W przyszłym tygodniu w Amsterdamie dojdzie do spotkania przedstawicieli firm Renault oraz Nissan. Być może pojawi się też Daimler. Według informacji, które docierają do nas z Paryża, nagły upadek Carlosa Ghosna rozpętał walkę o władzę między koncernami oraz trzęsienie ziemi w samym Renault. Korporacja próbuje się odnaleźć w nowej sytuacji, a dla wielu menadżerów jest to okazja do wewnętrznych zmian.
To jest wojna! Francja i Niemcy kontra Japonia
Chcesz pokoju, szykuj się na wojnę, mówi znane powiedzenie. Nissan i Renault twierdzą, że są w pełni zaangażowane w partnerstwo, ale przygotowują się do potężnej bitwy o kontrolę nad największym na świecie sojuszem samochodowym. Sprawa jest o tyle trudniejsza, że rządy Francji oraz Japonii chcą tu rozegrać inną bitwę, dyplomatyczno-gospodarczą. Na dodatek jest jeszcze Mitsubishi i… Mercedes. Mamy więc przedziwną sytuację, gdzie Francja walczy z Japonią, wspierana przez Niemcy, które jednak nie do końca chcą być sojusznikiem, a bardziej widzą w tym swój interes.
Wszystkie problemy wyjdą na światło dzienne
W tej wojnie nie będzie brało się jeńców. Stawką jest bowiem kontrola i potężne pieniądze. Dlatego w obu koncernach trwają gorączkowe poszukiwania argumentów i dokumentów do spotkania. Innymi słowy wytaczane są ciężkie działa, a to, co było zamiecione pod dywan, może teraz znaleźć się w świetle reflektorów. Carlos Ghosn uratował Nissana przed upadkiem 19 lat temu, ale dzisiaj to nie ma znaczenia. Nissan ma dużo mocniejszą pozycję, sprzedaje miliony samochodów i chciałby kontroli znacznie większej, niż do niedawna. Sojusz Nissan-Renault ma stać się… sprawiedliwy. Co to oznacza? Japonia chce mieć większą kontrolę.
Sojusz Francja-Niemcy kontra Japonia?
Jednym z rozważanych scenariuszy jest wprowadzenie do gry Niemców. Daimler, z którym Renault i tak już współpracuje, miałby wzmocnić europejską część sojuszu. Firmy działają razem od ośmiu lat w zakresie samochodów dostawczych oraz ostatnio jednostek napędowych. O co toczy się gra? Nissan ma zaledwie 15% udziałów w Renault i brak prawa głosu. Natomiast Renault, a więc w pewnej części także francuskie państwo, ma aż 43% głosów w Nissanie. Japończycy sprzedają 5,8 miliona aut rocznie, Francuzi 3,7 miliona. Różnica widoczna gołym okiem.
Walka o władzę, wojna o wszystko, fatalny moment
Konflikt przyszedł w bardzo złym momencie. Wprowadzanie pojazdów elektrycznych i systemów do autonomicznej jazdy to wielkie wyzwanie, które wymaga ogromnych inwestycji oraz konsekwencji. Zmiana prezesa, areszt i konflikt to ostatnia rzecz, której potrzebują koncerny. Inwestorzy obawiają się niszczycielskiej siły tej wojny.
Najnowsze komentarze