Bardzo ciekawy materiał opublikował IBRM Samar. Portal od lat analizujący rynek motoryzacyjny dokonuje wielu ciekawych porównań. Postanowiliśmy przybliżyć Wam jedną z takich analiz. Sprawdzono, jak zmieniała się struktura udziału rynkowego najpopularniejszych marek samochodowych. Porównano rok 2020, czyli bieżący, z tym sprzed dekady – 2010.
Najbardziej swój udział rynkowy zwiększyła Toyota. Marka, która chyba nigdzie w Europie nie cieszy się taką estymą, jak w Polsce, zyskała w ciągu 10 lat 7,4 punktu procentowego i jest pod tym względem nie tylko rekordzistą. Toyota wręcz zdeklasowała pozostałych graczy. Nas jednak cieszy fakt, iż wiceliderem zestawienia jest Dacia. W ciągu dekady rumuńska marka należąca do Grupy Renault zyskała 3,3 punktu procentowego. Najniższy stopień podium wywalczył Mercedes (+3,1 p.p.).
Swoje rynkowe udziały na przestrzeni dekady zwiększyło dziesięć dużych marek. Oznacza to, że kilka innych musiało spaść w tym rankingu. Niestety znalazły się w nich marki francuskie, kiedyś regularnie plasujących się wśród dziesięciu najpopularniejszych marek samochodowych w naszym kraju. Dziś w Top 10 znajduje się jedynie Renault, zaś marki Grupy PSA wypadły z topowej dziesiątki już dość dawno.
Udział rynkowy Renault zmniejszył się o 1,4 punktu procentowego. Peugeot stracił na przestrzeni dekady 2 punkty procentowe, a Citroën 2,3 punktu procentowego. Są jednak marki, które straciły jeszcze więcej. To Opel (także należący już do PSA), któremu ubyło 4,6 punktu procentowego, Ford (-4,3 p.p.) oraz Fiat (-5,2 punktu procentowego). Straciły też Nissan (-4,6 p.p.) oraz Mitsubishi (-1,7 p.p.) wchodzące w skład Aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi.
O czym to wszystko świadczy? Nie chcę się wymądrzać, ale niewątpliwie zmieniły się w ciągu dekady preferencje motoryzacyjne Polaków. Ale nie tylko Polaków – wszak mówi się o dużym wpływie reeksportu na polską sprzedaż. Pewne błędy niewątpliwie popełnili też sami producenci. Podnoszony nieraz przez naszych Czytelników problem niedostępności wersji kombi kompaktowego Citroëna (od czasu C4), brak ciągłości w oferowaniu modelu segmentu D u tej marki, czy nieodcinanie kuponów od sukcesów sportowych za czasów Loeba – to wszystko też miało wpływ na spadek rynkowych udziałów marki sygnowanej szewronami.
Peugeot, czy Renault straciły w ciągu dekady nieco mniej, bo tu nie było tego typu problemów. Szeroka gama modelowa Renault pozwoliła utrzymywać dość wysoką sprzedaż, choć marka nie uniknęła spadku udziału rynkowego. To wciąż jednak chętnie kupowane samochody, bo są atrakcyjne stylistycznie, dobrze wycenione, a do tego bez większych wpadek technicznych. Problemem są w zasadzie tylko nagłośnione medialnie, a de facto drobne wpadki związane z jakością, zwłaszcza pierwszych serii nowych modeli.
U Peugeota za spadki sprzedaży winiłbym nieco zbyt dynamiczny wzrost cen. Ja rozumiem, że za jakością idzie wzrost ceny, ale nie każdy chce dużo płacić za francuski samochód. W testach pokazałem parę razy, że nie jest tak drogo, jak się ludziom wydaje, ale urban legends swoje i tak robią. No i troszkę smrodu narobiły forumowe doniesienia o rzekomej nietrwałości jednostek PureTech. Rzekome, bo na kilka milionów wyprodukowanych silników problemy dotknęły bardzo niewielu motorów. Wcześniejsze problemy z silnikami THP z początków drugiej dekady XXI wieku nie narobiły aż takiej szkody, jak te wyolbrzymione kłopoty z PureTechami.
Tak, czy inaczej, importerzy, zwłaszcza w Grupie PSA, mają sporo do przemyślenia.
Krzysztof Gregorczyk na podstawie danych IBRM Samar
Najnowsze komentarze