Czy Citroen jako marka naprawdę chce wrócić do swoich korzeni? Zapowiedzi płynące ze strony producenta miały na to wskazywać, ale rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Poza komfortowym zawieszeniem i nowymi fotelami nic nie wskazuje na to, by marka chciała wykorzystać swój największy atut jakim jest grono fanów i pozytywnych emocji, związanych ze swoimi samochodami.
Citroen jest marką na swój sposób wyjątkową. Nie tylko ze względów motoryzacyjnych, ale także z powodu ludzi, jakich przyciąga do siebie. Szukają czegoś innego, chcą pokazać swoją odrębność, zaznaczyć, że mają własne zdanie. Ale to nie jedyna definicja. Można ich tworzyć wiele, na pewno jednak wszystkich łączy pewnego rodzaju magia, którą Andre Citroen stworzył u zarania marki. I ciężko się oprzeć wrażeniu, że sama firma o tym swoim dziedzictwie zapomniała.
Citroen zmienił się, być może pod wpływem wymagań rynkowych, a być może z powodu ludzi, którzy tam pracują, w coś w rodzaju bezdusznej korporacji, gdzie liczą się tabelki, wyniki, wskaźniki a nie ma miejsca na człowieka. Być może tak powinna wyglądać dzisiejsza współczesna firma, ale na pewno nie tak powinna wyglądać marka, która ma tak wspaniałe dziedzictwo. Citroen chętnie pokazuje swoje historyczne samochody, ale bardzo niechętnie chce robić coś dla tych i z tymi, którzy o nie dbają i wspierają to dziedzictwo marki ze wszystkich sił.
Owszem, marka jest bardzo aktywna na Facebooku, ma świetnie prowadzone social media, ale śmieszki weekendowe i dowcipne odpowiedzi na zarzuty to dużo za mało kiedy trzeba zrobić coś poważnego. Na przykład kiedy było 100-lecie Citroena w Polsce, to gdyby nie fani a wręcz fanatycy klasyków nie byłoby pewnie zbyt wiele starych samochodów. Przyjechali chętnie, poświęcili swój czas, dostając w zamian rozmokły teren gdzieś na uboczu centrum Warszawy i kawałek przejazdu przez miasto. Powstała też strona internetowa, pełna ciekawostek przygotowanych również przez fana. Samej marki za dużo tam nie było.
Co roku odbywają się dziesiątki zlotów i spotkań klasycznych Citroenów. Jedna czy dwie imprezy doczekają się symboliczne wsparcia a co z resztą? Gdzie aktywność dla promowania klasycznej motoryzacji? Są kraje, gdzie to się udaje. W Polsce niezbyt. W tym roku, oprócz tradycyjnych imprez jest też ogólnoświatowy zlot Citroena w Toruniu. Będzie miał miejsce w dniach 5-9 sierpnia. Czy w telewizji widzieliście jakąś zapowiedź? A może hasło reklamowe „Citroen – marka z największą ilością fanów na świecie”? A może widzieliście jakąś kampanię w internecie, która promuje ten zlot?
Citroen na pewno znajdzie odpowiednie, politycznie poprawne wytłumaczenie. Działamy zgodnie z procedurami, wszystko odbywa się tak, jak tego oczekuje centrala w Paryżu a w ogóle to czemu zawracacie głowę, mamy swoje plany i je realizujemy.
Owszem, macie swoje plany, procedury i budżety. Ale zbrakło chyba czegoś bardzo ważnego a może najważniejszego – serca. Bo Citroen jest czymś trochę więcej niż produktem na stoku z pakszotami, product placementem, reklamami liczonymi w CPM / FF i ATLem. Ten cały korporacyjny bełkot nie ma żadnego znaczenia jeśli pozbawiliście markę najważniejszego elementu – uczuć. Bo one były, są i będą. O ile zechcecie je dostrzec. Na razie Polska zmienia się w kraj, w którym ludzie powoli zapominają czym był Citroen i wniósł do motoryzacji. Jakie oferuje emocje i dlaczego warto go poznać bliżej. I dlatego wyniki sprzedaży są tak słabe. Kto ponosi za to winę? Odpowiedź może przynieść lustro.
Citroen powinien na nowo polubić swoje dziedzictwo i swoich fanów. Mieć żywy kontakt z tym co się dzieje, czego potrzeba społeczności, rozumieć jakie ma potrzeby. Dzisiaj wygląda to bowiem trochę jak, jakby marka nie lubiła ani swojego dziedzictwa ani fanów. Potrzebuje ich by coś pokazać na specjalną okazję, ale potem chyba woli zapomnieć, do kolejnego razu.
Najnowsze komentarze