wtorek, 5 lipca, 2022
Francuskie.pl - Dziennik Motoryzacyjny
Reklama
  • Kontakt
  • Organizujesz zlot?
  • Współpraca
  • Redakcja
Francuskie.pl - Dziennik Motoryzacyjny
Brak wyników
temu
  • REKLAMA
  • Wiadomości
    • Alpine
    • Citroen
    • Dacia
    • DS
    • Nissan
    • Opel
    • Peugeot
    • PSA
    • Renault
    • Różne
  • Testy
    • Alpine – testy i opinie
    • Citroen – testy i opinie
    • DS – testy i opinie
    • Dacia – testy i opinie
    • Peugeot – testy i opinie
    • Renault – testy i opinie
  • Przeglądy Prasy
  • Historia
    • Artykuły o historii motoryzacji
    • Historia Citroena
    • Historia Peugeot
    • Historia Renault
  • Wydarzenia
  • Wyprawy
    • Australia
    • Europa
    • Krym
    • Nowa Zelandia
    • Turcja
  • Katalog
    • Alpine
      • Alpine A110
    • Citroen
      • Citroen C1
      • Citroen C2
      • Citroen C3
      • Citroen C3 Aircross
      • Citroen C3 Picasso
      • Citroen C4
      • Citroen C4 Picasso
      • Citroen C4 Cactus
      • Citroen C5
      • Citroen C5 Aircross
      • Citroen C6
      • Citroen C-Elysee
      • Citroen Berlingo
    • Dacia
      • Dacia Dokker
      • Dacia Duster
      • Dacia Lodgy
      • Dacia Logan
      • Dacia Sandero
    • DS Automobiles
      • DS3
      • DS3 Crossback
      • DS4
      • DS5
      • DS7 Crossback
    • Peugeot
      • Peugeot 108
      • Peugeot 208
      • Peugeot 2008
      • Peugeot 301
      • Peugeot 308
      • Peugeot 3008
      • Peugeot 508
      • Peugeot 5008
      • Peugeot Expert
      • Peugeot Partner
      • Peugeot Traveller
    • Renault
      • Renault Clio
      • Renault Captur
      • Renault Espace
      • Renault Fluence
      • Renault Kadjar
      • Renault Kangoo
      • Renault Koleos
      • Renault Megane
      • Renault Talisman
      • Renault Scenic
      • Renault Trafic
      • Renault Twingo
      • Renault Twizy
      • Renault Zoe
  • Kontakt
Francuskie.pl - Dziennik Motoryzacyjny
Brak wyników
temu
Główna Wiadomości Dacia

Dacia Sandero 1.6 MPI: test długodystansowy, dzień 2

Krzysztof Gregorczyk autor Krzysztof Gregorczyk
2009-03-13
w Dacia, Europa, Wiadomości, Wyprawy
Czas czytania 13 minut
52 4
0
48
UDOSTĘPNIEŃ
161
ODSŁON
UdostępnijTwitterPoleć

Zobacz również

Renault zainwestuje 2 miliardy reali w Brazylii

BP kontra Orlen. Wojna na promocje – czy ma to sens?

Citroën AMI jako nowa odsłona kultowego 2CV. Kupilibyście go?

Jedziemy Dacią Sandero w wersji Laureate, wyposażoną w silnik benzynowy 1.6 MPI, przez pół Europy. W planach mamy odwiedzić m.in. Rumunię, Bułgarię i Serbię. Jak na tydzień to długa trasa, ale w ten sposób mamy zamiar poznać wszystkie plusy i minusy tego samochodu. Reporterski sprzęt zajmuje nam cały bagażnik.


Hotel w Debreczynie to tylko jedna gwiazdka, ale standard jest przyzwoity. 7900 forintów i dwie osoby mają do dyspozycji czysty pokoik z łazienką. Wykończenie coś typu późny Gierek w Polsce, jednak za te pieniądze naprawdę nie można narzekać. W cenie brakuje śniadania, akurat dzisiaj rano nie można go dokupić. Trudno, zjemy już w Rumunii, licząc na lokalne przysmaki. Dużym atutem hotelu jest polskojęzyczna obsługa, bo węgierski jest dla nas mało strawny.

