Przebiegłość i zaradność Polaków jest znana w świecie w wielu aspektach. Od zawsze kombinujemy jak tylko możemy, by osiągnąć większą lub mniejszą korzyść. Dotyczy to także kwestii związanych z eksploatacją samochodu i opon. Gros zaradnych kierowców uparcie twierdzi, że nie ma sensu zmieniać opon co sezon, jeżdżą więc cały rok na oponach zimowych – są przecież zawsze jako pierwsi przygotowani do kilkudniowej, polskiej zimy.
Wśród grona starszych kierowców pamiętających jeszcze realia wiecznych niedoborów wciąż żywa jest jazda zimą na zwykłych oponach, których jakość i oferowana trakcja absolutnie nie przystają do współczesnych realiów. Te czasy już odeszły do lamusa, od co najmniej ćwierć wieku mamy powszechny dostęp do opon letnich i zimowych rozmaitych producentów. Każdy kierowca znajdzie ogumienie sezonowe odpowiadające możliwością finansowym.
W tą pogodę opony całoroczne naprawdę mają sens. Michelin Crossclimate 2 na DS 9 w naszej redakcji
Tradycyjnie wiosną i jesienią większość z nas, kierowców, rusza do warsztatów wulkanizacyjnych. Rozsądnie wymieniamy opony na zbliżającą się zimę lub lato troszcząc się o własny komfort jazdy i bezpieczeństwo. Niektórzy jednak idą własną drogą i uważają że wydawanie 100-200 złotych za zmianę opon jest zbędnym wydatkiem – przecież opony zimowe sprawdzą się także latem. Otóż nie do końca.
Opony zimowe i letnie – na czym polega różnica?
Producenci ogumienia – z wyjątkiem największego, Lego – opony zimowe projektują z zamysłem skutecznej pracy w niskich temperaturach. Upraszczając, aby opona spełniała swoje zadanie w temperaturach poniżej 7 stopni C, wykonywana jest z innej – miękkiej mieszanki która w tych warunkach zachowuje założoną przyczepność i sprężystość. W ujemnych temperaturach letnia opona, nawet renomowanego producenta twardnieje, co skutkuje zauważalnym pogorszeniem zachowania na drodze.
O ile zimą opony zimowe gwarantują założone przez producenta walory użytkowe, drogę hamowania, trakcję i wytrzymałość – o tyle latem, gdy temperatury są wysokie sytuacja wygląda o wiele gorzej. Samochód może sprawiać wrażenie pływania po drodze – pomimo w pełni sprawnego układu jezdnego, wydłuża się droga hamowania. To wszystko w konsekwencji w pewnym stopniu destabilizuje pracę systemów bezpieczeństwa, chociażby kontroli trakcji.
Opona zimowa w wysokich temperaturach
Warto mieć na uwadze również szybsze zużycie opony zimowej w wysokich, iście letnich temperaturach. Miękka mieszanka gwarantująca walory jazdy zimą, latem ściera się wyraźnie szybciej. Następną kwestią jest większa podatność na występowanie zjawiska aquaplanningu – czyli tworzenia się poduszki wodnej między oponą a nawierzchnią w czasie pokonywania kałuż, bądź w opadach deszczu. To zjawisko drastycznie pogarsza przyczepność, pojawia się niemal brak reakcji na nagłe hamowanie czy zmiany kierunku jazdy.
Opony zimowe mierzą się z nim nawet już przy 40-50 km/h, letnie zaś dopiero od 70 km/h. Różnica jest więc znaczna. Aspektem który poza gorszą trakcją, szybszym zużyciem opon powinien przekonać niezdecydowanych jest spalanie. Opony zimowe latem generują większe opory toczenia, co wprost przekłada się na większe zużycie paliwa – te wartości zależne są oczywiście od konkretnego modelu i wersji silnikowej oraz warunków użytkowania.
W polskich realiach ustawodawca nie nakłada na nas, kierowców żadnych ograniczeń w stosowanym ogumieniu. Możemy dowolnie dobierać typ opon, nie bacząc na konsekwencje. Inaczej do tej kwestii podchodzą zakłady ubezpieczeniowe, które coraz częściej odmawiają wypłaty odszkodowania w przypadku stosowania niewłaściwych opon.
Ile kosztuje nowy Renault Captur? Oferta, silniki, wersje, wyposażenie
Najnowsze komentarze