak widać wyraźnie, że nie w każdym wypadku to się udaje – Peugeot bardzo często jest priorytetyzowany kosztem innych.
- Jasna komunikacja marki: To najsłabsza chyba strona Stellantis – koncern powinien mocniej inwestować w budowanie silnej tożsamości każdej marki, aby klienci dokładnie wiedzieli, czego mogą się spodziewać po danym modelu i marce. Dzisiaj komunikacja jest mocno ograniczona, co szczególnie mocno odczuwamy w Polsce. Zaangażowanie Stellantis w promocję i działania z poszczególnymi markami są bardzo mocno ograniczone.
Można by zapytać – ale po co to różnicowanie, skoro koncern i tak sprzeda auto? W tej sytuacji warto by jednak iść dalej i zapytać dlaczego w ogóle używać nazw marek. Nie lepiej od razu zrobić samochodu S1, S2, S3, S4… ? Po co Stellantis marki w ogóle? Na razie kanibalizacja marek nie jest zjawiskiem zbyt widocznym – jednak sam koncern przyznaje, że niektóre z nich być może będą nie do utrzymania.
Najnowsze komentarze