Zwiedzili już prawie całą Europę, zarówno te bliższe, dalsze, cieplejsze, jak i chłodniejsze kraje. Jako środek transportu od lat służy Dacia Logan MCV z silnikiem 1.2 o mocy 75 KM oraz instalacją LPG. Być może pamiętacie historię Pana Adama, który zmodyfikował samochód i wraz z małżonką podróżuje nim po świecie? Dziś zapraszamy na wrażenia z kolejnych podróży Loganem MCV, które nadesłał do nas Pan Adam.
Tym razem postanowiliśmy poeksplorować naszą Dacią Logan MCV samą północ Finlandii i Norwegii, uwzględniając koło podbiegunowe, pas przygraniczny z Rosją oraz Lofoty. Sytuacja na drogach, jak to w Skandynawii – pełen spokój i trzymanie się ograniczeń. Poza Szwecją, napotkaliśmy raczej znikomą ilość fotoradarów, ale warto uważać na drogi płatne w Norwegii. Zrezygnowaliśmy z zakupu urządzenia bezprzewodowego, które automatycznie zlicza opłaty za odcinki płatne. Zamiast tego otrzymamy rachunek już w Polsce, pocztą. Do tej pory nic nie przyszło, ale podobno dzieje się tak bardzo często, gdy była to nasza pierwsza podróż, a kwota sumaryczna nie jest gigantyczna (według moich obliczeń powinno wyjść około 500 zł). Polecam jedynie zarejestrować przed wyjazdem swoje auto na oficjalnej stronie. Dzięki temu zostaniemy zaszeregowani do odpowiedniej kategorii ekologicznej pojazdu. W przeciwnym wypadku policzą jak za starego diesla.
W Szwecji standardowo napotkaliśmy pustki na drogach lokalnych. Spać można praktycznie wszędzie, a wjazd do lasu, czy znalezienie pustej miejscówki przy jeziorze nie stanowi problemu. Polecamy szczególnie tereny w pobliżu Kiruny. Finlandia zaskoczyła nas z kolei nie tylko pustymi drogami, czy kilkoma kamperami z Polski, ale głównie ilością reniferów, które w odróżnieniu od polskich dzików zupełnie nie przejmują się samochodami. W żadnym wypadku nie należy trąbić, ponieważ można je łatwo spłoszyć. Finowie są bardzo wyczuleni na renifery i zazwyczaj spokojnie czekają, aż łaskawie zejdą z drogi. W ostateczności możemy powoli spróbować się między nimi przecisnąć. Dobre długie światła w nocy to podstawa, bo mit o tym, że renifery mają pomalowane poroża farbą fluorescencyjną, możemy włożyć między bajki.
Kamperowanie w Norwegii i dostęp do LPG
Na północy Norwegii możemy oczywiście liczyć na piękne widoki (o Lofotach się tutaj rozpisywać nie będę), ale w kontekście kamperowania jest bardzo ciężko. Poza oficjalnymi polami kempingowymi praktycznie wszystkie potencjalne miejscówki są oznakowane specjalnie jako miejsce niedozwolone do biwakowania. Nie dziwi nastawienie Norwegów, zważywszy na ogromną ilość wielkich domów na kółkach na niemieckich, holenderskich i francuskich tablicach zajmujących każdą wolną przydrożną przestrzeń. My zawsze odliczaliśmy z godzinę dodatkowo na poszukiwanie jakiegoś małego lasku, czy opuszczonego terenu, a i tak wybierane miejsca trudno byłoby nazwać bardzo odludnymi. Jak ktoś ma wystarczająco czasu, to może śmiało z Lofotów na czas spania uciekać do północnej Szwecji – jest stosunkowo blisko.
Podsumowując Skandynawię, można powiedzieć, że im dalej przemieszczamy się na trasie Finlandia-Szwecja-Norwegia, tym więcej ludzi na drogach, a i miejscówkę na spanie na dziko coraz trudniej znaleźć. Jak już zdecydujemy się po raz czwarty wrócić w te rejony, to raczej jechałbym przez Finlandię i Szwecję, a Norwegię odpuścił. Jeśli chodzi o LPG, to w Szwecji i Norwegii w każdym większym mieście powinniśmy znaleźć stację czynną niestety zwykle w godzinach a’la Poczta Polska. Finlandia to oczywiście całkowity brak gazu i smutna konieczność jazdy na benzynie. Warto się pocieszyć, że przynajmniej przepłuczemy wtryskiwacze i pompę paliwa.
