Stellantis realizuje obecnie kosztowny projekt aktualizacji tożsamości korporacyjnej swoich salonów, co spotyka się z mieszanymi reakcjami wśród dealerów. W zależności od kraju koszty związane z wprowadzeniem nowych standardów mogą wynieść nawet 250.000 euro na lokalizację, w zależności od charakterystyki budynku i zakresu prac.
Zmiany dotyczą zarówno wyglądu zewnętrznego jak i wnętrz. Choć sam projekt zmian w wyglądzie salonów zostały przyjęty dobrze, to opór dealerów budzą ogromne koszty wyposażenia i adaptacji pomieszczeń. Francuscy, niemieccy i polscy dealerzy kwestionują między innymi jakość mebli, które są ich zdaniem wykonane niedbale.

Pieniądze, które dealerzy muszą płacić za elementy wizualne i wyposażenie salonów trafiają do Stellantis co rodzi podejrzenia, że koncern potraktował kolejną zmianę wyglądu jako okazję do wyciągnięcia kolejnych środków finansowych od właścicieli salonów. Sprzedaż nie jest w stanie zrekompensować tak wysokich wydatków. W przypadku polskich dealerów dla niektórych salonów zmiana wyglądu oznacza milionowe inwestycje a na zakup mebli do jednego salonu trzeba wydać od 100.000 do 200.000 złotych.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów. Pomiary, spalanie, opinie
Dealer nie ma możliwości zamówić mebli i oznakowania budynku we własnym zakresie od własnego wykonawcy na wzór a koncern tłumaczy – jak na przykład w Niemczech – że jeśli komuś się to nie podoba, to zawsze może zrezygnować ze współpracy.
Protesty wywołuje fakt, że kwoty żądane przez Stellantis są 6-8 krotnie wyższe niż wartość rynkowa dostarczanych elementów.
Najnowsze komentarze