Ruszamy bladym świtem w stronę granicy z Rumunią. To niedaleko, jednak dobre drogi kończą się bardzo szybko za Debreczynem, zapowiadając chyba to co będzie się działo już za granicą. Dojeżdżamy na przejście i tutaj zaskoczenie. Uprzejmym gestem jesteśmy proszeni o dokumenty. Celnik widząc polskie dowody rzuca ledwie okiem, macha ręką – jechać, jechać. Tyle, że my jeszcze nie możemy, bo w Rumunii obowiązuje tzw. Rowinieta. Za 4 euro już legalnie poruszamy się po drogach – ta winieta starczy na tydzień. I zaczynamy świetnie rozumieć, co przyświecało projektantom zawieszenia Dacii Sandero (a wcześniej i Logana oraz Logana MCV). A w głowie pozostaje pytanie, na co idą pieniądze z rumuńskich winiet – na drogi na pewno nie.


Dziura na dziurze dziurę pogania

Asfalty w tym kraju zasługują bowiem na zupełnie oddzielny rozdział w tej opowieści. Już pierwsze kilometry od granicy uświadamiają nam, że łatwo nie będzie. Kierujemy się drogą na miasto Orodea. Mimo dwóch pasów ruch jest bardzo duży. Mamy skojarzenia z trasą Warszawa – Konin – Poznań, z czasów przed otwarciem autostrady. Ale bynajmniej nie ze względu na jakość nawierzchni, która jest tragiczna, tylko na ilość aut. Sznury ciężarówek i auto osobowych. Tu przydaje się polska praktyka i trochę agresywnej jazdy, bo wymuszanie i zajeżdżanie drogi to rumuński standard w każdym regionie tego kraju. Sama droga to zlepek dziur i łat na starszych dziurach i łatach. Łata na łacie łatą pogania, dziura miesza się z dziurą i tak ciągle. Krótko mówiąc – Sandero musi na każdym kroku udowadniać, że zaprojektowano je w Rumunii.  I jakoś daje radę.  Skręcamy na zdecydowanie bardzo malowniczą, ale dziurawą – i to dosłownie – jak ser szwajcarski, drogę w kierunku Devy. Wiedzie przez park narodowy Apuseni.

Przejazd w kategoriach widokowych zasługuje na najwyższe uznanie. Natomiast kierowca musi z ogromną uwagą wytężać wzrok i znajdować dziury. A tych na 100 metrów potrafi być kilkanaście, w tym takie, w których koło Dacii Sandero mieści się bez problemu do połowy. Na gorąco komentujemy, że nie wyobrażamy sobie jazdy po zmroku – my i tak poruszamy się wolno, z prędkościami od 40 do 70 km/h, w nocy to chyba byłoby dwa razy – żeby dojechać. Wniosek dla nas – musimy wybierać drogi główne. Jazda tymi oznaczonymi na mapie jako żółte oznacza dużo zmarnowanego czasu. Po drodze spotykamy od czasu do czasu policję. 95% radiowozów to Dacie Logan.


 

Wracamy do Dacii Sandero. Mimo naprawdę trudnych warunków drogowych, dziur, łat, nierówności, samochód trzyma się drogi, przy tym zachowany zostaje jakiś jednak komfort jazdy. Dacii Logan, Logan MCV i Sandero po rumuńskich drogach jeździ mnóstwo. Oczywiście są też starsze Dacie, i ta marka po prostu przeważa. Trudno przejechać kilometr bez zobaczenia któregoś z modeli. Na niektórych podwórkach widzimy po 2-3 samochody w różnym wieku – i stanie.

Spalanie wzrosło, jedziemy przez góry

Sprawdzamy spalanie, wynosi ono teraz średnio 6,8 litra na 100 kilometrów. Tutaj dały znać o sobie góry, przez które musieliśmy przejechać, silnik sporo pracował na nasz przejazd. Po drodze obserwujemy handel przydrożny. Można kupić owczy ser, nalewki a nawet ręcznie wytworzone i zdobione wyroby ceramiczne. Wszyscy zachwalają swoje towary, my postanawiamy zrobić jakieś zakupy później. Dziury kiedyś muszą się skończyć więc po przejechaniu 100 kilometrów do Devy zaczyna się już całkiem zwyczajna trasa do Bukaresztu. Do którego mamy zresztą jeszcze sporo kilometrów.

Za to Deva ma niesamowitą atrakcję – potężne ruiny zamku na wysokim wzgórzu, na które wjeżdża się kolejką linową. Na zwiedzaniu trzeba około dwóch godzin a my dzisiaj niestety tyle nie mamy. Nasz czas mija nieubłaganie kolejne godziny spędzamy w drodze. Natężenie ruchu jest takie jak w Polsce, trochę ciężarówek, trochę samochodów osobowych i bardzo duży ruch lokalny, bo tak jak i u nas brak w Rumunii obwodnic, w miastach i miejscowościach korki. A prawdziwa autostrada zaczyna się dopiero w Pitesti.

