Dacia nie ma zamiaru rezygnować z napędów spalinowych i będzie je sprzedawać tak długo, jak będzie to dozwolone prawnie, czyli co najmniej do 2035 roku. Szef marki uważa, że elektryfikacja czyni samochody niedostępnymi, luksusowymi w rozumieniu takim, że stać na nie bardzo mało osób. Jako przykład Dacia podaje swoje modele Spring i Sandero.
Dacia Spring kosztuje bazowo 106 tysięcy złotych. W tej cenie otrzymujemy 4-osobowe auto, które ma zasięg 230 kilometrów. Świetnie sprawdzi się w mieście, ale jego cena jest prawie dwukrotnie wyższa niż najtańsze auto spalinowe. Dacia Sandero z 90-konnym silnikiem TCE kosztuje 62.900 zł. Za tą kwotę otrzymujemy większe, 5-osobowe auto z dużo większym zasięgiem.
Dacia twierdzi, że dalsze obniżanie cen elektryków nie jest możliwe i nie widzi na dzisiaj sposobu, w jaki można by zbliżyć cenę auta spalinowego do elektrycznego. Dopóki nie pojawią się znacznie tańsze akumulatory, a nic na to nie wskazuje, to nie ma szans na tanie pojazdy elektryczne w Europie.
Dacia będzie więc skupiać się na rozwoju napędów spalinowych. Pracuje m.in. nad mocniejszą odmianą silnika z LPG, który miałaby się pojawić pod maską modelu Bigster. Wprowadza również 140-konną hybrydę – najpierw w Dacii Jogger – w której silnik 1.6 jest wspomagany przez silnik elektryczny, rozrusznik i akumulator o pojemności 1,2 kWh.
Priorytetem pozostanie LPG – samochody z fabryczną instalacją gazową stanowią dużą część sprzedaży a takie rynki jak Polska, Włochy czy Turcja są tutaj liderami. W Polsce ponad 80% klientów decyduje się na Dacię Jogger z autogazem, co pokazuje jaki jest potencjał tego rozwiązania. Coraz częściej na LPG decydują się też klienci we Francji i Niemczech, co ma związek z rosnącymi cenami benzyny i oleju napędowego.
Marka będzie rozwijać gamę produktową: przed nami premiery Dacii Duster 3 i Dacii Bigster a potem kolejnych modeli. Nie ma w planach ich wersji elektrycznych – bo te byłyby dla klientów po prostu za drogie.
Najnowsze komentarze