Start na Bałkanach
Tegoroczną podróż zaczęliśmy kilkunastodniowym rajdem głównie po Bałkanach Zachodnich. Warto nadmienić, że poza Macedonią Północną wszystkie kraje posiadają porządną sieć autostrad (nawet Kosowo!). Opłaty standardowo są pobierane przy bramkach, nie warto bawić się w żadne systemy automatycznego poboru, jeśli będziemy tam ledwie kilka dni. Tutaj szczególnie uczulam na policję, z którą mieliśmy kilkukrotnie do czynienia. Gdy nie jedziemy autostradą, czy inną autostrado-podobną drogą, lepiej trzymać się ograniczeń, nawet jeśli są często bezsensownie niskie, a przed nami prosty odcinek drogi. W Macedonii praktycznie na każdym takim odcinku 'suszą’ może i starym sprzętem, ale mogącym spokojnie ściągnąć nas z kilku kilometrów.
Mieliśmy wątpliwą przyjemność spotkania z patrolem policji. Nasza Dacia Logan MCV została zatrzymana razem z ciągiem lokalnych kierowców, także jazda miejscowych średnio może być wyznacznikiem miejsc 'bezpiecznych’. Na taki wypadek polecam mieć ze sobą w gotówce euro. Da się oczywiście negocjować i jak w naszym przypadku obyło się bez jazdy na komendę, żeby odebrać prawo jazdy, ale trzeba być świadomym, że dla obcokrajowców konieczność zapłaty kary następuje w najbliższym komisariacie. Kara wyliczana jest w euro, którego nie wypłacicie w standardowym bankomacie!
Zobacz także: Używana Dacia Dokker jako bardzo tani kamper. Funkcjonalny zestaw do konwersji
W naszym przypadku, z racji posiadanych jedynie 70 euro, udało się wynegocjować po prawie godzinie rozmów, mandat właśnie do tej kwoty (z początkowej wartości 300 euro). No i oczywiście uwaga na pojedynczych policjantów, którzy mimo braku fotoradaru będą próbować wmówić wam przekroczenie prędkości. Po chwili bez ogródek zaproponują łapówkę 'na kawę’. Także podróżując po lokalnych bałkańskich drogach można poczuć się jak w opowieściach rodziców z lat 90-tych, gdy dawanie łapówek jeszcze się zdarzało.
Jeśli chodzi o miejsca do spania, to nie ma żadnego problemu – miejsc jest nadal stosunkowo dużo, mimo postępującej deweloperki bliżej wybrzeża. Aplikacja Park4Night spokojnie tutaj wystarczy. Na drogach coraz mniej złomów, no może poza Albanią, gdzie ciągle niepodzielnie królują Mercedesy (stare jak i nowe). Przejazd przez granicę raczej szybki i prosty, ale zawsze może się zdarzyć, że jakiś dyplomata, czy urzędnik z obstawą będzie przekraczał granicę, wtedy na porządku dziennym jest zamykanie wszystkich szlabanów na godzinę lub dwie. Nawet strajk i niezadowolenie kierowców w postaci trąbienia na pograniczników nic nie daje. Zostaje nam tylko spokój i przyłączenie się do kakofonii.
Dacią Logan MCV w kierunku Turcji
To już inny świat niż 'zwykłe’ Bałkany. Zaczęliśmy od dłuższej odprawy w towarzystwie w pełni umundurowanych żołnierzy, podczas której zeskanowali nasze twarze i dopiero tam, dwóch tygodniach ktokolwiek zainteresował się zawartością bagażnika. Praktycznie od razu po przekroczeniu granicy na drogach większość aut jest biała, co robi niezłe wrażenie. Korzystając z sieci autostrad, dojechaliśmy Loganem MCV aż do Gaziantep. Trzeba tylko uważać na regularne kontrole dokumentów, które realizowane są nawet na autostradzie w postaci zwężającej się bez ostrzeżenia z trzech do jednego pasa autostrady. W naszym przypadku za każdym razem kazali nam od razu jechać dalej, ponoć jest to standard z uwagi na nikłą znajomość angielskiego w tureckich służbach. Mimo to widok opancerzonych transporterów, drutu kolczastego i w pełni uzbrojonych żołnierzy może zdziwić kogoś przyzwyczajonego do podróży po Unii Europejskiej.