Jeśli chodzi o architekturę dominuje niska zabudowa, tylko w większych miastach widać blokowiska. Skromne domki pomalowane są często na jaskrawe kolory, co znacznie ożywia krajobraz. Bardzo popularnym środkiem transportu – oprócz Dacii – są rowery. Poza miastami widzimy wypasane owce. Widoki są trochę podobne do tych, jakie mają osoby podróżujące z Krakowa w stronę Tatr. Może z tą różnicą, że tutaj góry mamy po bokach a jedziemy czymś w rodzaju doliny. Droga ma dość szerokie pobocza, co umożliwia sprawniejsze wyprzedzanie. Jazda niczym nie różni się od tego co znamy w Polsce, może poza faktem, że ciężarówki jakoś chętniej ustępują miejsca samochodom osobowym. No i czasami – prezent dla kierowcy – mamy odcinki z dwoma pasami.

 


W Rumunii pojawia się też silne słońce. Mimo chłodnego powietrza silnie nagrzewa się wnętrze pojazdu. Z tyłu auta przydałyby się rolety na boczne szyby, bo słońce jest na tyle nisko, że po prostu przeszkadza. Za to warto podkreślić, że z tyłu jest bardzo wygodnie. I szerzej niż z przodu. Tutaj trzy rosłe osoby usiądą obok siebie i nie będą narzekać, że im ciasno.

Zawieszenie (jak na cenę) – komfortowe

Osoby, które czytały naszą relację z podróży Dacią Logan MCV wiedzą, że zachwycaliśmy się 6 i 7 fotelem w tym aucie, bo było tam naprawdę wygodnie. W Sandero tych foteli oczywiście nie ma, ale tylna kanapa jest odpowiednio wyprofilowana i nawet długie godziny jazdy nie sprawiają problemu pasażerowi. Natomiast byłoby dobrze, gdyby trochę wgłębić tapicerkę nad podłokietnikami w drzwiach. Wtedy byłoby więcej miejsca na oparcie ręki. Zawieszenie jest jak na tą cenę na tyle komfortowe, że pozwala bez problemu pisać na notebooku.

Wyciszenie – może być, chociaż nie jest dobrze przy wyższych obrotach,  ale cena czyni cuda

Wróćmy też na chwilę do wyciszenia wnętrza. W środku jest stosunkowo cicho, właściwie najbardziej dominującym odgłosem pozostaje silnik, szczególnie przy jeździe pod górę. Do około 3 tysięcy obrotów nie daje się we znaki zupełnie, dopiero powyżej we wnętrzu robi się głośniej.

Fabryczny system audio Dacii Sandero 2008 jest kiepski

Za to zdecydowanie należałoby poprawić system głośników. Ktoś, kto lubi słuchać muzyki, powinien od razu zainwestować zarówno w lepsze głośniki fabryczne jak i doposażenie Dacii w głośniki wysokotonowe w słupkach A. Fabryczne radio Blaupunkt ma też dziwnie rozwiązaną regulację głośności, trzeba się naprawdę mocno nakręcić, żeby zauważyć efekt.

A może w kolejnej wersji Dacia z Renault pokuszą się o jakieś dedykowane radio, lepiej pasujące do wnętrza i lepszy system audio? Przydałoby się. Dzisiaj mamy również okazję pobawić się regulacją wysokości fotela. I to jest rozwiązanie, które działa, ale zupełnie nas nie przekonało. To raczej drobiazg, ale regulacja nie jest dokładna, działa dość dziwnie i trudno nam się przyzwyczaić do skokowości pozycji fotela. Warto poprawić.


Zwiedzamy rumuńskie zamki

Teraz czas na zamki. W końcu jesteśmy w okolicach sławnego (lub niesławnego) hrabiego Drakuli, czyli Wlada Palownika. Zaczynamy od ogromnego zamku w miejscowości Fagaras. Warto zatrzymać się na dłużej, żeby odwiedzić znajdujące się w środku muzeum. Z uwagi na późną porę oglądamy zamek jedynie z zewnątrz, podziwiając potężne mury obronne oraz zamek główny. Wokół sporych rozmiarów fosa. Zdobycie zamku w czasach jego świetności musiało graniczyć z niemożliwością.

Pogania nas trochę pogoda, która dzisiaj nie może się zdecydować. Pół dnia słońca w zachodniej części kraju a teraz mamy mżawkę i gwałtowne ochłodzenie. To zapewne wpływ pobliskich gór. Przy okazji tankujemy na stacji Lukoil. Benzyna 95 w cenie 3,25. Oczywiście w walucie rumuńskiej. Lżejsi o prawie 200 złotych jedziemy dalej. Komputer pokazuje, że na pełnym baku przejedziemy 750 kilometrów. Staramy się zachować podróżną prędkość ekonomiczną, pomiędzy 90 a 110 km/h. Sprzyja temu zdecydowanie lepsza droga. Chociaż ruch na niej równie duży co na głównej na Bukareszt, to jest niedawno wyremontowana i ma niezłe pobocze. Teraz mijamy Bresov i jedziemy już w stronę zamku Drakuli.

