Dealerzy Stellantis w Europie zwrócili się w oficjalnym piśmie do Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, z prośbą o opóźnienie wdrożenia nowych przepisów dotyczących emisji CO2, które mają wejść w życie w 2025 roku. List podpisali prezesi czterech europejskich stowarzyszeń reprezentujących dealerów marek Stellantis, wzywając do ponownego przemyślenia rygorystycznych norm CAFE. Pismo jest oceniane również jako wyraz braku zaufania do zarządu koncernu, którego produkty sprzedają.
To sytuacja bez precedensu, zważywszy na fakt, że Carlos Tavares, prezes Stellantis, od dłuższego czasu publicznie popiera konieczność utrzymania limitów emisji CO2 zgodnych z normami CAFE. Jednak jego dystrybutorzy mają inne zdanie. Dealerzy podkreślają, że napotykają na istotne problemy w realizacji celów sprzedażowych związanych z pojazdami elektrycznymi (VE).
„Firmy, które reprezentujemy, stanowią kluczowy filar sektora motoryzacyjnego w Europie, zatrudniając około 13 milionów osób, co odpowiada za 6,6% siły roboczej na kontynencie. Sieci sprzedaży Stellantis mają obecnie poważne trudności w osiąganiu surowych celów sprzedaży pojazdów elektrycznych, zarówno tych wyznaczonych przez producenta, jak i wynikających z przyszłych regulacji Unii Europejskiej. Warunki rynkowe nie pozwalają jeszcze na tak szybki wzrost sprzedaży tych pojazdów”, czytamy w liście.
Dealerzy Stellantis, będący w bezpośrednim kontakcie z klientami, wskazują, że konsumenci odrzucają pojazdy elektryczne z powodu ich wysokiej ceny, ograniczonego zasięgu oraz trudności z dostępem do infrastruktury ładowania. Dealerzy stają się zatem ofiarami rozbieżności między oczekiwaniami rynku a wymaganiami producenta, który pozostaje optymistycznie nastawiony do realizacji tych wyzwań.
„Nie jest więc zaskoczeniem, że większość europejskich producentów samochodów, za pośrednictwem Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), wezwała do odroczenia tych celów – propozycję, którą w pełni popieramy” – kontynuują dealerzy w liście.
Apel ten stanowi wyraz obaw o dalsze funkcjonowanie rynku motoryzacyjnego w obliczu zaostrzających się regulacji dotyczących emisji. Warto zauważyć, że list dealerów Stellantis może być postrzegany jako nieformalna krytyka strategii zarządu koncernu w kontekście nowych przepisów.
Pełna treść listu dealerów Stellantis do Komisji Europejskiej
„Paryż, 4 października 2024 r.
Szanowna Pani Przewodnicząca Komisji Europejskiej,
Szanowna Pani Ursula von der Leyen,
Zwracamy się do Pani w imieniu europejskich sieci dystrybucyjnych marek Abarth, Alfa Romeo, Citroën, DS, Fiat, Lancia, Jeep, Opel i Peugeot, należących do Grupy Stellantis.
Firmy, które reprezentujemy, są kluczowym elementem sektora motoryzacyjnego, zatrudniając około 13 milionów osób — to około 6,6% całkowitej siły roboczej w Europie. Obecnie sieci dystrybucji Stellantis borykają się z poważnymi trudnościami w realizacji surowych celów sprzedaży pojazdów elektrycznych (EV), które zostały nałożone zarówno przez producenta, jak i nadchodzące regulacje unijne, podczas gdy warunki rynkowe nie wspierają jeszcze tak dynamicznego wzrostu wolumenu sprzedaży.
Postęp technologiczny w zakresie pojazdów elektrycznych z zasilaniem akumulatorami (BEV) oraz infrastruktury ładowania nie jest dostosowany do obecnych potrzeb większości potencjalnych klientów. Ta rozbieżność przyczyniła się do spadku udziału w rynku pojazdów elektrycznych, czego dowodem jest spadek sprzedaży o 43,9% we wrześniu 2024 roku, mimo ogólnej stabilności rynku. Jako codzienny punkt kontaktu z konsumentami, obserwujemy rosnącą niechęć klientów do zakupu BEV.
Zdecydowanie uważamy, że cele redukcji emisji CO2 wyznaczone na 2025 rok są nierealne w obecnych warunkach rynkowych. Brak przystępnych cenowo pojazdów elektrycznych (BEV), w połączeniu z niedostateczną infrastrukturą ładowania, stworzył znaczną lukę między wymaganiami regulacyjnymi a możliwościami rynkowymi. Wysoki koszt BEV, wynikający z koncentracji przemysłu na modelach premium, dodatkowo utrudnia masową adopcję, co czyni te cele nieosiągalnymi w wyznaczonym czasie.
Jako dystrybutorzy, jesteśmy w codziennym kontakcie z klientami, którzy często odrzucają auta elektryczne z powodu obaw związanych z ceną, zasięgiem oraz dostępnością. To stawia nas w sytuacji sprzecznej z producentem, którego reprezentujemy, a który pozostaje optymistyczny w kwestii realizacji tych surowych regulacji unijnych. Z naszej perspektywy jednak, jasne jest, że branża nie jest jeszcze gotowa na osiągnięcie niezbędnego wolumenu sprzedaży pojazdów elektrycznych. Ta rosnąca rozbieżność między celami regulacyjnymi, gotowością rynkową a oczekiwaniami producentów budzi nasze obawy.
Dlatego nie było zaskoczeniem, gdy większość europejskich producentów, za pośrednictwem ACEA, wezwała do odroczenia tych celów — propozycję, którą w pełni popieramy.
Ponadto, obecny system pomiaru „emisji z wydechu” wydaje się niespójny z szerszymi celami dekarbonizacji. Naszym zdaniem, bardziej skuteczne w osiąganiu znaczących redukcji CO2 byłoby podejście holistyczne, uwzględniające cały cykl produkcji.
Jeśli obecne ramy regulacyjne pozostaną bez zmian, producenci będą musieli stawić czoła znacznym karom finansowym. Te grzywny nieuchronnie doprowadzą do zmniejszenia wolumenów produkcji w UE, co z kolei znacząco ograniczy ilość pojazdów, które będziemy mogli sprzedawać jako dystrybutorzy. Taki scenariusz stworzyłby nieodwracalnie trudną sytuację ekonomiczną dla całego sektora, zagrażając miejscom pracy oraz firmom w całym łańcuchu dostaw.
Podsumowując, z szacunkiem apelujemy o rozważenie zmian legislacyjnych, które umożliwiłyby bardziej stopniowe przejście do realizacji celów na 2035 rok. Jesteśmy przekonani, że takie podejście pozwoli na bardziej zrównoważoną i sprawiedliwą transformację w kierunku mobilności elektrycznej, przynosząc korzyści wszystkim zainteresowanym stronom.
Dziękujemy za uwagę poświęconą naszym obawom i liczymy na możliwość konstruktywnego dialogu.
Z wyrazami szacunku,
Dealerzy”
na podstawie Journal Auto – redakcja
Najnowsze komentarze