W Turcji drogi niestety płatne są za pomocą domyślnie dobrze działającego systemu automatycznego, który wymaga jedynie wizyty na lokalnej poczcie (mimo zapewnień, praktycznie nie da się kupić specjalnej naklejki na szybę na stacjach benzynowych) i konieczności wpłacenia pewnej kwoty na swoje konto. Niestety aplikacja umożliwiająca sprawdzenie aktualnego salda nie działała, polecili nam wpłacić równowartość 200 zł, co miało nam pozwolić objechać Turcję. Polecam wykupić u swojego operatora pakiet internetowy, który pozwala na dostęp do Internetu także poza Unią (Orange/Nju pozwala np. wykupić 10 GB na 15 dni w cenie 80 zł). Jest to o wiele prostsza opcja niż kupowanie w każdym kraju lokalnej karty SIM.
Nowa Dacia Jogger z salonu. Ile kosztuje? Sprawdź cenę, wersję, wyposażenie
Turcja – miejsca do spania, ceny, wskazówki
Aż do Gaziantep nie mieliśmy problemu ze znalezieniem miejsca do spania. Oczywiście z uwagi na klimat w centralnej i wschodniej Turcji możemy się spodziewać raczej płaskich pustkowi zamiast leśnego zagajnika. Niemniej jednak bez problemu znajdziemy odludne miejsce z dala od drogi. Warto też wspomnieć, że przynajmniej w pewnej odległości od syryjskiej granicy (okolice Gaziantep i samo miasto) jest bezpiecznie, a informacje pisane przez żądnych sensacji dziennikarzy o szajkach uchodźców grasujących po całkowicie zniszczonym niedawnym trzęsieniem ziemi mieście nie są prawdą. Hotele działają normalnie, a wieczorem można znaleźć knajpki, gdzie lokalna młodzież (również ta muzułmańska) lubi sobie wypić.
Jeśli już jesteśmy przy spędzaniu wolnego czasu, to warto jeszcze w Serbii nakupić dobrych piw, bo w większości przypadków w całych Bałkanach i Turcji królują zwykłe lagery typu Efez. W samej Turcji trochę ciężej oczywiście znaleźć sklep, który oferuje alkohol, ale nadal jest to spokojnie możliwe. Warto patrzeć w Google Maps na zdjęcia wnętrz sklepów. Samo zwiedzanie jest faktycznie drogie, ponieważ z uwagi na inflację, ceny muzeów w Turcji dla obcokrajowców podane są w euro i standardowa cena to 20-40 euro za osobę. Dla 'giaurów’ zawsze na miejscu przed wejściem do meczetu jest szal i długa spódniczka, także nie ma potrzeby zabierać swoich.
Podsumowanie wypraw z pierwszej połowy 2024
Nasza wycieczka zajęła równo 3 tygodnie. W większości przypadków spaliśmy w naszej Dacii Logan MCV. Jest bezpiecznie, a poczucie lekkiej egzotyki względem tego, co widzimy w centralnej Europie, jest bezcenne. Nie warto jednak liczyć, że gdziekolwiek będzie tanio – ceny są dość zbliżone do polskich, a hotel w Ankarze czy nawet w stosunkowo taniej Podgoricy to wydatek minimum 200-300 zł. Na szczęście LPG wszędzie dostępne i często tańsze niż w Polsce.
Kolejne plany wyjazdowe i rajd Budapeszt-Bamako!
Jeszcze w tym roku planujemy 2-tygodniowy wyjazd na południe Włoch oraz 5-dniowy wyjazd do Ukrainy, w tym Lwów i Kijów. Przyszły rok to 3 lub 4-tygodniowy wyjazd do Wielkiej Brytanii i Irlandii, a początek 2026 roku to rajd Budapeszt-Bamako!
Tekst: Adam Kasprzak, redakcja
Zdjęcia: Adam Kasprzak
Najnowsze komentarze