Zapada zmierzch, więc zamek obejrzymy już prawie w ciemnościach. Znajduje się w miejscowości Barn. W okolicy jest jeszcze kilka innych zamków, które konkurują ze sobą o miano zamku księcia wampirów. Wszystko po to, by przyciągnąć turystów. Pada śnieg, nagle krajobraz zaczyna się zmieniać na zupełnie zimowy! A my, po drodze, mamy niesamowity widok – piaskarka manualna. Ciężarówka z której sypią się szufle piasku. A wszystko to obsługują ludzie. Budowla robi wielkie wrażenie, żałujemy, że nie możemy się tam wybrać. Pamiątkowe obowiązkowe zdjęcie z Dacią i udajemy się na smaczny posiłek w pobliskiej restauracji. Obsługa nie zna słowa po angielsku, ale jakoś udaje nam się zamówić odpowiednie dania. Postanawiamy też spróbować lokalnego specjału – mamałygi. Jednogłośnie oceniamy go jako „nic specjalnego”.

 


Z okolic zamku jedziemy do Bukaresztu. Wyzwanie dla samochodu to 50 kilometrów pełnych ostrych zakrętów w górach. Pada śnieg (!), wieje wiatr. Mnóstwo samochodów. Ponad godzina mija nam w drodze do lepszej drogi. Później zaczyna się świetnie utrzymana dwupasmówka. Dojeżdżamy dość szybko w okolice Ploesti a tutaj remonty dróg, które prześladują nas aż do stolicy Rumunii.

Nie trafiamy na autostradę i tracimy trochę czasu na drogach bocznych. To wina fatalnego oznakowania dróg w czasie remontów. Mały postój na stacji benzynowej – jeszcze nie po paliwo – i konsternacja, bo są problemy z płatnością kartą. Nie wszędzie ta sztuka się udaje, rozmieniamy więc euro. Teraz trafiamy w końcu na autostradę i z prawie przepisową prędkością pędzimy na poszukiwanie noclegu, który ostatecznie wypada nam w Konstancy, nad Morzem Czarnym! Średnie spalanie mimo prędkości, a więc i wysokich obrotów (przy 130 km/h mamy 3,5 tysiąca obrotów) utrzymuje się na poziomie 6,7 litra. Ciekawe czy takie pozostanie do końca? W czasie autostradowej przejażdzki na gorąco komentujemy wrażenia z Rumunii, która okazuje się być krajem bardzo ciekawym, malowniczym, ale także pełnym kontrastów. Ze skrajności w skrajność, można powiedzieć. Duże rozbawienie budzi fakt, że wjeżdżając na autostradę widzimy znak, że na 200 kilometrach nie ma ani jednej stacji benzynowej. Ot, co kraj to obyczaj.

Pokładowy komputer pokazuje 1800 przejechanych kilometrów, co oznacza, że dzisiaj w trasie zrobiliśmy ich ponad 1000! Od wczesnych godzin porannych do wieczora w Dacii Sandero, przez pełen przegląd pogody, słońce, deszcz, śnieg, od pełnych dziur dróg krajowych po gładkie autostrady. I to się nazywa prawdziwy test samochodu! Nie sztuką by było pojechać w piękną pogodę na piękną plażę i tam 2 tygodnie poleżeć. My chcemy naszym czytelnikom przybliżyć prawdziwe oblicze auta, testując go w różnych warunkach, bardzo intensywnie. Tylko wtedy możemy dokładnie poznać wszystkie plusy i minusy Sandero. Co prawda na razie plusów jest więcej niż minusów ale do końca testu jeszcze kilka tysięcy kilometrów.

A plany na jutro mamy równie ambitne, jeśli nie bardziej. Przed nami Bułgaria, piękna średniowieczna twierdza i klify oraz obowiązkowe Złote Piaski poza sezonem. Od soboty rozpoczniemy już powrót w stronę Polski.


 

Samochód testują dla Was:
Jędrzej Chmielewski
Krzysztof Gregorczyk

Dziękujemy firmie Renault Polska za udostępnienie Dacii Sandero do testów.
Dziękujemy firmie Motorola za dostarczenie urządzeń bluetooth do bezpiecznej komunikacji na drodze.

