Rosnące ceny nowych i używanych samochodów oraz zmniejszenie ich dostępności powodują, że coraz więcej osób przedłuża czas użytkowania aktualnie posiadanego modelu. Jest to rozsądne, zakup kolejnego może być trudny.
Producenci nie są w stanie dostarczyć zaplanowanych ilości nowych samochodów na rynek. To powoduje wydłużenie czasu oczekiwania na niektóre modele do ponad roku oraz wzrost cen. Dokładając do tego inflację mamy sytuację, w której zakup nowego auta jest poważnie utrudniony. To zwiększa w naturalny sposób zainteresowanie samochodami używanymi. Ale nie ma tak łatwo, dostępność aut na rynku wtórnym również się zmniejsza.
Głównym źródłem kilkuletnich używanych samochodów były floty i ubezpieczalnie. Te pierwsze mają dzisiaj poważny problem: nowe auta zdrożały a przechodzenie części producentów na benzynę i hybrydy nie sprzyja łatwym decyzjom. Zakup samochodu benzynowego to wyższe koszty eksploatacji a hybryda znacznie wyższy koszt zakupu i konieczność inwestycji w ładowarki na firmowych parkingach, czyli koszty, koszty i jeszcze raz koszty. Księgowi tego nie lubią. Floty niechętnie więc wymieniają swoje auta i nie zawsze mają na co, bo poszczególne marki koncentrują się na najdroższych wersjach, z tymi tańszymi a właściwie z ich dostępnością bywa bardzo różnie.
Zobacz: Używany oszczedny i tani. Jak znaleźć okazję?
Ubezpieczalnie, które handlowały samochodami powypadkowymi, a może raczej firmy z nimi współpracujące, też nie mają lekko. Brak możliwości szybkiego zakupu nowego auta i kłopoty na rynku wtórnym zmniejszają w pewien sposób podaż powypadkowych, bo dzisiaj wiele osób woli naprawiać i trzymać swój dobrze znany samochód.
Klienci, którzy do tej pory sprzedawali używane auta i wymieniali na trochę młodsze, też ograniczyli te wymiany. Nie za bardzo jest wybór w zakupach a w starsze auto można włożyć kilka tysięcy i wydłużyć jego życie, szczególnie jeśli zrobi się to kompleksowo. Renesans przeżywają warsztaty, które potrafią sprawnie takich klientów obsługiwać, rośnie popularność car detailingu do którego dzisiaj nie trafiają już tylko nowe drogie auta na ceramikę, ale też te starsze, żeby je kompleksowo przygotować wizualnie do dalszej eksploatacji.
Podsumowując, mamy dzisiaj do czynienia z ograniczeniem podaży przy jednoczesnym zachowaniu a nawet zwiększeniu popytu. Ceny, co wynika z mechanizmów rynkowych, muszą po prostu iść w górę. A idą również, przypomnijmy, przez inflację.
Zobacz: Używany Citroen C5 czy Peugeot 508?
Kto zyskuje, kto traci? Zyskują warsztaty, szczególnie te, które obsługują najpopularniejsze kategorie aut, te wraz z branżą części mają wzrosty i wielotygodniowe nieraz kolejki. Rośnie też branża związana z autogazem, rosnące ceny benzyny i oleju napędowego spowodowały kolejny boom na instalacje LPG. Technologia bezpieczna, dopracowana. Rośnie też zainteresowanie używanymi autami elektrycznymi, widać ożywienie na rynku nowych elektryków, bo te – póki co – są trochę łatwiej dostępne, niż tańsze i przynoszące mniej zysku fabrykom spalinowe.
Tracą sprzedawcy nowych aut, bo chociaż wyprzedają wszystko „na pniu”, to nie mają czym handlować. Problem zaczyna dotykać praktycznie wszystkich marek. Żeby się ratować handlują używanymi, ale skąd je brać w wymaganych ilościach? W sieci mnożą się reklamy „odkupimy Twoje auto od ręki” a oferowane ceny są naprawdę niezłe. Tyle że mało kto chce sprzedawać. Tracimy też my, klienci. Nie jest to już rynek klienta, ale rynek sprzedawcy – posiadacza samochodu.
Odpowiadając więc na tytułowe pytanie: czy warto dzisiaj sprzedać swój samochód – raczej nie, chyba że następca już czeka gotowy do odbioru. W przeciwnym wypadku możemy mieć poważny problem ze znalezieniem kolejnego aut a szukając okazji łatwo wpakować się na minę.
Najnowsze komentarze