Gorące wiadomości wprost na Twój e-mail


trzy razy w tygodniu, wprost do Twojej skrzynki

Galeria

0 0 głosy
Ocena artykułu
Tagi: DaciaLoganRenaultSanderoSportWszystkie
Udostepnij19Tweet12Udostepnij3
Poprzedni

Peugeot i walka z zanieczyszczeniem środowiska

Następny

Stronniczy przegląd prasy: „Motor” nr 11/2009

Krzysztof Gregorczyk

Krzysztof Gregorczyk

Pasjonat francuskiej motoryzacji. Autor największej ilości artykułów i wiadomości. Miłośnik jazdy po krętych drogach. Regularnie odwiedza targi motoryzacyjne, a jego testy samochodów należą do najdokładniejszych w Sieci. Nieustępliwy tropiciel nieścisłości i braku obiektywizmu w prasie motoryzacyjnej. :-)

Następny

Stronniczy przegląd prasy: „Motor” nr 11/2009

35. Rajd Warszawski

Dacia Sandero 1.6 MPI: test długodystansowy, dzień 3

Subskrybuj
Powiadom o
guest
guest
0 komentarzy
Komentarze inline
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook Twitter LinkedIn

Komentarze

  • Kasia - Nowe podatki za posiadanie samochodu spalinowego nadchodzą. Ile zapłacimy?
  • Dawid - Nowe podatki za posiadanie samochodu spalinowego nadchodzą. Ile zapłacimy?
  • Kolo - Nowe podatki za posiadanie samochodu spalinowego nadchodzą. Ile zapłacimy?
  • Mariusz - Nowe podatki za posiadanie samochodu spalinowego nadchodzą. Ile zapłacimy?
  • Radek - Citroën AMI jako nowa odsłona kultowego 2CV. Kupilibyście go?
  • Anonimowo - Nowe podatki za posiadanie samochodu spalinowego nadchodzą. Ile zapłacimy?
  • Pracuje w salonie - Mocna oferta Peugeot. Marka ma szansę zwiększyć sprzedaż w Polsce
  • adam - Citroën AMI jako nowa odsłona kultowego 2CV. Kupilibyście go?
  • Anonimowo - Citroën AMI jako nowa odsłona kultowego 2CV. Kupilibyście go?
  • Yoyo - System start – stop: wyłączać czy nie wyłączać? Oto jest pytanie


Aktualności ze świata motoryzacji

  • Renault zainwestuje 2 miliardy reali w Brazylii
  • BP kontra Orlen. Wojna na promocje – czy ma to sens?
  • Stronniczy przegląd prasy: AUTO ŚWIAT nr 26/2022
  • Citroën AMI jako nowa odsłona kultowego 2CV. Kupilibyście go?
  • Kulisy wdrożenia Zity przez Mobilize i Mobilize Share usług carsharingowych
  • Nowy serwis samochodów ciężarowych Nijhof-Wassink w Tarnowie Podgórnym
  • XII Zlot Sudeckiego Klubu Citroën 2022 – relacja. Tak bawili się miłośnicy francuskiej marki samochodów
  • Renault 5 Diamant. Różowy koncept, który będzie przeznaczony na sprzedaż
  • Salon Renault istniał w Warszawie w 1908 r.
  • Fiat 500e najlepiej sprzedającym się autem elektrycznym w Niemczech i we Włoszech


Redakcja

Francuskie.pl – Dziennik Motoryzacyjny
e-mail: [email protected]
00-028 Warszawa, ul. Bracka 20/28i

redaktor naczelny
Krzysztof Gregorczyk
[email protected]

Kontakt w sprawie reklamy (Advertising Contact)
[email protected]

 

 



Francuskie.pl.pl - Dziennik Motoryzacyjny o markach Alpine | Citroen | Dacia | DS Automobiles | Peugeot | Renault
Copyright © 2004 - 2022 Francuskie.pl. wydawca LiveLink sp.z o.o.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione

Brak wyników
temu
  • Reklama
  • Wiadomości
  • Testy
  • Historia
  • Wyprawy
  • Przegląd Prasy

Francuskie.pl.pl - Dziennik Motoryzacyjny o markach Alpine | Citroen | Dacia | DS Automobiles | Peugeot | Renault
Copyright © 2004 - 2022 Francuskie.pl. wydawca LiveLink sp.z o.o.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione

Witam ponownie!

Zaloguj się

Zapomniane hasło?

Odzyskaj hasło

Wpisz nazwę użytkownika lub adres by uzyskać hasło

Zaloguj się
wpDiscuz
0
0
Skomentuj, podziel się swoją opiniąx
()
x
| Odpowiedz
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka. Używając jej, zgadzasz się na to.